USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Airiam, czyli: czy Data był pierwszy?
 Strona:  1  2  3  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#1 - Wysłana: 22 Wrz 2017 11:37:35 - Edytowany przez: Q__
Wiemy już, że w Discovery pojawi się w szeregach GF robot płci żeńskiej o imieniu Airiam.


Tu pojawia się pytanie jak - w świetle tego - przedstawia się kwestia słynnego pierwszeństwa Daty, bo wygląda na to, że nie był pierwszą Sztuczną Inteligencją w szeregach GF, a wyłącznie pierwszym androidem typu Soong, który dostąpił tego zaszczytu.

Idzie za tym także pytanie o walkę o prawa maszyn w świecie ST. Czyżby - na co zdaje się wskazywać wątek voyagerowego EMH, rozgrywający się już po "The Measure of a Man" - każdy typ syntetycznych istot musiał wywalczać sobie prawa po kolei, indywidualnie?

Wreszcie... Nie sposób też zadać pytania dlaczego, wobec tego, Scotty zaszokowany był obecnością syntetycznego komandora (to jeszcze można zwalić na uszkodzenia mózgu wywołane odkształceniem wzorca w/w kapitana w buforze Transportera). I jak w tym kontekście rozumieć ewidentną niechęć Kirka do (większości*) rozumnych maszyn?

* Bo pamiętajmy też o istnieniu Rayny Kapec, w której głęboko się zakochał, i która - niewątpliwie powstałą przed Datą - takową maszyną była...

ps. Jedno jest, niewątpliwie, logiczne - Airiam wygląda znacznie bardziej prymitywnie/maszynowo zarówno od Rayny, jak i od Daty. (No i ładną aluzję do klasyki SF odnotować trzeba, bo jej imię brzmi prawie jak "Maria", co ewidentne nawiązanie do "Metropolis" stanowi.)
Q__
Moderator
#2 - Wysłana: 16 Paź 2017 15:07:42
Trochę o androidach w Treku:
http://www.youtube.com/watch?v=r4vXg8Mo2tY
Dreamweb
Użytkownik
#3 - Wysłana: 17 Paź 2017 14:31:16
Jak na razie to ona jest, a jakby jej nie było. Jej rola ograniczyła się raptem do paru kwestii, które mógłby wygłosić dowolny inny bohater.
Zresztą, czy to na pewno androidka? Memory Alpha podaje, że raz ją reklamowano jako człowieka z implantami syntetycznymi, innym razem jako obcego, ale też organizm żywy z elementami sztucznymi. Czyli anatomicznie bliżej jej do Borg, może do Bynarów, niż do Daty...
Q__
Moderator
#4 - Wysłana: 17 Paź 2017 15:34:47
Dreamweb

Coś mi się zdaje, że po prostu nie chciało im się nawet napisać jej jednoznacznej biografii (co sugeruje, że jest do odstrzału, albo na stałe pozostanie w tle). Przypadek słynnego - równie maszynowo wyglądającego - załoganta 0718 z filmów Abramsa się kłania.
Pleiades
Użytkownik
#5 - Wysłana: 18 Paź 2017 23:18:48
Q__:
Tu pojawia się pytanie jak - w świetle tego - przedstawia się kwestia słynnego pierwszeństwa Daty, bo wygląda na to, że nie był pierwszą Sztuczną Inteligencją w szeregach GF, a wyłącznie pierwszym androidem typu Soong, który dostąpił tego zaszczytu.

O kurczę, i już mi się to nie podoba, bo jakoś "godzi" w kanon i to nokautującym ciosem. W TNG było _ustalone_, że Soong jako pierwszy budował tak zaawansowane androidy i wiadomo, że zajęło to mu mnóstwo lat i zaliczył mnóstwo porażek nim tego dokonał. I co więcej - nikt po nim nie był w stanie tego sukcesu powtórzyć, bo receptę na stabilny mózg pozytronowy zabrał do grobu. A Madoxxowi się tylko śniło, że będzie w stanie powtórzyć sukces poprzednika ;P
Zresztą działania Soonga i ich ocenę pominę milczeniem - dla mnie Soong to niemoralna, egoistyczna, śliska i nieprzyjemna postać, jak zresztą wielu "szalonych" naukowców ze świata ST (Daystrom, anyone?)

Q__:
Idzie za tym także pytanie o walkę o prawa maszyn w świecie ST. Czyżby - na co zdaje się wskazywać wątek voyagerowego EMH, rozgrywający się już po "The Measure of a Man" - każdy typ syntetycznych istot musiał wywalczać sobie prawa po kolei, indywidualnie?

I to jest także smutne. Federacja, która na swojej drodze spotyka wiele nieorganicznych istot, kwestionuje prawo do życia każdej syntetycznej jednostki Zresztą "TMoaM" nie ma trochę sensu z tego względu, że Data już przedtem przez jakieś 28 lat miał prawa i obowiązki jak każdy kadet i później oficer po akademii, ale co tam. Drama była potrzebna, żeby w jednym odcinku ustalić można było jego status jako istoty żywej. Szkoda tylko, że okazuje się, że nie wywalczył takiego prawa dla wszystkich (AI) po nim.
A oprócz EMH mamy przecież jeszcze takie holo-postacie jak Moriarty, no i pewnie jeszcze wielu innych. I wszyscy chcą mieć swoje prawa.

Q__:
Wreszcie... Nie sposób też zadać pytania dlaczego, wobec tego, Scotty zaszokowany był obecnością syntetycznego komandora

Jak widać Discovery ma już buraczaną fabułę :P

Dreamweb:
Zresztą, czy to na pewno androidka? Memory Alpha podaje, że raz ją reklamowano jako człowieka z implantami syntetycznymi, innym razem jako obcego, ale też organizm żywy z elementami sztucznymi. Czyli anatomicznie bliżej jej do Borg, może do Bynarów, niż do Daty...

Pocieszyliście mnie trochę. Błagam, żeby nie zniszczono do końca kanonu
Dreamweb
Użytkownik
#6 - Wysłana: 19 Paź 2017 08:24:03
Pleiades:
Pocieszyliście mnie trochę. Błagam, żeby nie zniszczono do końca kanonu

Muszę Cię zmartwić, że Discovery gwałci kanon i bez tego, w dodatku zbiorowo i w miejscu publicznym... Choć niby twórcy co i raz zarzekają się, że wszystko będzie wyjaśnione. Ta Airiam to przy tym mało znaczący dodatek, zresztą na razie jest w serialu statystką - kolejna różnica w podejściu w stosunku do TNG, gdzie Data był od razu nakreślony jalo ktoś wyjątkowy itd. - a ona sobie tylko siedzi i naciska guziczki. Jakby kierować się prawdą ekranu i tym co o niej wiemy z samego serialu (mianowicie nic), to równie dobrze może być to po prostu przedstawicielka homo sapiens, tylko umalowana i ucharakteryzowana zgodnie z nieznaną nam XXIII-wieczną modą robienia się "na robota".
Q__
Moderator
#7 - Wysłana: 19 Paź 2017 10:13:09 - Edytowany przez: Q__
Pleiades

Pleiades:
O kurczę, i już mi się to nie podoba, bo jakoś "godzi" w kanon i to nokautującym ciosem.

Z drugiej strony nie jest w sumie pewne czy godzi, bo to, co napisał Dreamweb - nie wiadomo kim ta postać w sumie jest.

Pleiades:
W TNG było _ustalone_, że Soong jako pierwszy budował tak zaawansowane androidy i wiadomo, że zajęło to mu mnóstwo lat i zaliczył mnóstwo porażek nim tego dokonał. I co więcej - nikt po nim nie był w stanie tego sukcesu powtórzyć, bo receptę na stabilny mózg pozytronowy zabrał do grobu.

Tak, ale tu trochę - nie wypominając - wychodzi Twoja nieznajomość TOS-u, w którym przy paru okazjach widzieliśmy zaawansowane androidy przez Ziemian budowane. Tyle, że nie miały bezawaryjności (że tak to ujmę) Daty. A to im się coś na kształt psychopatii włączało, a to konflikt emocjonalny (wynikający - jakżeby inaczej - z zakochania w Kirku) obwody im przepalał*...

* Powtórzono to w wątku Lal poniekąd.

Pleiades:
Madoxxowi

Przyznam, że lubię tę postać. Zaczyna jako antagonista, ale nie jest złym człowiekiem. I na koniec rozumie swoje błędy. Przy tym szanuję jego naukową pasję.

Pleiades:
I to jest także smutne. Federacja, która na swojej drodze spotyka wiele nieorganicznych istot, kwestionuje prawo do życia każdej syntetycznej jednostki Zresztą "TMoaM" nie ma trochę sensu z tego względu, że Data już przedtem przez jakieś 28 lat miał prawa i obowiązki jak każdy kadet i później oficer po akademii, ale co tam. Drama była potrzebna, żeby w jednym odcinku ustalić można było jego status jako istoty żywej. Szkoda tylko, że okazuje się, że nie wywalczył takiego prawa dla wszystkich (AI) po nim.

Owszem, nie bardzo się to wszystko kupy trzyma tak w sumie. Doskonała debata o prawach SI (tak, o "TMoaM" mówię) przeprowadzona w momencie b. późnym, fabularnie nielogicznym, i stawiająca UFP w dziwnym świetle (Data dosłużył się stopnia drugiego oficera w prawnej pustce). Późniejszy brak rozszerzenia konsekwencji tej istotnej sprawy - wbrew amerykańskiemu systemowi precedensowemu - i na inne Sztuczne Inteligencje, by było dramatyczniej i by EMH miał okazję o swoje prawa powalczyć również.
Tak, po raz kolejny widać, że Trek nigdy nie był do końca logiczny, i potrafił poświęcać sens dla efektu, ale... doceńmy ile mądrych rzeczy umiał powiedzieć przy okazji tych kulawych sztucznointeligencyjnych wątków. Bo przecież "The Measure..." zawiera nieśmiertelne zdania, które zapewne staną się podstawą realnych już dyskusji o prawach syntetycznych istot.

Pleiades
Dreamweb

Pleiades:
Błagam, żeby nie zniszczono do końca kanonu

Dreamweb:
Discovery gwałci kanon i bez tego, w dodatku zbiorowo i w miejscu publicznym...

Owszem. Kompletna zmiana wizerunku statków - także noszących znane (typu D7) nazwy. B. znaczące przeprojektowanie Klingonów. Wprowadzenie paru nowoczesnych, nigdy nie pokazanych w TOS, technologii (to akurat wybaczam). Znaczące odstępstwo od ustalonego wzoru mundurów z epoki. Wreszcie naprawdę idiotyczna przepotężna technologia napędowa, o której nie usłyszymy przedtem ani potem.

Acz - owszem:
Dreamweb:
twórcy co i raz zarzekają się, że wszystko będzie wyjaśnione.

I nawet znanego pisarza powieści ST w roli świadka prawdziwości swoich słów przywołują.

Dreamweb

Dreamweb:
to równie dobrze może być to po prostu przedstawicielka homo sapiens, tylko umalowana i ucharakteryzowana zgodnie z nieznaną nam XXIII-wieczną modą robienia się "na robota".

W sumie taka moda to mógłby być b. ciekawy wątek.
Pleiades
Użytkownik
#8 - Wysłana: 19 Paź 2017 21:48:44
Q__:
Z drugiej strony nie jest w sumie pewne czy godzi, bo to, co napisał Dreamweb - nie wiadomo kim ta postać w sumie jest.

Czyli jest jednak cień szansy, że okaże się kimś innym (?)

Q__:
Tak, ale tu trochę - nie wypominając - wychodzi Twoja nieznajomość TOS-u, w którym przy paru okazjach widzieliśmy zaawansowane androidy przez Ziemian budowane.

Hmm, no tak, nie znam TOSa. Ale skoro tak było, to poddaje to w wątpliwość historię opowiedzianą w TNG, bo w TNG wychodzi na to, że Data faktycznie jest tak wyjątkowy, bo to pierwszy android którego federacja na oczy widziała. No i cała praca Soonga jest tak hiper-super, bo udało mu się stworzyć wreszcie stabilnego androida, który nie uległ awarii kaskadowej (a jak wiemy, pierwsze prototypy Soonga krótko z tego powodu żyły).

Q__:
A to im się coś na kształt psychopatii włączało, a to konflikt emocjonalny (wynikający - jakżeby inaczej - z zakochania w Kirku) obwody im przepalał*...

* Powtórzono to w wątku Lal poniekąd.

Ech, Lal
Tylko że nie dotyczyło to tylko sytuacji konfliktu emocjonalnego, bo awaria kaskadowa związana jest raczej z samą siecią neuronową i procesem uczenia się - i z tego co pamiętam każdy zaawansowany android w pewnym momencie, zbombardowany bodźcami z zewnątrz, mógł tego nie przeżyć. Data nawet wspominał, że był kiedyś tym zagrożony. Ale przetrwał; jego córka nie miała tyle szczęścia.
I skoro tak trudno jest stworzyć stabilną sieć neuronową, to można uznać, że przed "sukcesem" Soonga reszta to były nieudane eksperymenty.
A w ogóle to tych "kirkowych" androidów nie kupuję, bo mi to burzy obraz całości - skoro federacja miała do czynienia z AI w poprzednim stuleciu, to aż dziw, że jakoś do tej pory nie uregulowali prawa z tym związanego.

Q__:
Owszem, nie bardzo się to wszystko kupy trzyma tak w sumie. Doskonała debata o prawach SI (tak, o "TMoaM" mówię) przeprowadzona w momencie b. późnym, fabularnie nielogicznym, i stawiająca UFP w dziwnym świetle (Data dosłużył się stopnia drugiego oficera w prawnej pustce).

No właśnie - to jest mój główny zarzut, co do tego odcinka. Widać, można sobie naginać zasady i zmieniać przepisy jak się pragnie, ażeby tylko sobie Maddox spełniał swoje chore ambicje.

Q__:
Przyznam, że lubię tę postać. Zaczyna jako antagonista, ale nie jest złym człowiekiem. I na koniec rozumie swoje błędy. Przy tym szanuję jego naukową pasję.

Powiem - nie. Ja tego człowieka nie cierpię i nie uważam za dobrego. Czy zrozumiał swoje błędy? A bo ja wiem? Przegrał w sądzie, to podkulił ogon pod siebie i przeprosił - chyba po to, żeby w ogóle Data zechciał z nim trochę współpracować i chociaż blogi mu wysyłać.
I nie szanuję jego naukowej pasji - to nie pierwszy i nie ostatni szalony naukowiec, którego praca mogła doprowadzić do cierpienia innych. Nie był może tak pusty i egoistyczny jak Soong - w końcu pracował dla dobra Floty - ale i tak nie potrafił sobie powiedzieć "stop".
No i jak sobie przypomnę, jak patrzył na Datę na początku "tMoaM", to aż mnie ciary przechodzą. Dosłownie wzrok szaleńca, który chciałby poćwiartować swoją ofiarę i zadać jej tyle bólu, ile to tylko możliwe. Brrr.....
(przyznaję jednak - bardzo dobra gra aktorska, żeby takie emocje w widzu wywoływać)

Q__:
Późniejszy brak rozszerzenia konsekwencji tej istotnej sprawy - wbrew amerykańskiemu systemowi precedensowemu - i na inne Sztuczne Inteligencje, by było dramatyczniej i by EMH miał okazję o swoje prawa powalczyć również.

No właśnie, też mnie to boli, bo wychodzi na to, że wygrana Daty niewiele dała innym AI

Q__:
Tak, po raz kolejny widać, że Trek nigdy nie był do końca logiczny, i potrafił poświęcać sens dla efektu, ale... doceńmy ile mądrych rzeczy umiał powiedzieć przy okazji tych kulawych sztucznointeligencyjnych wątków.

Co racja to racja, i dlatego "The Measure..." przewija się praktycznie przez wszystkie listy najlepszych odcinków TNG.

Q__:
Owszem. Kompletna zmiana wizerunku statków - także noszących znane (typu D7) nazwy. B. znaczące przeprojektowanie Klingonów. Wprowadzenie paru nowoczesnych, nigdy nie pokazanych w TOS, technologii (to akurat wybaczam). Znaczące odstępstwo od ustalonego wzoru mundurów z epoki. Wreszcie naprawdę idiotyczna przepotężna technologia napędowa, o której nie usłyszymy przedtem ani potem.

To ja sobie usiądę w kąciku i poczekam, co z tego wyniknie dalej ;) Szkoda mi na razie czasu na oglądanie, skoro mówicie, że tyle tam buraków.
Q__
Moderator
#9 - Wysłana: 20 Paź 2017 08:43:44 - Edytowany przez: Q__
Pleiades

Pleiades:
Czyli jest jednak cień szansy, że okaże się kimś innym (?)

Jest nawet więcej niż cień szansy, że okaże się nikim. Tj., że będzie dla scenarzystów tak mało istotna, że nie poruszą na ekranie kwestii jej pochodzenia.

Pleiades:
Ale skoro tak było, to poddaje to w wątpliwość historię opowiedzianą w TNG, bo w TNG wychodzi na to, że Data faktycznie jest tak wyjątkowy, bo to pierwszy android którego federacja na oczy widziała. No i cała praca Soonga jest tak hiper-super, bo udało mu się stworzyć wreszcie stabilnego androida, który nie uległ awarii kaskadowej (a jak wiemy, pierwsze prototypy Soonga krótko z tego powodu żyły).

Niekoniecznie aż tak poddaje, bo - jak napisałem:
Q__:
A to im się coś na kształt psychopatii włączało, a to konflikt emocjonalny (wynikający - jakżeby inaczej - z zakochania w Kirku) obwody im przepalał

Jednym słowem - gdy połączymy zdarzenia z TOSu i TNG (znaczy: DSC zostawiiamy na boku) - wyjdzie na to, że Data był jednak pierwszym androidem zdolnym do życia między ludźmi bez szkody dla nich i dla niego. A to był gigantyczny jakościowy przełom.

Pleiades:
A w ogóle to tych "kirkowych" androidów nie kupuję, bo mi to burzy obraz całości - skoro federacja miała do czynienia z AI w poprzednim stuleciu, to aż dziw, że jakoś do tej pory nie uregulowali prawa z tym związanego.

Może to, że istniały tak krótko spowodowało, że nie widziano takiej potrzeby?

Pleiades:
No właśnie - to jest mój główny zarzut, co do tego odcinka. Widać, można sobie naginać zasady i zmieniać przepisy jak się pragnie, ażeby tylko sobie Maddox spełniał swoje chore ambicje.

Kiedy na odwrót - wygląda na to, że nagięciem zasad było raczej dopuszczenie Daty do służby, bez uregulowania jego prawnego statusu.

Pleiades:
No właśnie, też mnie to boli, bo wychodzi na to, że wygrana Daty niewiele dała innym AI

Można o to winić tylko scenarzystów (acz poniekąd mieli prawo o "TMoaM" nie pamiętać - Piller i jego protegowani dołączyli do ekipy TNG już po powstaniu tegoż odcinka).

Pleiades:
To ja sobie usiądę w kąciku i poczekam, co z tego wyniknie dalej ;) Szkoda mi na razie czasu na oglądanie, skoro mówicie, że tyle tam buraków.

To pół biedy. Gorzej, że prawie nikt z bohaterów nie budzi sympatii. A jeśli nawet budzi, to nie wiadomo jak długo to potrwa, bo pewnie zaraz scenarzyści każą mu zrobić coś zbrodniczego.
Pleiades
Użytkownik
#10 - Wysłana: 20 Paź 2017 20:47:18
Q__:
Jest nawet więcej niż cień szansy, że okaże się nikim. Tj., że będzie dla scenarzystów tak mało istotna, że nie poruszą na ekranie kwestii jej pochodzenia.

I może niech tak już pozostanie, niż żeby miała się okazać zaawansowanym androidem.

Q__:
Jednym słowem - gdy połączymy zdarzenia z TOSu i TNG (znaczy: DSC zostawiiamy na boku) - wyjdzie na to, że Data był jednak pierwszym androidem zdolnym do życia między ludźmi bez szkody dla nich i dla niego. A to był gigantyczny jakościowy przełom.

Oh, really? ;)


Jak to ładnie w TV Tropes określają, Data ma "berserk button" i wystarczy jakiś mały czynnik zewnętrzny, aby się zrobił niebezpieczny dla otoczenia i dla siebie.
Nie, żeby był wyjątkiem, bo chyba każdemu z załogi raz na sezon odbijało ("The Mind's Eye", "Power Play", "Eye of the Beholder", "The Game" - możnaby wymieniać długo), ale rozumiesz skalę problemu - android bez hamulców jest nie do powstrzymania ;)

Q__:
Kiedy na odwrót - wygląda na to, że nagięciem zasad było raczej dopuszczenie Daty do służby, bez uregulowania jego prawnego statusu.

A to faktycznie można uznać za dużą pomyłkę. Najpierw przyjmują do akademii i do służby, a dopiero potem się zastanawiają, co z tym fantem zrobić.

Q__:
Można o to winić tylko scenarzystów (acz poniekąd mieli prawo o "TMoaM" nie pamiętać - Piller i jego protegowani dołączyli do ekipy TNG już po powstaniu tegoż odcinka).

Ja uważam że jakaś ciągłość powinna być i, skoro serial "lubi wracać" do tematów z wcześniejszych sezonów, tak scenarzyści powinni również pamiętać, że takie coś jak "TMoaM" zaistniało.

Q__:
To pół biedy. Gorzej, że prawie nikt z bohaterów nie budzi sympatii. A jeśli nawet budzi, to nie wiadomo jak długo to potrwa, bo pewnie zaraz scenarzyści każą mu zrobić coś zbrodniczego.

Kurczę, nie pocieszasz mnie, a właśnie chciałam męża namówić na jakieś wspólne oglądanie Discovery. Eee, chyba raczej namówię go na rewatcha kilku odcinków TNG, pożyteczniej spędzimy czas :P
Q__
Moderator
#11 - Wysłana: 20 Paź 2017 21:30:51
Pleiades

Pleiades:
niż żeby miała się okazać zaawansowanym androidem.

Od Daty raczej i tak mniej zaawansowana by była. Wygląda znacznie sztwniej, bardziej maszynowo, i znacznie mniej mówi.

Pleiades:
Jak to ładnie w TV Tropes określają, Data ma "berserk button" i wystarczy jakiś mały czynnik zewnętrzny, aby się zrobił niebezpieczny dla otoczenia i dla siebie.

To prawda. I sam z lubością linkowałem scenki pokazujące go w tym trybie*, ale... jednak tragicznie się to nigdy nie skończyło. A wszystkie wcześniejsze historie z androidami - owszem.

* Oto kolejna:
http://www.youtube.com/watch?v=9v_YRe7lht4

Pleiades:
A to faktycznie można uznać za dużą pomyłkę. Najpierw przyjmują do akademii i do służby, a dopiero potem się zastanawiają, co z tym fantem zrobić.

Albo - po prostu - niczym Picard dający tymczasowy przydział Wesley'owi - najpioerw wykonali jakiś ruch, potem myśleli czy ma to sens.

Pleiades:
Ja uważam że jakaś ciągłość powinna być i, skoro serial "lubi wracać" do tematów z wcześniejszych sezonów, tak scenarzyści powinni również pamiętać, że takie coś jak "TMoaM" zaistniało.

Ja też, ale lepiej nie wciskajmy Temporal Reset Buttonu, bo ulogicznienie tego wątku spowoduje, że parę - mimo wszystko - fajnych odcinków przepadnie.

Pleiades:
Kurczę, nie pocieszasz mnie, a właśnie chciałam męża namówić na jakieś wspólne oglądanie Discovery. Eee, chyba raczej namówię go na rewatcha kilku odcinków TNG, pożyteczniej spędzimy czas :P

Pewnie tak. Ale nie sugerujcie się moim zdaniem. Jak chcecie DSC obejrzeć, to po prostu po tę serię sięgnijcie. A nuż to co do mnie nie trafia trafi do Was. (A potem - dajmy na to - wygłosisz tyradę, która spowoduje, że zobaczę ten serial w nowym świetle, i też sympatią obdarzę... Różnie może być...)
Dreamweb
Użytkownik
#12 - Wysłana: 20 Paź 2017 21:33:03
Pleiades:
Kurczę, nie pocieszasz mnie, a właśnie chciałam męża namówić na jakieś wspólne oglądanie Discovery. Eee, chyba raczej namówię go na rewatcha kilku odcinków TNG, pożyteczniej spędzimy czas :P

Przy TNG pożyteczniej na pewno, ale mimo wszystko bardzo jestem ciekaw Twojej opinii o Discovery, dlatego na przekór namawiam do spróbowania obejrzenia, choćby dwuodcinkowego pilota (ciekawe czy Cię zachęci do dalszych odcinków - mnie nie zachęcił, a i tak oglądam, taki desperat ze mnie ).
Pleiades
Użytkownik
#13 - Wysłana: 22 Paź 2017 00:15:09
Q__:
Od Daty raczej i tak mniej zaawansowana by była. Wygląda znacznie sztwniej, bardziej maszynowo, i znacznie mniej mówi.

Co do tego, że mniej mówi, to większość by pewnie uznała za zaletę - zwłaszcza doceniliby to na Entku, zmęczeni tym, że Dacie to się gęba dosłownie nie zamyka:
https://www.youtube.com/watch?v=Pb62MFWg770
A ponoć milczenie jest złotem ;)


Q__:
To prawda. I sam z lubością linkowałem scenki pokazujące go w tym trybie*, ale... jednak tragicznie się to nigdy nie skończyło. A wszystkie wcześniejsze historie z androidami - owszem.

Tragicznie się nie skończyło, bo inni mają tzw. "plot armor". Gdyby scenariusze do TNG pisał jednak G.R.R.Martin, to by było chyb więcej ofiar ;)

Dawaj jeszcze linki do takich scenek :D, mnie się na szybko przypomniało np. to:
https://www.youtube.com/watch?v=NFr3ufmnmJI


Tu akurat wypełniał rozkazy i nikogo nawet palcem nie dotknął ;)

A z takich bardziej badassowych scen, to ta była dobra:
https://www.youtube.com/watch?v=vZ7CGBM4JJo

Q__:
Albo - po prostu - niczym Picard dający tymczasowy przydział Wesley'owi - najpierw wykonali jakiś ruch, potem myśleli czy ma to sens.

Ale jest jednak trochę różnicy, bo Wesley to syn bądź co bądź przyjaciółki (no i jej mąż był przyjacielem kapitana), no to wiadomo, że trochę miał chłopak ułatwiony start. No i te przydziały na mostku to kwestia roku-dwóch nim "oficjalnie" już Wes kształcił się na pokładzie Entka.
A w przypadku Daty mówimy o 28-letniej luce prawnej, kiedy to Federacja zdążyła go znaleźć na jakimś opustoszałym wygwizdowie, bez instrukcji obsługi, czy nawet jakiegokolwiek hinta, skąd się tam wziął, wyszkolili go, umieścili w akademii, potem na statkach, obdarowali medalami - o, i nagle komuś się po tym całym czasie zapaliła żaróweczka nad głową - no, hej, to Data przecież jest własnością Gwiezdnej Floty i se możemy z nim robić co chcemy!
Trochę długo to trwało i dziwię się, że tak ułożona w przepisach UFP nigdy wcześniej nie podrapała się po głowie i nie pomyślała, żeby chociażby, u licha, sprawdzić na pewno, czy aby ktoś inny nie ma praw własności do Daty (a jak wiadomo było, żyjących krewnych on miał, którzy, jak by nie patrzeć, mogli zostać uważani za spadkobierców ;))

Q__:
Ja też, ale lepiej nie wciskajmy Temporal Reset Buttonu, bo ulogicznienie tego wątku spowoduje, że parę - mimo wszystko - fajnych odcinków przepadnie.

No niby tak, ale dzisiaj sobie nawet powtórzyłam "TMoaM" i wyraźnie na końcu Phillipa mówi, że ten proces ma też określić, jak Federacja będzie traktowała inne istoty, które będą po Dacie.
I się do własnego werdyktu sądu nie zastosowali.

A ciekawe, że inne wątki z 1., 2. sezonu to potrafili potem scenarzyści ciekawie pociągnąć (chociażby już wspominane niedawno "Tapestry"), a o "MoaM" to chyba już ani razu nawet w TNG nie wspomnieli.

Q__:
A nuż to co do mnie nie trafia trafi do Was. (A potem - dajmy na to - wygłosisz tyradę, która spowoduje, że zobaczę ten serial w nowym świetle, i też sympatią obdarzę... Różnie może być...)

To może spróbuję na początku od pilota.
Q__
Moderator
#14 - Wysłana: 22 Paź 2017 09:53:28 - Edytowany przez: Q__
Pleiades

Pleiades:
Co do tego, że mniej mówi, to większość by pewnie uznała za zaletę - zwłaszcza doceniliby to na Entku, zmęczeni tym, że Dacie to się gęba dosłownie nie zamyka

Tak, tylko, że w tym wypadku - zakładając jej roboci charakter - może się pojawiać wątpliwość na ile ona w ogóle do czegoś więcej niż wygłaszanie prostych komunikatów zdolna*.

* Jasne, w takim wypadku nie powinna raczej być komandorem. No, ale to DSC.

Pleiades:
Tragicznie się nie skończyło, bo inni mają tzw. "plot armor".

Niemniej: kanonicznym faktem jest, że bez tragedii się obeszło.

Pleiades:
Gdyby scenariusze do TNG pisał jednak G.R.R.Martin, to by było chyb więcej ofiar ;)

U G.R.R. Martina to ma się wręcz wrażenie, że on bohaterom ręcznie skórki od bananów na stromych zamkowych schodach podkłada, tak lubi ich wykańczać.

Pleiades:
Dawaj jeszcze linki do takich scenek :D

Dawałem sporo, poszukaj na forum.

Pleiades:
Ale jest jednak trochę różnicy, bo Wesley to syn bądź co bądź przyjaciółki (no i jej mąż był przyjacielem kapitana), no to wiadomo, że trochę miał chłopak ułatwiony start. No i te przydziały na mostku to kwestia roku-dwóch nim "oficjalnie" już Wes kształcił się na pokładzie Entka.
A w przypadku Daty mówimy o 28-letniej luce prawnej

O Wesley'u to nawet fan-teorie chodziły, że tak naprawdę może być synem samego Picarda. Ale nie na to chciałem zwrócić uwagę, a na dużą uznaniowość i autonomię decyzji oficerów - zwł. kapitanów - GF. Choć, prawda, 28 lat to "lekka" przesada. (No, chyba, że na jednym statku, który jakąś 30-letnią misję odbywał, by służył, odnaleziony przez jego załogę w tejże misji trakcie, a potem od razu został rekomendowany na Ent-D.)

Pleiades:
No niby tak, ale dzisiaj sobie nawet powtórzyłam "TMoaM" i wyraźnie na końcu Phillipa mówi, że ten proces ma też określić, jak Federacja będzie traktowała inne istoty, które będą po Dacie.
I się do własnego werdyktu sądu nie zastosowali.

Dlatego mówiłem, że wątek EMH jest pod tym względem buraczany. Wątek Moriarty'ego niekoniecznie, bo słyszymy o najtęższych umysłach wykładających się przy próbach dania mu materialnego ciała.

Pleiades:
A ciekawe, że inne wątki z 1., 2. sezonu to potrafili potem scenarzyści ciekawie pociągnąć (chociażby już wspominane niedawno "Tapestry"), a o "MoaM" to chyba już ani razu nawet w TNG nie wspomnieli.

Może byli zazdrośni, bo dłuugo (aż do "The Inner Light" gdzieś) nic równie dobrego nie napisali?

Pleiades:
To może spróbuję na początku od pilota.

Dobry wybór. Jest, niewątpliwie, przyjemniejszy niż reszta tej serii.
reyden
Użytkownik
#15 - Wysłana: 22 Paź 2017 13:35:48
Nie czytałem całego tematu .

Dla mnie problem sprowadza się do kanoniczności / chronologii i zmian w nich .

DSC mimo że teoretycznie dzieje sie w prime timeline to jednak w kwestiach kanonu wydaje się podążać ścieżką zaczętą przez ENT która była potem w filmach Abramsa dość mocno eksploatowana .

Wg. klasycznego kanonu / chronologii to Data był pierwszym androidem w szeregach GF .

Airiam może być efektem zmian tego kanonu zapoczątkowanym w ENT choćby kto pierwszy i kiedy spotkał Ferengi , Klingonów , Romulan etc.

Dla mnie to po prostu kolejny efekt zmian wskutek TZW .
Q__
Moderator
#16 - Wysłana: 22 Paź 2017 17:20:02 - Edytowany przez: Q__
reyden

reyden:
Dla mnie to po prostu kolejny efekt zmian wskutek TZW .

Ma to jakiś sens. Acz jeśli rzeczywistość DSC to produkt Temporalnej Zimnej Wojny, to jacyś b. niefajni musieli ją wygrać, patrząc na to jak świat ST spaskudniał.
Dreamweb
Użytkownik
#17 - Wysłana: 22 Paź 2017 21:41:18
I ktoś w ramach tejże wojny cofnął się o miliony lat i zmienił historię ewolucji gatunku Klingonów. A może wyszedł poza kanon, do świata realnego, i spowodował że obecni twórcy Star Treka nie mają praw do całości Star Treka...
Q__
Moderator
#18 - Wysłana: 22 Paź 2017 21:49:09
Dreamweb

Dreamweb:
I ktoś w ramach tejże wojny cofnął się o miliony lat i zmienił historię ewolucji gatunku Klingonów.

A kto wie... Pamiętasz co groziło w "All Good Things..."?
Pleiades
Użytkownik
#19 - Wysłana: 22 Paź 2017 21:49:39
Q__:
Tak, tylko, że w tym wypadku - zakładając jej roboci charakter - może się pojawiać wątpliwość na ile ona w ogóle do czegoś więcej niż wygłaszanie prostych komunikatów zdolna*.

Eee, to w sumie jakaś taka pusta postać wyszła i pewnie nie wniesie niczego ciekawego.

Q__:
* Jasne, w takim wypadku nie powinna raczej być komandorem. No, ale to DSC.

Hehe, burak fabularny

Q__:
Dlatego mówiłem, że wątek EMH jest pod tym względem buraczany. Wątek Moriarty'ego niekoniecznie, bo słyszymy o najtęższych umysłach wykładających się przy próbach dania mu materialnego ciała.

A ostatnio sobie nawet powtórzyłam odcinki o Moriartym. O ile ten z zdrugiego sezonu jest dobry i stawia wiele pytań odnośnie świadomości AI i ich prawie do istnienia, tak wieloletnia luka, nim Moriarty znów się pojawił, udowadnia, że Picard ma głęboko w poważaniu walkę o prawa takich "sztucznych" jednostek. No ja odebrałam ten kolejny odcinek jako "O, Moriarty! A wiesz, że my wszyscy na Enterprise i widzowie już o tobie zapomnieli?"

Q__:
Może byli zazdrośni, bo dłuugo (aż do "The Inner Light" gdzieś) nic równie dobrego nie napisali?

Oj, trochę surowo ich oceniasz, przecież przed Inner Light było parę dobrych scenariuszy, chociażby genialny "Cause and Effect". Ale ja wiem, że o gustach się nie dyskutuje.

To może jeszcze trochę słów o "TMoaM", bo ostatnio trochę poczytałam artykułów i okazuje się, że na Blue Ray jest Extended Cut Edition. Niby to samo, ale dodatkowe scenki rzucają nieco więcej światła na całość. Mam w planach kupić sobie całą kolekcję TNG na Blue Rayu (może na Gwiazdkę ), ale tak z ciekawości zajrzałam w opisy tego odcinka i parę rzeczy mnie zszokowało.

Cytaty (źródło: http://www.megabearsfan.net/post/2012/11/30/Extend ed-cut-of-TNG-Measure-of-a-Man.aspx )


First, is an extended version of Picard's initial conversation with Data regarding his transfer to Commander Maddox. At this point, Picard had not yet taken up the mantle of defending Data's rights, and even tries to tell Data that it is his duty as a Starfleet officer to undergo the procedure.


Że tak powiem: WTF?
Od kiedy obowiązkiem oficera Floty jest poddawanie się wszelkim procedurom, zwłaszcza zagrażającym życiu? Okej, rozkazy niby należy wypełniać, ale ludzie... Picard nie raz pokazywał innym, jak bardzo dba o ich dobro, często zresztą podejmował decyzje zgodne z własnymi (moralnymi) przekonaniami, a tutaj ma czelność sugerować, że Flota tyyyle zyska i jest to taaaki fajny pomysł, że Data powinien raz raz pakować się i wyjeżdżać, bez względu na własne bezpieczeństwo.
Odnoszę wrażenie, że _jednak_ rozwój postaci Picarda został zahamowany lekko, albo przypomniano nam specjalnie na początku tego epizodu, co już wcześniej miało miejsce (chociażby w "Datalore"), że kapitan postrzega swojego drugiego oficera i kolegę jednak inaczej niż resztę :/
A może i dobrze, że to wycięli z wersji "oficjalnej"...

Idąc dalej:
The other sequence that I particularly enjoyed was a conversation between Riker and Troi, in which Riker asks Troi if she senses anything from Data's mind (Troi being partly telepathic). Troi confesses that she doesn't

A to w sumie niczego nie determinuje, bo Troi również niektórych form życia (no, tych "oficjalnie uznanych" przez świętą UFP za formy życia) nie potrafiła odczytać, więc w sumie scena bez znaczenia (zwłaszcza jak weźmiemy pod uwagę dużo późniejsze sezony, gdzie jednak okazuje się, że Deanna potrafi wyczuwać emocje od androidów ;))

A teraz coś mojego ulubionego:
(scenka podczas party w Ten Forward i wręczania prezentów pożegnalnych)

(...)then Maddox goes a bit off the rails and comments that perhaps Data should join a circus and be a sideshow that people can gawk at. The group doesn't like this comment, and Worf even steps forward and would have beat Maddox to a pulp if Riker hadn't stopped him and dragged Maddox out of the lounge himself.

Czyli cały Maddox - dobrze go rozpracowałam i jego podkulanie ogona na końcu odcinka. Dla niego Data to wyzwanie, maszynka, którą chce się pobawić, aby zaspokoić swoje chore ambicje. Nic więcej. W obliczu porażki, kiedy wyczuwa, że nie położy swoich łap na androidzie, odgrywa się na nim i - zwłaszcza - na osobach z otoczenia, dla których Data jest kimś bliskim.

I jeszcze na zakończenie dwa arcy ciekawe artykuły odnośnie "TMoaM".
Jeden o wersji Extended Cut: https://them0vieblog.com/2014/01/07/star-trek-the- next-generation-the-measure-of-a-man-extended-cut- review/
Drugi o odcinku jako takim, a zwłaszcza ciekawa historia skryptu oraz tego, jak utopijna wizja Roddenberry'ego odnośnie ludzkości w XXIV wieku roztrzaskuje się tutaj na kawałki oraz dlaczego:
https://them0vieblog.com/2014/01/06/star-trek-the- next-generation-the-measure-of-a-man-review/

Q__:
U G.R.R. Martina to ma się wręcz wrażenie, że on bohaterom ręcznie skórki od bananów na stromych zamkowych schodach podkłada, tak lubi ich wykańczać.

Pewnie je dużo bananów, to mu i skórki zostają ;)
A swoją drogą, już sobie wyobrażam, ile by głównych postaci zginęło w TNG, jak by się Martin brał za scenariusze ;D

Q__:
Niemniej: kanonicznym faktem jest, że bez tragedii się obeszło.

Chociaż mimo wszystko odczuwam jakąś dziką przyjemność, jak załoga obrywa od swojego ukochanego przyjaciela ^^
(nie wiem, co ze mną nie tak, to już pytanie do mojego psychiatry :P)

Q__:
Dawałem sporo, poszukaj na forum.

Ty masz tutaj tyle postów i tyle wątków, że nie sposób mi się w tym wszystkim odnaleźć. Aczkolwiek zawsze miło wracam do takich scenek ^^

Q__:
reyden

reyden:
Dla mnie to po prostu kolejny efekt zmian wskutek TZW .

Ma to jakiś sens. Acz jeśli rzeczywistość DSC to produkt Temporalnej Zimnej Wojny, to jacyś b. niefajni musieli ją wygrać, patrząc na to jak świat ST spaskudniał.

Noo, takie tłumaczenie to nawet można kupić.
Łatwo sobie wszystko wyjaśniać zmianami w linii czasowej. Dlatego ja nawet toleruję Abramsa, bo jasno widać, że to reboot w alternatywnej rzeczywistości.
Q__
Moderator
#20 - Wysłana: 23 Paź 2017 19:19:20 - Edytowany przez: Q__
Pleiades

Pleiades:
Eee, to w sumie jakaś taka pusta postać wyszła i pewnie nie wniesie niczego ciekawego.

W Discovery większość bohaterów jest underdeveloped, choć pomału jakby się to lekko zmienia.

Pleiades:
Hehe, burak fabularny

Nie pierwszy i nie ostatni w DSC.

Pleiades:
tak wieloletnia luka, nim Moriarty znów się pojawił, udowadnia, że Picard ma głęboko w poważaniu walkę o prawa takich "sztucznych" jednostek. No ja odebrałam ten kolejny odcinek jako "O, Moriarty! A wiesz, że my wszyscy na Enterprise i widzowie już o tobie zapomnieli?"

Czy ja wiem? Zakładam, że picardowe słowa o wieloletnich nieskutecznych badaniach to nie było takie tam gadanie, raczej przyznanie się do bezsilności. I finalna decyzja - choć gryząca się z tyradami z "The First Duty" - też z tego gatunku była.

Pleiades:
Oj, trochę surowo ich oceniasz, przecież przed Inner Light było parę dobrych scenariuszy, chociażby genialny "Cause and Effect".

Nie mówię, że nie było dobrych. Chodziło mi o ten poziom filozoficznej głębi i fabułę prawie (jak zawsze w ST - prawie) wolną od naciągnięć.

"Cause and Effect" sam cenię. A przecież i "Yesterday's Enterprise" po drodze był, i "Sins of the Father", i "TBoBW", i 'First Contact", i "The Drumhead", i "Darmok", i "The First Duty"*.

* Świadomie wymieniam odcinki powstałe od czasu dołączenia do ekipy Pillera, czyli pomijam "Q Who" i "Who Watches the Watchers", i "Booby Trap".

Pleiades:
To może jeszcze trochę słów o "TMoaM", bo ostatnio trochę poczytałam artykułów i okazuje się, że na Blue Ray jest Extended Cut Edition. Niby to samo, ale dodatkowe scenki rzucają nieco więcej światła na całość.

Przeczytałem z ciekawością. Sięgnę, obejrzę, ale za kanon nie uznam. Jeden Lorca mi starczy w roli niebezpiecznego dupka w GF. Będę się konsekwentnie trzymał tezy, że zostaje się takowym awansowawszy na admirała, nie wcześniej.

Pleiades:
A swoją drogą, już sobie wyobrażam, ile by głównych postaci zginęło w TNG, jak by się Martin brał za scenariusze ;D

To by nie była już ta załoga TNG. Zestaw znany z pilota pewnie po pierwszym sezonie by się wykruszył. Zestawów z DS9 i VOY (bo skądinąd należałoby czerpać?) też by na długo nie starczyło (zwł. przy tak wielu potencjalnych liniach napięć między członkami tych załóg).

(Heh, mamy materiał do "Kącika sadysty"? "Jak wykończyć trzy załogi w dwa i pół sezonu"?)

Pleiades:
Chociaż mimo wszystko odczuwam jakąś dziką przyjemność, jak załoga obrywa od swojego ukochanego przyjaciela

Skoro przyznajesz, że ukochanego przyjaciela, to potwierdzasz moją tezę o udanej koegzystencji.

Pleiades:
Noo, takie tłumaczenie to nawet można kupić.

Można, w końcu Trek zna linii czasu nieskończoną ilość - vide "Parallels".
Pleiades
Użytkownik
#21 - Wysłana: 23 Paź 2017 21:28:36
Q__:
W Discovery większość bohaterów jest underdeveloped, choć pomału jakby się to lekko zmienia.

No to pozostaje cierpliwie czekać, jak to się wszystko potoczy.

Q__:
Czy ja wiem? Zakładam, że picardowe słowa o wieloletnich nieskutecznych badaniach to nie było takie tam gadanie, raczej przyznanie się do bezsilności. I finalna decyzja - choć gryząca się z tyradami z "The First Duty" - też z tego gatunku była.

A ja to odebrałam jednak inaczej. Dla mnie rozmowa z Moriartym w "Elementary..." to uprawianie spychologii - aa, zajmiemy się kiedyś twoim tematem, może coś uda nam się zrobić, a teraz baj baj, do zobaczenia nie-wiadomo-kiedy.
No i w "Ship in a bottle" stary "wróg" wraca tylko dlatego, że Barclay dotarł do jego programu. Moriarty zaskoczony, ile lat minęło i NIKT nic nie zrobił z tym. Pewnie by dalej siedział w tym matrixie do usr... śmierci holodeku/statku. A Picard, w wyniku tej niespodzianki, musiał znaleźć jakieś wytłumaczenie. Okej, nie uważam, że jawnie skłamał, może nawet i jakichś naukowców się radził, co można zrobić, ale i tak wygląda na to, że przez lata całe nie myślał o sprawie, a pojawienie się Moriartyego było po prostu bardzo niewygodne i niespodziewane.
Końcowa decyzja kapitana faktycznie trochę dziwna - zafundowanie komuś całego życia w kłamstwie, no ale czego się spodziewać po Picardzie, który od problemów stracił już wszystkie włosy na głowie i powracający sprzed lat jeszcze jeden wielki kłopot, to to już było za wiele.

Zresztą zawsze mógł jeszcze zwalić problem na barki Geordiego - zwłaszcza że to la Forge był winien całej tej sytuacji :P

Q__:
Nie mówię, że nie było dobrych. Chodziło mi o ten poziom filozoficznej głębi i fabułę prawie (jak zawsze w ST - prawie) wolną od naciągnięć.

No faktycznie, jeśli chodzi o filozoficzny charakter, to po "TMoaM" długo nie było nic takiego pięknego.
"Inner Light" muszę jeszcze obejrzeć, słabo pamiętam, ale to muszę mieć nastrój, bo coś mnie strasznie w sercu ściska, jak sobie przypomnę ten smutny, ciężki klimat Strasznie uczuciowo podchodzę do niektórych epizodów i wprowadzają mnie one w deprechę.

Q__:
Przeczytałem z ciekawością. Sięgnę, obejrzę, ale za kanon nie uznam.

Why, sir? Dodatkowe sceny _są_ i będą w odcinku na Blue Rayu, a zostały wycięte nie dlatego, że nie pasowały do obrazu całości "TMoaM", tylko dlatego, że im pierwotnie wyszedł odcinek o 20 minut za długi. Ergo - kanon jak byk :P

Q__:
Jeden Lorca mi starczy w roli niebezpiecznego dupka w GF. Będę się konsekwentnie trzymał tezy, że zostaje się takowym awansowawszy na admirała, nie wcześniej.

Aż musiałam sobie tego pana Lorcę wygooglać, żeby zobaczyć, co to za typ ;)
A co do admirałów, to faktycznie racja - nie wiem, co to za tendencja w GF, ale to jedno z niezaprzeczalnych praw ST - że każdy admirał zjawiający się na pokładzie okaże się na pewno dupkiem :P

Q__:
To by nie była już ta załoga TNG. Zestaw znany z pilota pewnie po pierwszym sezonie by się wykruszył.

No jasne, ja tylko żartowałam Silną stroną załóg ze ST jest to, że żyją ze sobą jak rodzina. Przede wszystkim z tego powodu TNG był taki popularny, bo pokazywał ludzi, którzy ze sobą pracują i przebywają prawie cały czas jako grupę sympatycznych, bardzo kochających się i szanujących wzajemnie osób. Zresztą w życiu prywatnym, z tego co wiem, ci aktorzy też spędzają ze sobą kupę czasu, uczestniczą wspólnie w ważnych dla siebie wydarzeniach, imprezach rodzinnych, nawet jeden czy drugi został chrzestnym dzieci kogoś z obsady, itd. I to jest właśnie ta niezaprzeczalna magia TNG.

Q__:
(Heh, mamy materiał do "Kącika sadysty"? "Jak wykończyć trzy załogi w dwa i pół sezonu"?)

Łoo, ale to byłby ciekawy temat Kącik sadysty, heh

Ja mam już jedną odpowiedź na zadane pytanie - wystarczy włączyć u Daty tryb berserka i tyle.

Tak a'propos, przypomniał mi się ten mem:



Q__:
Skoro przyznajesz, że ukochanego przyjaciela, to potwierdzasz moją tezę o udanej koegzystencji.

No w sumie tak, chociaż w przeciągu 7. sezonów krzywdzili się wzajemnie bardzo często :> Widać dobrze im z tym.
Q__
Moderator
#22 - Wysłana: 23 Paź 2017 21:39:52 - Edytowany przez: Q__
Pleiades

Pleiades:
No to pozostaje cierpliwie czekać, jak to się wszystko potoczy.

Choć trudno mieć cierpliwość do DSC (póki co?).

Pleiades:
A ja to odebrałam jednak inaczej. Dla mnie rozmowa z Moriartym w "Elementary..." to uprawianie spychologii - aa, zajmiemy się kiedyś twoim tematem, może coś uda nam się zrobić, a teraz baj baj, do zobaczenia nie-wiadomo-kiedy.
No i w "Ship in a bottle" stary "wróg" wraca tylko dlatego, że Barclay dotarł do jego programu. Moriarty zaskoczony, ile lat minęło i NIKT nic nie zrobił z tym. Pewnie by dalej siedział w tym matrixie do usr... śmierci holodeku/statku. A Picard, w wyniku tej niespodzianki, musiał znaleźć jakieś wytłumaczenie.

Ja jednak staram się zakładać, że bohaterowie ST są uczciwi, heroiczni i zazwyczaj prawdomówni, a nie doszukiwać w ich poczynaniach jakichś brzydkich motywów czy podtekstów. Ergo: skoro Łysy mówi, że pracowali - to pracowali.

Pleiades:
No faktycznie, jeśli chodzi o filozoficzny charakter, to po "TMoaM" długo nie było nic takiego pięknego.

Nawiasem: "Ship...", o którym tu mówimy, to też niczego sobie filozofia jest. Choć nic, czego by wcześniej Lem nie opisał.

Pleiades:
Strasznie uczuciowo podchodzę do niektórych epizodów i wprowadzają mnie one w deprechę.

Co chyba dobrze świadczy o ich sile?

Pleiades:
Why, sir?

Czyż nie uzasadniłem tego?

Pleiades:
Ergo - kanon jak byk :P

Kwestia dyskusyjna. IMHO pierwszy kanon to lepszy kanon. (Choć np. NEM z dodatkiem wyciętych scen powitałbym prawie entuzjastycznie. Trochę ten film by poprawiły.)

Pleiades:
Aż musiałam sobie tego pana Lorcę wygooglać, żeby zobaczyć, co to za typ ;)

A taki Gabryś spod ciemnej gwiazdy:


Pleiades:
A co do admirałów, to faktycznie racja - nie wiem, co to za tendencja w GF, ale to jedno z niezaprzeczalnych praw ST - że każdy admirał zjawiający się na pokładzie okaże się na pewno dupkiem :P

Nawet Kirka to dotknęło jak awansował. Inna rzecz, że od młodosci zadatki miał.

Pleiades:
Przede wszystkim z tego powodu TNG był taki popularny, bo pokazywał ludzi, którzy ze sobą pracują i przebywają prawie cały czas jako grupę sympatycznych, bardzo kochających się i szanujących wzajemnie osób.

Owszem. To była zawsze część magii Treka, nawet mroczniejszego DS9, i jego optymistycznej wizji przyszłości. Twórcy DSC teraz tego zdają się nie rozumieć.

Pleiades:
Łoo, ale to byłby ciekawy temat Kącik sadysty, heh

Przecież założyłem takowy, i nawet Ci się idea spodobała.

Pleiades:
No w sumie tak, chociaż w przeciągu 7. sezonów krzywdzili się wzajemnie bardzo często :>

A Picard to Rikera Klingonom w paszczę nie wysyłał?
Pleiades
Użytkownik
#23 - Wysłana: 25 Paź 2017 14:01:36
Q__:
Choć trudno mieć cierpliwość do DSC (póki co?).

Cierpliwości to ja nie mam za grosz... Dlatego na razie za DSC się nie biorę ;)

Q__:
Ja jednak staram się zakładać, że bohaterowie ST są uczciwi, heroiczni i zazwyczaj prawdomówni, a nie doszukiwać w ich poczynaniach jakichś brzydkich motywów czy podtekstów. Ergo: skoro Łysy mówi, że pracowali - to pracowali.

A prawda jest taka - co doczytałam niedawno - że nie mogli wrócić do sprawy Moriarty przez wiele lat, bo twórcy ST mieli jakieś poblemy prawne z licencją na utwory/postacie Arthura Conan Doyle'a i dopiero w szóstym sezonie dostali "zielone światło". Głupio wyszło, bo to tak, jak by o Moriartym zapomnieli na długo. I te tłumaczenia kapitana trochę na siłę są (no ja wiem, nie mógł mu powiedzieć "Wiedzieliśmy o tobie, ale prawa autorskie nie pozwoliły nam uruchomić twojego programu przez 4 lata" ^^).
Nic dziwnego, że Moriarty tak się wściekł ;)

Q__:
Co chyba dobrze świadczy o ich sile?

Albo o mojej słabości. Ja się łatwo wzruszam, ryczałam nawet jak z mężem ukończyliśmy Minecrafta i czytałam na ekranie "End Poem". Cholera, filozoficzne to jest, ale mimo wszystko, za wrażliwa jestem ;)

Q__:
Czyż nie uzasadniłem tego?

No uzasadniłeś, że nie chcesz już więcej widzieć typków spod ciemnej gwiazdy w GF ;) Ale ja pytałam, bo, jak pokazałam, "TMoaM" miał być - i jest - o wiele dłuższym epizodem, niż czas antenowy w latach 80' zakładał

Q__:
Kwestia dyskusyjna. IMHO pierwszy kanon to lepszy kanon. (Choć np. NEM z dodatkiem wyciętych scen powitałbym prawie entuzjastycznie. Trochę ten film by poprawiły.)

NEM nie był zły, sceny wycięte faktycznie dodałyby głębi. Niezwykle rzadko wracam do tego filmu, a właściwie wcale, właśnie z tego powodu, że się za łatwo wzruszam - a jak sobie uświadomię, że to koniec przygód załogi TNG, to mnie coś ściska w gardle ;(

Q__:
A Picard to Rikera Klingonom w paszczę nie wysyłał?

A wysyłał. Plus masę innych paskudnych rzeczy sobie robili. Ostatnio mnie bardzo poruszyło, jak _brutalnie_ potraktowali Datę w "The Game" O.o

Q__:
Przecież założyłem takowy, i nawet Ci się idea spodobała.

No tak, muszę tam przy okazji popisać, chociaż ze swoich sadystycznych skłonności wolę się za bardzo nie spowiadać ;)
Dreamweb
Użytkownik
#24 - Wysłana: 25 Paź 2017 14:16:23
Pleiades:
I te tłumaczenia kapitana trochę na siłę są (no ja wiem, nie mógł mu powiedzieć "Wiedzieliśmy o tobie, ale prawa autorskie nie pozwoliły nam uruchomić twojego programu przez 4 lata" ^^).

Dlaczego nie, w końcu mógłby powiedzieć tak: Wiesz, Moriarty, nie uruchamialiśmy cię, bo próbowaliśmy ustalić kto, teraz w XXIV stuleciu, ma prawa do dzieł Conan Doyle'a, a więc kto jest faktycznie twoim właścicielem, jako postaci przez tegoż pisarza wymyślonej. Dopóki tego nie ustaliliśmy, woleliśmy się cudzą własnością nie posługiwać.

Na co Data coś tam za plecami Picarda powinien nieśmiało wspomnieć, że przecież "The Measure of a Man", że skoro on sam nie jest niczyją własnością to i Moriarty nie jest. Na co Picard, widząc, że jego argumentacja traci na sile, mógłby powiedzieć, jak w Nemesis, "Mr. Data, shut up."
Q__
Moderator
#25 - Wysłana: 25 Paź 2017 14:41:20 - Edytowany przez: Q__
Pleiades

Pleiades:
Cierpliwości to ja nie mam za grosz...

Sugerujesz mi między wierszami, że rozumiesz, iż równie niecierpliwie czekam na Twoje następne recki?

Pleiades:
Nic dziwnego, że Moriarty tak się wściekł ;)

Taak, fani ST doskonale rozumieją, co znaczą przeboje z posiadaczami praw autorskich.

Pleiades:
NEM nie był zły, sceny wycięte faktycznie dodałyby głębi.

O ile wycięte sceny z NEM (zwł. tę z winem), i nawet parę niewyciętych, lubię, o tyle jednak film jako całość mnie wprost odrzuca. Przyznam, że gwałtowniej niż jakakolwiek inna produkcja nosząca logo ST. Nie jestem w stanie go strawić.

Pleiades:
A wysyłał.

I przecież wiemy, że kanibale.

Pleiades:
No tak, muszę tam przy okazji popisać, chociaż ze swoich sadystycznych skłonności wolę się za bardzo nie spowiadać ;)



Dreamweb

Dreamweb:
Dlaczego nie, w końcu mógłby powiedzieć tak: Wiesz, Moriarty, nie uruchamialiśmy cię, bo próbowaliśmy ustalić kto, teraz w XXIV stuleciu, ma prawa do dzieł Conan Doyle'a, a więc kto jest faktycznie twoim właścicielem, jako postaci przez tegoż pisarza wymyślonej. Dopóki tego nie ustaliliśmy, woleliśmy się cudzą własnością nie posługiwać.

Prawa autorskie w bezgotówkowym XXIV wieku?

ps. W temacie... Trochę o Airiam:
https://trekmovie.com/2017/10/24/the-ever-evolving -augmented-airiam-from-star-trek-discovery-reveale d-again-on-after-trek/
http://www.youtube.com/watch?v=ajblgnXRJv8 - video jak zwykle zablokowane
Dreamweb
Użytkownik
#26 - Wysłana: 25 Paź 2017 14:49:37 - Edytowany przez: Dreamweb
Q__:
Prawa autorskie w bezgotówkowym XXIV wieku?

Kasa a własność intelektualna to nie to samo... Nie chodzi o możliwość zarabiania na czymś, tylko bycia tego czegoś twórcą, bycia dostrzeżonym jako prawowite źródło tej czy innej sztuki. I przez to posiadanie prawa do decydowania o tym, co z tą sztuką zrobić można, a czego nie. W Federacji, gdzie tak bardzo szanuje się kulturę (różnych gatunków), powinno być to przestrzegane tym bardziej.

EDIT: Zresztą, czyż nie o tym był VOY "Author, author"?
Q__
Moderator
#27 - Wysłana: 25 Paź 2017 15:31:49
Dreamweb

Prawo autora do zasłużonego uznania to ja rozumiem, doskonale to do ducha ST - który zwykł wielkość czcić, i dać swoim bohaterom prawo do niej - pasuje. Ale prawo jakichś spadkobierców czy prawa korporacyjne? - przypuszczam, że wątpię.
Pleiades
Użytkownik
#28 - Wysłana: 25 Paź 2017 16:35:47
Dreamweb:
Dlaczego nie, w końcu mógłby powiedzieć tak: Wiesz, Moriarty, nie uruchamialiśmy cię, bo próbowaliśmy ustalić kto, teraz w XXIV stuleciu, ma prawa do dzieł Conan Doyle'a, a więc kto jest faktycznie twoim właścicielem, jako postaci przez tegoż pisarza wymyślonej. Dopóki tego nie ustaliliśmy, woleliśmy się cudzą własnością nie posługiwać.

LOL, jak by tak poprowadzili naprawdę dialog w odcinku, to to by była przepięknie złośliwa aluzja do tych batalii o prawa autorskie ze spadkobiercami Doyle'a. Ci ostatni pewnie by z krzesła spadli i poczerwienieli na twarzy ze wściekłości

Dreamweb:
Na co Data coś tam za plecami Picarda powinien nieśmiało wspomnieć, że przecież "The Measure of a Man", że skoro on sam nie jest niczyją własnością to i Moriarty nie jest. Na co Picard, widząc, że jego argumentacja traci na sile, mógłby powiedzieć, jak w Nemesis, "Mr. Data, shut up."

Cha cha Dobre Chociaż 6. sezon na "shut up" do Daty to trochę za wcześnie - Picard czekał aż do NEM, aby uciszyć wiecznego gadułę - i z wielką satysfakcją to zrobił :>

Q__:
O ile wycięte sceny z NEM (zwł. tę z winem), i nawet parę niewyciętych, lubię, o tyle jednak film jako całość mnie wprost odrzuca. Przyznam, że gwałtowniej niż jakakolwiek inna produkcja nosząca logo ST. Nie jestem w stanie go strawić.

Serio? Kurczę, musiałabym sobie to odświeżyć, żeby zobaczyć, czy faktycznie to takie złe. Ja pamiętam raczej stamtąd fajne momenty - ślub Deanny i Rikera, B-4 <3, Shinzon też był niezły (i przystojny bardzo ^^), piękny wizualnie Romulus, no i Kaśka Janeway się pojawiła
Czas na rewatcha w jakimś wolnym momencie.

Q__:
Sugerujesz mi między wierszami, że rozumiesz, iż równie niecierpliwie czekam na Twoje następne recki?

Co? Ja nic nie sugeruję, ale miło to słyszeć
Recki się robią, jedna będzie w okolicach Halloween, druga na zaduszki.

Q__:
Prawo autora do zasłużonego uznania to ja rozumiem, doskonale to do ducha ST - który zwykł wielkość czcić, i dać swoim bohaterom prawo do niej - pasuje. Ale prawo jakichś spadkobierców czy prawa korporacyjne? - przypuszczam, że wątpię.

Gdyby było prawo spadkobierców, to by UFP sobie tak "łatwo" nie uznała Daty za własność w "TMoaM", bo by musiała wpierw znaleźć kogoś, kto posiada do niego większe prawo (a wtedy, chociaż jeszcze o tym nikt nie wiedział, żył Soong, no i jeszcze Juliana Tainer była). Ale to by było za dużo zachodu i komplikacji, więc pewnie dlatego uznano, dla dobra odcinka, że UFP może być właścicielem Daty, bo go znalazła.
A "znalezione - niekradzione", jak wiemy ;P
Prawa autorskie i prawa intelektualne to faktycznie można rozumieć jako "przypisanie" autora do dzieła i szacunek dla tegoż autora - co faktycznie jest w duchu ST.
Q__
Moderator
#29 - Wysłana: 25 Paź 2017 17:18:57 - Edytowany przez: Q__
Pleiades

Pleiades:
Serio? Kurczę, musiałabym sobie to odświeżyć, żeby zobaczyć, czy faktycznie to takie złe. Ja pamiętam raczej stamtąd fajne momenty - ślub Deanny i Rikera, B-4 <3, Shinzon też był niezły (i przystojny bardzo ^^), piękny wizualnie Romulus, no i Kaśka Janeway się pojawiła

Ja, owszem, b. lubię z NEM scenę alarmu i gościnny występ Kaśki Janeway (kiedyś go nie znosiłem, teraz wspominam z sentymentem), ale pamiętam głównie Picarda z miną idioty gnającego tym samochodzikiem po pustyni, mroczne wnętrza, i b. brzydkie kostiumy i charakteryzacje Obcych. Oraz kuriozalną próbę nakręcenia niskobudżetowego blockbustera .

Pleiades:
Gdyby było prawo spadkobierców, to by UFP sobie tak "łatwo" nie uznała Daty za własność w "TMoaM", bo by musiała wpierw znaleźć kogoś, kto posiada do niego większe prawo (a wtedy, chociaż jeszcze o tym nikt nie wiedział, żył Soong, no i jeszcze Juliana Tainer była).

Jakoś wątpię by dokonało się to na zasadzie znanych nam praw spadkowych (bo "The Neutral Zone" chyba wszyscy pamiętamy), łatwiej już uwierzę, że wykładnia była prostsza - skoro Flota położyła na nim rękę - to jest Floty.
Pleiades
Użytkownik
#30 - Wysłana: 25 Paź 2017 19:38:07
Q__:
ale pamiętam głównie Picarda z miną idioty gnającego tym samochodzikiem po pustyni, mroczne wnętrza, i b. brzydkie kostiumy i charakteryzacje Obcych. Oraz kuriozalną próbę nakręcenia niskobudżetowego blockbustera

Heh, trochę masz rację z tymi obcymi i mrocznymi wnętrzami. Kostiumów za bardzo nie pamiętam (oprócz pięknych - wg mnie - ubiorów załogi na weselu), ale co do Picarda... Ja tę scenkę kocham! W kapitanie obudziło się prawdziwe dziecko, no dosłownie aż mi się cieplutko na sercu zrobiło, jak wariował tym samochodem niczym Kubica :> A przecież każdy z nas ma w sobie coś z dziecka i to było fajne przypomnienie, że Picard to też człowiek. Ja też uwielbiam czasami pobawić się z dziećmi klockami lego, a mój mąż niedawno sobie sklejał jakiś papierowy model statku, no to co, kapitan miałby być inny niż my? Zabawa na całego :D
A co do NEM ogólnie, to naprawdę niewiele pamiętam z fabuły, tylko takie fragmenty, jak te wyżej wymienione. Kiedyś obejrzę raz jeszcze i zobaczę, czy to faktycznie tak ciężki i kiepski film. Ja się np. bardzo męczyłam przy INS.


Q__:
Jakoś wątpię by dokonało się to na zasadzie znanych nam praw spadkowych (bo "The Neutral Zone" chyba wszyscy pamiętamy)

No właśnie kiepsko pamiętam, jeszcze nie oglądałam w rewatchu.

Q__:
łatwiej już uwierzę, że wykładnia była prostsza - skoro Flota położyła na nim rękę - to jest Floty.

A ciekawe, co by zrobili, jak by Data po uratowaniu go z Omicron Theta powiedział: "no fajnie, dzięki, a teraz lecę swoją drogą." Czyżbyśmy mieli "TMoaM" (a przynajmniej jego pierwszą część, bo "obrońcy" wtedy by raczej nie znalazł) 28 lat wcześniej? ;P Ciekawy temat do rozważań.
 Strona:  1  2  3  »» 
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Airiam, czyli: czy Data był pierwszy?

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!