USS BijUSS Bij:
ale np L'Rell...
Ona w sumie nie wygląda b. źle, tylko bardzo sztucznie, jak (nieudany) posąg, jak lalka, a obecny wizualny retcon jeszcze tę jej sztuczność pogłębił. Przy tym grana jest w sposób b. drewniany, co wydaje się winą reżyserów/producentów/utrudniajacej posługiwanie się mimiką charakteryzacji, bo aktorka, silna, wysoka i żywiołowa, zdawałaby się stworzona do roli Klingonki. W sumie wyszedł taki żeński odpowiednik jej b. amanta - Tylera, tak samo nijaka i cierpiętnicza*.
* Teoretycznie cierpiący Klingon to mógłby być ciekawy motyw do rozegrania, ale nie
tak cierpiący... Bardziej monumentalnie, epicko, po szekspirowsku... Albo przeciwnie - z kamienną twarzą, nie dający tego poznać po sobie (jak niektórzy tragiczni
villaini z anime, nie przymierzając).