USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Kim jest William Shatner?
 Strona:  1  2  3  4  »» 
Autor Wiadomość
Eviva
Użytkownik
#1 - Wysłana: 27 Lut 2010 11:29:17
Po lekturze książki "Star Trek Memories" nabrałam ochotę na więcej. Podobało mi się zwłaszcza to, że Bill zachował w tej książce pewien autoironiczny dystans do samego siebie - nigdzie nie napisał, jaki to z niego geniusz aktorstwa i że bez niego TOS by się zawalił, a można było spodziewać się podobnego napomknienia po kimś według ogólnej opinii aż tak zakochanym w sobie. Zachciało mi się dowiedzieć, jaki jest William Shatner poza planem ukochanej serii. Informacje, które miałam dotąd, raczej bywały negatywne - taki, owaki... Z drugiej strony wiedziałam, że jest to dobry człowiek, bo ktoś tak samolubny i nieczuły, jak go przedstawiano, nie przejmowałby się zbieranymi z ulicy narkomankami, dla których założył fundację leczenia uzależnień. Miałby gdzieś upośledzone dzieci, dla których od dwudziestu lat zbiera co roku fundusze, narażając swe zdrowie, a nawet życie, bo w jego wieku i przy jego tuszy konne harce na pokazie nie należą do rzeczy najbezpieczniejszych. Wie jednak, o ile wyższe będą wpływy, gdy sam wystąpi i robi to. A przecież... Tak więc kupiłam sobie książkę "Till up now", najnowszą autobiografię Billa.
Każdy, kto chce czytać o prywatnym życiu swego idola, powinien bardzo uważać, bo może dowiedzieć się rzeczy nieosobliwych, które mu się wcale nie spodobają. Zdawałam sobie z tego sprawę, zasiadając do lektury. W życiu każdego człowieka są sprawy mało świetlane, a Shatner nie miał zamiaru ich pomijać i pisał otwarcie. Dowiedziałam się wiec sporo, więcej nawet, niż bym chciała. Nie znaczy to, bym straciła podziw i szacunek dla Billa, jednak wiele kwestii stało się dla mnie jasnych.
Koledzy z planu TOS nie znosili go serdecznie, a co jest godne odnotowania, on sam nie miał o tym zielonego pojęcia. Nawet niechęć George'a Takei i Jamesa Doohana uważał za coś w gruncie rzeczy nieistotnego. Żył w błogim przekonaniu, że byli "jedną wielką rodziną", i dopiero Nichelle Nichols, która pomagała mu podczas pisania "Star Trek Memories", z całym kobiecym okrucieństwem wyprowadziła go z błędu. Nie poprzestała na tym. Po zakończeniu rozmowy dobiła go:
- Poczekaj, jeszcze nie skończyłam. Chcę ci powiedzieć, czemu tobą pogardzam.
To był grom z jasnego nieba. Właściwie nawet taki grom mniej by Shatnera zdziwił, a już na pewno mniej by go zabolał. Akurat od niej, kobiety, którą zawsze lubił i szanował, nie spodziewał się takich słów. Ona nim gardzi?! Tymczasem Nichelle spokojnie wyjaśniła: że podczas kręcenia TOSu myślał wyłącznie o sobie i nie dostrzegał, jak ciężko ona i inni drugoplanowi aktorzy walczyli o każde pięć minut przed kamerą, o każdą linijkę tekstu. Że nigdy im nie pomógł. Opisując tę rozmowę Shatner nie próbował nawet się bronić - napisał tylko, że nigdy nie robił nic złośliwie, że po prostu nie wiedział, jak się sprawy mają. To jedyne, co powiedział na swe usprawiedliwienie, bo co mu się rzadko zdarza, zapomniał języka w gębie. Rozumiem żal Nichelle, choć nie rozumiem, jak mogła go pielęgnować i wyrzucić z siebie po ponad dwudziestu latach. To nie było szlachetne z jej strony. Chciała sprawić, by Shatner poczuł się jak ostatnia szmata i cel osiągnęła.
Na pewno nie jest łatwo grać "ogon" w serialu, w którym wszystkie znaczące kwestie i sceny zgarnia trójka "dominujących samców". Na pewno nie jest przyjemnie grać z kimś, kto ma tak trudny charakter jak Bill. Jednak można zdobyć się na odrobinę obiektywizmu. Ta rola to nie był cukiereczek ani piknik. Na planie TOSu Shatner - czego nigdy wprost nie napisał, ale co jest jasne jak słońce - harował dłużej i ciężej niż ktokolwiek inny. Dwanaście godzin na dobę, świątek i piątek, spędzał w studiu, śpiąc w przyczepie na parkingu wytwórni, by nie tracić czasu na dojazdy. Zawsze na pierwszym miejscu stawiał dobro kręconej serii, na dalszym planie własne potrzeby. Nawet na pogrzeb ojca, którego bardzo kochał, pojechał dopiero po zakończeniu zdjęć do odcinka "Devil in the Dark". Wskutek stałej nieobecności w domu jego małżeństwo, już wcześniej przeżywające kryzys, rozpadło się do reszty. A jednocześnie, bądźmy uczciwi i przyznajmy to - kapitan Kirk był jednak sercem i duszą TOSu, ex equo ze Spockiem. Bez nich dwóch serial nie przetrwałby pewnie nawet pierwszego sezonu . W tym kontekście śmiertelna obraza o to, że mieli oni większość scen i dialogów, wydaje się nielogiczna, szczególnie że, umówmy się, z nikogo spośród dalszej obsady jakoś nie wykluł się wybitny aktor. To są po prostu aktorzy bardzo przeciętni, bo na zatrudnienie lepszych Roddenberry zwyczajnie nie miał pieniędzy. Trójka Shatner-Nimoy-Kelley byli to zaś aktorzy profesjonalni i utalentowani. Patrzy się na ten konflikt jak na kłótnię w teatrze, gdy halabardnik nr 4 wnosi pretensję do reżysera spektaklu, że ma mniej tekstu niż aktor grający Hamleta. Niestety, nie da się nakręcić ani filmu, ani serialu z samymi pierwszoplanowymi postaciami. Prawdę mówiąc, sam William Shatner próbował tej sztuki, gdy reżyserował ST V. Chciał, by każdy z obsady miał tam "swoje pięć minut", i żeby beznadziejny scenariusz przydał się choć do tego. Chciał dobrze, wyszło jak zwykle - znaczy film zrobił klapę, bo taka formuła nigdy się nie sprawdzi, a o niepowodzenie obwiniono Shatnera. Robił, co mógł, ale cóż, jak mówi przysłowie, z g... bata nie ukręcisz.
CDN
Eviva
Użytkownik
#2 - Wysłana: 10 Lip 2010 09:26:47
A oto zdjęcie bardzo ciekawe... W przerwie na planie Bill urzędził grilla. Zawsze kochał jeść, i jak ja go rozumiem...

Picard
Użytkownik
#3 - Wysłana: 10 Lip 2010 16:27:11
Eviva:
Bill zachował w tej książce pewien autoironiczny dystans do samego siebie

Fajnie, ale ja trochę nie na temat: czemu nibym Bill jest zdrobnieniem od Wiliam Nigdy tego nie rozumiałem? I podobno Shatner jest autorem kilku powie powieści osadzonych w uniwersum ST. Czytałaś którąś z nich Eviva?
Eviva
Użytkownik
#4 - Wysłana: 10 Lip 2010 16:39:44
Picard:
czemu nibym Bill jest zdrobnieniem od Wiliam Nigdy tego nie rozumiałem?

A czemu zdrobnieniem od Richard jest Dick? Wiem, że prawidłowe zdrobnienie to Will, ale mówi się Bill, zwyczaj taki i cześć.

Picard:
podobno Shatner jest autorem kilku powie powieści osadzonych w uniwersum ST. Czytałaś którąś z nich Eviva?

Teraz czytam "Collision Course". Nie jest to złe, nawet całkiem ciekawe. Na pewno ten mój ulubieniec nie jest pisarzem na miarę A.D. Fostera, ale też nie wypadł komecie spod ogona .
Tina46
Użytkownik
#5 - Wysłana: 10 Lip 2010 18:42:34
Eviva:
Teraz czytam "Collision Course".

Znając życie po angielsku?
The_D
Użytkownik
#6 - Wysłana: 10 Lip 2010 18:49:42
W języku angielskim każde imię ma kilka albo nawet kilkanaście zdrobnień.

No i czemu Olek jest zdrobnieniem od Aleksandra?
Eviva
Użytkownik
#7 - Wysłana: 10 Lip 2010 19:25:42
Tina46:
Znając życie po angielsku?

Jasne, że nie po chińsku Niestety, polski rynek pod tym względem nie ma nic do zaoferowania.
Toudi
Użytkownik
#8 - Wysłana: 10 Lip 2010 19:46:06
Eviva:
Niestety, polski rynek pod tym względem nie ma nic do zaoferowania.

Może trzeba by spróbować zasypać petycjami wydawnictwa?
Jest kilka, które wydają SF... Rebis; Vis A Vis/Etiuda?
Eviva
Użytkownik
#9 - Wysłana: 10 Lip 2010 19:50:36
Toudi

Co da petycja, podpisana przez kilkunastu dziwaków? Bądźże rozsądny.
Toudi
Użytkownik
#10 - Wysłana: 10 Lip 2010 20:06:38
Eviva:
Co da petycja, podpisana przez kilkunastu dziwaków? Bądźże rozsądny.

Od czegoś trzeba zacząć. Rebis ma miłą obsługę, zawsze mi odpisują Zawsze można napisać, zapytać.
Poza tym Star Trek 11 (jakbym filmu nie lubił) pokazuje, że tych dziwaków jest sporo więcej, tylko nie mają szansy się pokazać.
Tina46
Użytkownik
#11 - Wysłana: 10 Lip 2010 20:23:01
Eviva:
Niestety, polski rynek pod tym względem nie ma nic do zaoferowania.

No cóż, przynajmniej mam szanse podszkolić troche angielski

Eviva:
Co da petycja, podpisana przez kilkunastu dziwaków? Bądźże rozsądny.

Spróbować zawsze można

Toudi:
pokazuje, że tych dziwaków jest sporo więcej, tylko nie mają szansy się pokazać.

a niektórzy odwagi
Picard
Użytkownik
#12 - Wysłana: 11 Lip 2010 11:29:29
Toudi:
Star Trek 11 (jakbym filmu nie lubił) pokazuje, że tych dziwaków jest sporo więcej, tylko nie mają szansy się pokazać.

Kłopot w ty, że ten film nie do tych ,,dziwaków", tylko do szerokiej publiki był adresowany. Ale wracając do powieści, raz: nie masz co liczyć, że wydadzą je w Polsce, dwa: wcale na tym nie płacze, bo biorąc pod uwagę, jak przedstawiają się ceny w przypadku powieści spod znaku Gwiezdnych wojen, to ja już wolę ściągnąć sobie oryginały. Naprawdę Star Wars musi mieć w Polsce sporą rzeszę bezgranicznie oddanych fanów, skoro są oni w gotowi zapłacić około 30 złotych za każdy tom ich ulubionej sagi - a tych tomów, w obecnej chwili jest na polskim rynku kilkadziesiąt. Więc przy takich cenach, to ja dziękuje, postoje - od czego jest internet? Ja np. zacząłem teraz czytać Star Trek The Next Generation/X-Men: “Planet X” by Michael Jan Friedman - tak ktoś napisał powieść o spotkaniu załogi Jean-Luca i mutantów z komiksów Marvela - doprawdy ludzka pomysłowość nie zna granic.
Eviva
Użytkownik
#13 - Wysłana: 11 Lip 2010 12:29:15
Picard:
doprawdy ludzka pomysłowość nie zna granic.

Mój kolega powiedział to samo, gdy naoglądał się pornosów w internecie.
A co do cen - to trudno, tyle kosztuje rozkosz posiadania prawdziwej, papierowej książki, czegoś, czego tak zazdrościli koledzy małemu Spockowi.
The_D
Użytkownik
#14 - Wysłana: 11 Lip 2010 13:52:56
Picard:
Star Wars musi mieć w Polsce sporą rzeszę bezgranicznie oddanych fanów, skoro są oni w gotowi zapłacić około 30 złotych za każdy tom ich ulubionej sagi

Nie wiem jak często bywasz w księgarniach, ale obecnie 30zł to taka przeciętna cena za nowości wydawnicze. Znane nazwiska potrafią przekraczać 40zł, a podczas ostatniego spaceru w Empiku znalazłem najnowszą książkę Stephensona za 63 złote (fakt, że to grube tomiszcze, w dodatku bardzo ładnie wydane w twardej oprawie)
Picard
Użytkownik
#15 - Wysłana: 11 Lip 2010 14:42:53
The_D:
Nie wiem jak często bywasz w księgarniach, ale obecnie 30zł

Ja głównie kupuje książki z przeceny - mamy jedną taka księgarenkę w mieście gdzie można kupić powieść w twardej oprawie od 5 zł w górę - albo wypożyczam z biblioteki. No i sa jeszcze serie wydawnicze dołączane do gazet: np. niedawno kupiłem Opowieści o pilocie Pirxie, z kolekcji Lema, wydanie w twardej oprawie, za niecałe 20 zł. A, owszem niektóre książki są diabelnie drogie i nigdy bym ich nie kupił za podyktowaną przez wydawce cenę. Ostatecznie mógł bym od czasu do czasu wydać te 30 zł na jeden, przyzwoitych rozmiarów tom, ale na pewno nie na wszystkie powieści z cyklu Star Wars - jest ich chyba kilkadziesiąt, przy czym niektóre z nich liczą sobie nie całe 200 stron i mają mięką oprawę. Za to mam płacić 30 zł? Zapomnij, wole wybrać sie do kina, albo zjeść coś na mieście i jeszcze mi po tym kilka groszy w kieszeni zostanie.
The_D
Użytkownik
#16 - Wysłana: 12 Lip 2010 03:01:59
Picard:
np. niedawno kupiłem Opowieści o pilocie Pirxie, z kolekcji Lema, wydanie w twardej oprawie, za niecałe 20 zł.

Wiem o tej serii, bo mam "Powrót z Gwiazd" i "Doskonałą Próżnię". Mam też w biblioteczce trochę tytułów po kilka-kilkanaście złotych kupionych na kiermaszach taniej książki, a nawet na straganie od meneli. Korzystam też z podaj.net, a do nie dawna korzystałem z zasobów biblioteki uniwersyteckiej (niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy). Zapewne za pewien czas te książki starwarsowe będzie można również nabyć w takich miejscach, ale obecnie trzeba za nie płacić jak za każde inne nowości.

Picard:
jest ich chyba kilkadziesiąt, przy czym niektóre z nich liczą sobie nie całe 200 stron i mają mięką oprawę.

Aż sprawdziłem i jednak statytycznie nie jest a tak źle. Wziąłem pierwszych 10 wyników z Merlina i średnia wyszła mi 343. Oczywiście nie mówię, że kłamiesz- pewnie w tych 30 i tak się znajdzie. Nie przypuszczam, żebym skusił się na te książki, może pojedyncze dla rozpoznania tematu (słyszałem dobre opinie o trylogii Thrawna), ale wyobrażam sobie, że są ludzie którzy się na to skuszą, podobnie jak ja skusiłem się na "Wieczną Wojnę" Marvano za 50zł na co pewnie wielu puknęłoby się w czoło.
Picard
Użytkownik
#17 - Wysłana: 14 Lip 2010 10:06:15 - Edytowany przez: Picard
The_D:
Aż sprawdziłem i jednak statytycznie nie jest a tak źle. Wziąłem pierwszych 10 wyników z Merlina i średnia wyszła mi 343. Oczywiście nie mówię, że kłamiesz- pewnie w tych 30 i tak się znajdzie.

Oj, uwierz mi jest sporo takich książek z tej serii, których cena nie jest niska, a jednocześnie ich objętość nie jest zbyt duża. Ostatnio zainteresowała mnie na przykład powieść z tej serii, która... najwyraźniej była horrorem osadzonym w realiach Gwiezdnych wojen pt. Szturmowcy śmierci. Książka ta mnie zainteresowała ze względu na swoje wyjątkowe podejście do tematu, ale cena - 29,80 zł - i objętość - 256 stron - skutecznie mnie odstraszyły.

A wracając do tematu Shatnera, na stronie http://startrekxisucks.blogspot.com/
, w tekście Defending Shatner czytamy:
The criticisms and stereotypes of the "Shatner Acting Style" is also a big myth, it might have occurred in one episode of Star Trek where---he----talks----like---this. It simply isn't true. Also, while Shatner is known as a ladies man, and an 'asshole' by many people, it most often seems to be by people who expected something out of him, like he should have done this---or that---for them. Shatner is entitled to privacy and anything else the average person is entitled to. It is said Shatner has a big ego...but it is also evident that Shatner accepts humility all the time and makes fun of himself. For a guy who supposedly has the biggest ego in the world, he makes fun of himself a lot, and doesn't take it seriously
Korrd
Użytkownik
#18 - Wysłana: 14 Lip 2010 10:31:24
Picard

hehe m.in. za to Go lubię
Dragon
Użytkownik
#19 - Wysłana: 22 Sier 2010 10:18:14 - Edytowany przez: Dragon
Nie wiem czy o tym było mówione ale w pewnym sensie Shatner pojawił się w filmie Halloween z 1987 roku i miał wkład świat horrorów.

Bo czy ten pan kogoś wam nie przypomina.



Podczas kręcenia filmu w związku z małym budżetem rekwizytorzy poszli do sklepu z zabawkami i kupili najtańszą dostępną maskę, czyli maskę kapitana Kirka. Przemalowali ją na biało, dolepili włosy i wycieli większe otwory na oczy.

Shatner dowiedział się o tym po latach i przyznał że jest zaszczycony
Elaan
Użytkownik
#20 - Wysłana: 3 Sty 2011 14:05:56
O ile wiem , William Shatner posiada też tytuł Honorowego Kapitana Marynarki Kanadyjskiej - z czego także jest bardzo dumny .
Eviva
Użytkownik
#21 - Wysłana: 3 Sty 2011 17:39:19
Elaan

I ma rację! Był również nominowany na stanowisko gubernatora Kanady, ale tu mu się nie powiodło, zresztą z prozaicznego powodu - działa w organizacjach proekologicznych, czylio z góry było wiadomo, że przede wszystkim zacznie forsować zakaz polowania na foki,. A to zbyt wielu ludziom byłoby nie na rękę ani na nogę.
Elaan
Użytkownik
#22 - Wysłana: 3 Sty 2011 17:52:42
No to żałuję z całego serca , że nie został gubernatorem ! Taki zakaz powinien być wydany i bezwzględnie egzekwowany , a kary tak odstraszające jak to tylko możliwe ! W dzisiejszych czasach foki nie stanowią już dla Inuitów podstawy do przeżycia [ dla nich pewnie i tak zrobiono by wyjątek ] . Natomiast ci , którzy bogacą się na bestialskim mordowaniu tych zwierząt , byliby ścigani i karani tak jak na to zasługują !
Eviva
Użytkownik
#23 - Wysłana: 3 Sty 2011 18:43:25
Elaan

Niestety, póki rządzi Święty Dolar, a różne opłacane w milionach dziwki lubią stroić się w futra, sprawa jest przegrana. Czemu piszę "dziwki"? Ano, bo trzeba być dziwka, by nosić futro z foki wiedząc, jak się je pozyskuje.
Elaan
Użytkownik
#24 - Wysłana: 4 Sty 2011 12:49:40
Eviva:
trzeba być dziwka, by nosić futro z foki wiedząc, jak się je pozyskuje.

Masz rację , każdy kto nosi takie "trofea" ze skór dziko żyjących zwierząt , zasługuje na to miano ! Jednak to smutne, że choć nazywamy siebie " ludżmi cywilizowanymi " i próbujemy sięgać gwiazd , część z nas nadal mentalnie tkwi w epoce kamiennej i potrzebuje "łupów" aby podbudować własne ego .

Może to jednak nie Roddenberry a Lem miał rację , twierdząc , że jeśli polecimy w kosmos , poniesiemy tam ze sobą "genialne bestialstwo" - nieodłączny element ludzkiej natury .
mozg_kl2
Użytkownik
#25 - Wysłana: 30 Sty 2011 11:31:55
Troche w temacie dla fanek Wiliama S. znanego też jako kapitan Kirk.

William Shatner, gwiazda oryginalnego serialu "Star Trek", "T.J. Hookera" i ostatnio "$#*! My Day Says" jest jedną z najbardziej znanych postaci telewizji i zarazem najbardziej aktywnych.

Shatner pracuje obecnie razem z Zakkiem Wyldem (były gitarzysta Ozziego Osbourne'a, założyciel Black Label Society) nad nowym albumem pt. "Seeking Major Tom". Będzie to kolekcja coverów klasyki rocka, w których śpiewać będzie słynny kapitan Kirk.

Co usłyszymy?

Na pewno pojawi się "Iron Man" Black Sabbath czy "Bohemian Rhapsody" Queen. Reszty tytułów nie wyjawiono.

za hatak.pl
TSan
Użytkownik
#26 - Wysłana: 30 Sty 2011 12:52:50
mozg_kl2:
Na pewno pojawi się "Iron Man" Black Sabbath czy "Bohemian Rhapsody" Queen

Yey! Ale rozwaliło by mnie Highway to Hell. To byłoby niezłe
Dreamweb
Użytkownik
#27 - Wysłana: 18 Lut 2011 12:54:26
Shatner i Zakk Wylde... Hmmm, przyznam że taki duet to prawdziwe sci-fi.

Jakoś nie wyobrażam sobie Kirka śpiewającego piosenki w których trzeba się porządnie wydrzeć. W tych nagraniach z jego śpiewem jakie słyszałem raczej coś tam pod nosem mamrotał... Ale ciekaw jestem tej płyty. Jak ruszą w trasę to na koncert pójdę. Pogować przed Kirkiem - tego jeszcze nie było! :P
Eviva
Użytkownik
#28 - Wysłana: 18 Lut 2011 17:19:22
Dreamweb

To, co uprawia Bill shatner, trudno nazwać śpiewem, to raczej melodeklamacja, i to nie najwyższej klasy. Ale jestem pobłażliwa - skoro sprawia mu to przyjemność
Elaan
Użytkownik
#29 - Wysłana: 18 Lut 2011 22:54:24
Eviva:
To, co uprawia Bill shatner, trudno nazwać śpiewem, to raczej melodeklamacja, i to nie najwyższej klasy. Ale jestem pobłażliwa - skoro sprawia mu to przyjemność

Piosenkarzem Shatner rzeczywiście nie jest , ale miło się słucha , gdy deklamuje fragmenty ról szekspirowskich lub " Elegy for the Brave " .
Robi to z pasją i ma świetną dykcję .
Dreamweb
Użytkownik
#30 - Wysłana: 20 Lut 2011 22:52:23
Eviva:
To, co uprawia Bill shatner, trudno nazwać śpiewem, to raczej melodeklamacja, i to nie najwyższej klasy.

No więc tym bardziej zastanawia mnie jego łapanie się za kawałki typu Iron Man... Też będzie melodeklamował? Czy może wziął lekcje śpiewu i zaskoczy wszystkich gromkim wokalem ala Osbourne tudzież Dickinson?
 Strona:  1  2  3  4  »» 
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Kim jest William Shatner?

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!