To jest w sumie ciekawe, że o ile TNG wprowadzając postać Geordiego usiłowało - przez pokazanie postaci czarnoskórego, oddanego pracy,
nerda - przełamać stereotyp czarnoskórego luzaka, babiarza, lenia i kombinatora, ucieleśniany np. przez liczne postacie odgrywane przez Willa Smitha i Eddiego Murphy'ego*, o tyle zarówno ORV (do pewnego momentu), jak i LD, zdają się temu stereotypowi hołdować (a minimum kapitulować przed nim), introdukując ciemnoskorych bohaterów (Johna, Beckett), którzy - choć ponadprzeciętnie zdolni - nie są zainteresowani robieniem kariery, przedkładając nad to bycie
równiachami. DSC poszło w stereotypizację nawet dalej - robiąc z Burnham nawróconą kryminalistkę.
* A znów DS9 walczyło ze stereotypem nieobecnego czarnego ojca, czyniąc
tacierzyństwo 
jednym z istotniejszych rysów psychologicznych Bena S.