USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Konserwatyzm technologiczny Federacji
 Strona:  1  2  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#1 - Wysłana: 18 Lip 2006 11:50:20 - Edytowany przez: Q__
Istnieją utwory SF, w których, w przyszłości poziom rozwoju technologicznego jest szucznie utrzymywany na (relatywnie) niskim poziomie przez zakazy religijne ("Diuna", gra Fading Suns) lub politykę władz chcących zachować dla siebie monopol technologiczny ("Uczeń domokrążcy" J. i V. Vinge'ów) lub bojących się niekontrolowanego użycia zbyt potężnych technologii ("Stacje przypływu" M. Swanwicka, w pewnym stopniu także... "Aristoi" W.J. Williamsa). Istnieją także utwory w których nizszy od teoretycznie możliwego poziom technologii, a zwłaszcza brak zbyt wyczynowych przeróbek ludzkiego ciała wynika z dobrowolnego konsensusu społecznego - "Kultura" I.M. Banksa, "Dywizja Cassini" K. MacLeoda, pewne epoki z cyklu o Xeelee S. Baxtera (vide "Na szańcu Oriona") zdaje się, ze nawet "Fiasko" Lema... W "Wizji lokalnej" tenże sam Lem przedstawia taką np. nanocyborgizację zwaną przezeń ektokowaniem, wręcz jako ślepą uliczkę rozwoju.

Ku swojemu zdziwieniu stwierdzam, że podobnie jest w ST. Picard potępia inżynierię genetyczną, Riker odrzuca możliwość stania się jednym z Q. Cyborgizacje stosowane są b. oszczednie (sztuczne serce Picarda, Sensoryczny Przekaźnik Optyczny Geordiego). Transportera nie używa się do "klonowania" a raczej multiplikowania ludzi (podczas gdy bohaterowie postcyberpunkowi umieją występować w kilku kopiach naraz - "Diaspora" G. Egana, "Lete" W.J. Williamsa). Jedynym wcieleniem koncepcji Osobliwości V. Vinge'a jest odrażający Borg...

Technologii w Treku używa sie owszem zaawansowanych, lecz używa się ich jakby "do pewnego stopnia" na zasadzie niepisanej umowy, przypominającej w praktyce np. prawne ograniczenia magii w świecie Warhammera (podczas gdy w w/w grze teoretyczne możliwości magii, zwłaszcza tej nekromantycznej, są imponujace).

Jak sądzicie czy taka "oszczędność" jest dobra czy zła? Czy lepsze są Trekowe (i nie tylko Trekowe) ograniczenia czy też pełne wykorzystywanie dostepnych technologii i daleko posunięta autoewolucja? (Kórą to z kolei drogę zachwalają cyberpunkowcy i postcyberpunkowcy a chwilami i A.C. Clarke.)
theczarek
Użytkownik
#2 - Wysłana: 18 Lip 2006 13:51:47
W przypadku genetyki dla Federacji to może być kwestia widma wojen Eugenicznych.

Riker nie odrazu odrzucił moce Q. Najpierw zaliczył kilka nieudanych prób uszczęsliwienia wszytkich. Potem doszedł do wniosku że ani on ani ludzkość nie są jeszcze gotowi na takie moce.
Q__
Moderator
#3 - Wysłana: 18 Lip 2006 14:05:32
theczarek

Mimo wszystko prawdę jest, że Federacja nie korzysta z wielu możliwości jakie dajee jej technologia. Dobrze to czy źle? (Zarówno w kontekście tego co widziwmy w świecie ST jak i w naszym.)
Picard
Użytkownik
#4 - Wysłana: 18 Lip 2006 17:32:19
Q__

Temat ciekawy i napewno wart głebszego wejrzeżnia w realia ST pod kontem zaproponowanych przez Ciebie rozważań. Od początku więc:

Picard potępia inżynierię genetyczną

Z tą inżynierią genetyczą w Federacji jest trochę inaczej niz piszesz. Zwyczajnie po wojnach eugenicznych na procesy zmierzajce do manipulacji ludzkim DNA nalorzono szereg ścisłych ograniczeń, które to mają uchronić ludzkość przed koszmarem wojny znanej jej z przeszlości. Jako, iż zasady tegoż prawa obowiązują na terenie całej Federacji mozna domniemywać, iz inne rasy w jej skład wchodzące miały podobne nie miłe doświadczenia z związane z tą technika. W przeżyć większości gatunków tworzącyh UFP wynika więc, ze inżynieria ta jest wielce niebezpieczna i należy ją stosować z umiarem. Nie oznacza to jednak, że gdyby , któraś kultur z rzeczywistości ST zechciałą ją stosować na szerokaskale nie umiła by tego uczynić- przykładem nielegalny zabieg, któremu poddano młodego Bashira czy sklonowanie Shinzona- dowcip o tym ,izpozyskano go z komórki włosa Picarda ma w sobie pewnie ziarnko prawdy gdyż wejście w posiadanie DNA wysokiego oficera Floty prze agenta Tal'Shair musiało być raczej trudne. Ja sam jestem sceptyczny wobec biotechnologii- w pełni popieram stanowisko Federacji w tej kwestii, ową technike stosować można tylko w przypadku zagrożenia życia istoty rozumnej badź jej trwałego kalectwa. Zresztą to co rzuca sie w oczy to to, iz Federacja jest obrazem ,,państwa" idealnego, Avalonem przyszłości gdzie ludzie WRESZCIE uczą się na własnych błedach. To pocieszjace.

CDN...
Q__
Moderator
#5 - Wysłana: 18 Lip 2006 17:54:15
Picard

Ależ o tym właśnie piszę w Federacji znacznie mniej rzeczy "robi się" niż jest to "wykonalne"... Ty widzisz w tym dowód mądrości, ja zastanawoiam się czy nie jest to z lekka "chowanie głowy w piasek". Ostatecznie możliwy jest i inny wariant "raju" taki jak np. w "Dywanach Wanga" Grega Egana. Jako miłośnik postcyberunku chętnie bym obejrzał w Treku bardziej wyczynowe technologie pozwlalające ludziom sięgać np. po nieśmiertelność. Tymczasem wychodzi na to, że we wszechświecie ST jedynymi którzy nie bali się drogi do wqszechmocy są Q i... paskudny Borg...
Jurgen
Moderator
#6 - Wysłana: 18 Lip 2006 19:37:57
Tymczasem wychodzi na to, że we wszechświecie ST jedynymi którzy nie bali się drogi do wqszechmocy są Q i... paskudny Borg...

Niekoniecznie, w TNG pojawiło się kilka ras podobnych do Q. Co do Borga, to w świecie ST jest rzeczywiście wyjątkowy.

A wracając do głównego tematu. Moi szanowni przedmówcy mają zapewne rację. Fedki boją się genetycznego poprawiania ludzkości z powodu między innymi wojen eugenicznych. Jest to pewne uproszczenie, bo nie same wojny są tu podstawą obaw, lecz raczej konsekwencją cech osób "podrasowanych". Zwróćcie uwagę na to, jacy są "poprawieni" (poza Bashirem) - czy to Khan i jego ludzie, czy "genialni mutanci" z DS9. Każdy z tych ostatnich ma jakiś "defekt" (i ogólnie są społecznie nieprzystosowani), wszyscy zaś wierzą, że tylko oni mają rację i lekceważą innych (gotowi byli nawet "sprzedać" Federację Dominium, gdyż uważali, że to będzie dla niej lepsze!).
To wiele tłumaczy. Pytanie raczej brzmieć powinno, dlaczego nie robią tego inne gatunki? Ja osobiście kojarzę jeden przykład - Klingonów (przyjmując za wytłumaczenie Entka i czoła klingonów), ale o tym powinien wypowiedzieć się ktoś, kto lepiej zna tę tematykę (nie oglądałem)...
Chociaż był jeszcze drugi przykład - w TNG pojawiła się rasa, która modyfikowała żołnierzy (taki "Universal Soldier". Po skończonejk wojnie goście mieli pewne problemy adaptacyjne...
Q__
Moderator
#7 - Wysłana: 18 Lip 2006 20:05:40
Jurgen

Właśnie o to chodzi... W naszych czasach mamy nadzieję na powstanie rozmaitych przyszłych technologii, np. Sztucznej Inteligencji. W SF owe technologie zwykle są już zrealizowane, jednak w niektórych utworach okazuje się, że technologie ktorych się spodziewaliśmy są niemożliwe do realizacji (np. u Stephensona, w "Diamentowym wieku" wspomniane jest, że okazało się, iż stworzenie samoświadomej AI jest niewykonalne) lub, że jest jak najbardziej mozliwe ale owocuje nieprzewidzinymi (zwykle grożnymi) konsekwencjami (np. bunt Golema XIV przeciwko przewidzianej mu roli "stratega ultymatywnego", rózne nieszczęścia wywołane użyceim technologii w utworach Crichtona itp.). Sugerujesz, że to właśnie ma miejsce w wypadku modyfikacji genetycznych człowieka, tzn. że są groźne z racji wpływu na psychikę "zmodyfikowango". W naszych czasach tego nie wiemy. W czasach ST (Twoim zdaniem) robi to za pewnik... Całkiem możliwe...

Z drugiej jednak strony wydaje mi się czasem, że w Federacji lęk przed "całkowitym" wykorzystaniem posiadanych technologii jest znacznie większy od realnego zagrożenia..
Jurgen
Moderator
#8 - Wysłana: 18 Lip 2006 20:09:26
Sugerujesz, że to właśnie ma miejsce w wypadku modyfikacji genetycznych człowieka, tzn. że są groźne z racji wpływu na psychikę "zmodyfikowango". W naszych czasach tego nie wiemy. W czasach ST (Twoim zdaniem) robi to za pewnik... Całkiem możliwe...

Ja tego nie sugeruję, nie mam o tym pojęcia. Natomiast tak jest (a przynajmniej tak uważają fedki) w ST. Zresztą, nie tylko jest to szkodliwe dla psychiki. U Klingonów było to chyba szkodliwe dla ich zdrowia.
Q__
Moderator
#9 - Wysłana: 18 Lip 2006 20:25:23 - Edytowany przez: Q__
Jurgen

Miałem na myślii, czy sugerujesz, że jest tak w świecie ST, nie w naszym... Z tego co mówisz jest...

(Choć z drugiej strony gdyby badania były kontynuowane może dało by to szanse udoskonalenia technik modyfikacji genetycznej, a co za tym idzie wyeliminowało efekty uboczne. Może jestem przesadnym optymistą, ale nie uważam, by hamowanie postępu naukowo-technicznego z jakichkolwiek pobudek było dobrym wyjściem...)
Jurgen
Moderator
#10 - Wysłana: 18 Lip 2006 20:33:11
Z tego co mówisz jest...

Na to wygląda...

(Choć z drugiej strony gdyby badania były kontynuowane może dało by to szanse udoskonalenia technik modyfikacji genetycznej, a co za tym idzie wyeliminowało efekty uboczne. Może jestem przesadnym optymistą, ale nie uważam, by hamowanie postępu naukowo-technicznego z jakichkolwiek pobudek było dobrym wyjściem...)

Tylko ilu takich "odmieńców" jak wspomniana przeze mnie czwórka z DS9 powstałoby "przy okazji"? Tu jest, jak dla mnie, prawdziwy problem...
Q__
Moderator
#11 - Wysłana: 18 Lip 2006 20:44:49
Jurgen

Z drugiej jednak strony, nie jestem pewien czy akurat w tym wypadku się nie zagalopowałem, mamy tu w końcu do czynienia z eksperymentami na ludziach... I mniej przeraża mnie tu wizja powstania nowego Kahna, bardziej dramat egzystencji samych "obiektów badań" - vide los inVitros w SAAB.

Co nie zmienia faktu, że tak ogólnie jestem fanatykiem postępu naukowo-technicznego...
Picard
Użytkownik
#12 - Wysłana: 18 Lip 2006 21:16:05
Q__

Ty widzisz w tym dowód mądrości, ja zastanawoiam się czy nie jest to z lekka "chowanie głowy w piasek".

Bynamniej- jaki pisalem: wielkim osiagnieciem Federacji jest to, iz ludzkosc oraz inne rasy nauczyly sie na swych wlasnych bledach jak nie nalezy postepowac by nie sprowadzic na siebie nieszczescia- zreszta jest to motyw dosc powszechny w fanatatyce. Ten gatune- zarowno filmowy jak i literacki- zrodzil sie bowiem z tesknoty za lepszym swiatem, pelnym fantastycznych stworzen, czasami i niebespieczenstw ale takze rownie mocno przesiaknietym idealami. O tym tez jest ,,Star Trek" o idealach- nie raz widywalismy czym Federacja stac sie mogla jesli zboczyla by z drogi jaka sobie zalorzyli jej przedstawicie- na cale szczescie tak sie jednak nie stalo. W duzej mieze o tym traktuje wlasnie FC- ludzkosc jest wtedy w przelomowym momencie dziejow i tylko od niej zalezy czy podazy ku spoleczenstu jakie prezentuje Federacja czy tez pograzy sie w ponrej technoratycznej krucajcje przeciwko wszytkiemu co jest inne jak Borg.

Cyborgizacje stosowane są b. oszczednie (sztuczne serce Picarda, Sensoryczny Przekaźnik Optyczny Geordiego)

Tuvok mial tez implant ramienia nadywrezonego podczas symulacji bojowej. Ja wychodze z zalorzenia i widac Federacja podziela moje zdanie, ze po co naprawiac na sile to co sie nie zepsulo? Zreszta czy wolal bys aby twoja dziewczyna wygladala ta:

czy tak:


CDN...
Q__
Moderator
#13 - Wysłana: 18 Lip 2006 21:42:18
Picard

Ideał Arkadii IMHO bardziej pasuje do fantasy...

Co do cyborgizacji, to wolę wizję Egana, w której ludzie przenoszą swe umysły do maszyn zapewniając sobie nieśmiertelności i starają się osiągnać iście "boską" potęge technologiczną... (U nas podobny wątek jest w "Extensie" Dukaja - w obliczu szansy nieśmiertelności, gdzie tylko ślepy upór każe niektórym trwać przy dawnych kształtach i w nich umierać.) Tlatego z ras ST najbardziej lubię Q.
4_z_Szesciopaka
Użytkownik
#14 - Wysłana: 19 Lip 2006 03:55:36 - Edytowany przez: 4_z_Szesciopaka
Odnośnie grzebania przy genach oprócz całkiem ważnego aspektu etycznego pominięto jeszcze jeden (moim zdaniem najważniejszy) chodzi o nieprzewidywalne skutki.

Gmeranie przy jakiejkowiek strukturze jest hazardowne. Trochę homeryckie będzie to porównanie, ale walnę:

przykładem jest wprowadzenie królika do ekosystemu Australii. Królik wykosił wszystkie organizmy ze swojego łańcucha pokarmoweg i rozmnożył się tak, że stał się klęską ekosystemu ( diablo szybko się replikuje i szybko spiernicza przed austrlijskimi drapieznikami, których w dodatku mało i są za wolne). Ekosystem to pewnien ustrój, tak samo organizm też jest ustrojem. Założenie było takie, żeby osadnicy mogli sobie postrzelać i koposnąć nieco znajomego białka. Zdjęcia w nocy robione przez farmerów gdzie po oświetlaniu spierniczją setki-tysiące uszaków straszna rzecz.

Nie przewidziano konsekwencji. Z punkltu widzenia poziomu nauki w owym czasie - nie dało się przewidzieć następstw.

Idziemy dalej- wspólczesność. Ustyrój- ekosystem jeziorny. Problem zarastanie i kwitnienie jezior. problem w tym, że z powodu nierozsądnego i nieliczącego się z niczym używania nawozów azotowycj owe nawozy p[rzedostawały się do jezior. Ze związków azotowych korzystały glony rozmnażając się cudnie wi wytwarzając sporo tlenu. Ale glony obumierały i po opadnieciu na dno zużuwały cały tlen jaki wytwoprzyły i jaki był w wodzie. Calutki tak, ze jeziora zamieniały się w beztlenowe pustynie.

Trzeba było wpłynć, żeby tak nie było. Sposobów było kilka np.:
1 Napowietrzanie jezior
2. wpuszcznie do jezior chemikaliów , które wiżały związki azotowe i opadały na dmo, gdzie nyły dla gloniaków nie przydatne.

Co się okazało?

azotowe jezioro umierało powiedzmy 10 lat.
azotowe jezioro + (dokonana w dobrej wierze) pojedyńcza interwencja w ekosystem+ pustynia po 2-3 latach- jedynym ratunkiem dla takiego jeziora było (i jest) od tego pierwzzego razy bezustanne napowietrzanie/dosypywanie chemikaliów.
Nie przewidziano wszystkich konsekwencji.

Klonowanie Dolly-sukces. Sukces starzał czterokrotnie szybcie niż robótka naturalna. Nie przewidziano konseklwencji.

Sorki za długi i nudny post.
Po prostu może to wynikać stąd, iż konmsekwencji oewnych działań nie da się przewidzieć, a skporo mogą się okazać straszne- to moze lepiej nie próbować.

Problem jest z już jednym elementem, ale jeśli chodzi o grzebanie w ysiacach, milionach genów to problem może stać się katqastrofą.

PS. Z wyżej wymienionych pwodów jestem przeciwnikiem żarcia GMO- niezaobserwowanio żadnych negatywnych skutków- co nie znaczy że ich nie ma/nie będzie
Q__
Moderator
#15 - Wysłana: 19 Lip 2006 04:08:22 - Edytowany przez: Q__
4_z_Szesciopaka

Odnośnie grzebania przy genach oprócz całkiem ważnego aspektu etycznego pominięto jeszcze jeden (moim zdaniem najważniejszy) chodzi o nieprzewidywalne skutki.

Nie chodzi tu zresztą nawet o wprowadzanie GMO do ekosystemu... Nie chodzi o kwestię długości telomerów w wypadku Dolly... Chodzi o coś gorszego: w wypadku genów mamy do czynienia ze zjawiskiem dość podobnym do tego, które spotykamy w języku. Owszem pewne geny kodują określone cechy, jednak czasami cały układ genów (na podobnej zasadzie do tej jaką pełni w języku występowanie słów w określonym kontekście) koduje nową kolejną cechę, której nie daje się przewidzieć z traktowanych pojedyńczo genów... Być może zjawisko to spowodowało np. wrodzone spaczenie charakteru Khana. Pytaniem jest kiedy na tyle dobrze poznamy mapę genomu (ludzkiego i nie tylko) by przy modyfikacjach genetycznych uniknąć tego typu "wpadek". Mozliwe też (choć IMHO w naszym świecie mało prawdopodobne) jest, że takich "wpadek" w ogóle nie da się wyeliminować, co tłumaczyło by np. dlaczego w świecie ST zaprzestano inżynierii genetycznej...

Mimo wszystko przyznaje, że po przemyśleniu wszystkich za i przeciw wycofuję sie ze swojego bezkrytycznego poparcia dla inżynierii genetycznej, co nie zmienia faktu, że nie stałam sie jejs przeciwnikiem. Uważam, że ta dziedzina jest niezwykle rozwojowa, ale też wymaga rozważnego traktowania...
Delta
Użytkownik
#16 - Wysłana: 19 Lip 2006 04:35:41
4 z Sześciopaka

Trafne spostrzeżenia, ale "Dżina nie da się już zamknąć w butelce" (copyrights: Kathryn Janeway). Genetyka zaistniała w naszym świecie i nie ma odwrotu, zawsze znajdzie się ktoś, kogo bedzie kusić grzebanie w genach.
Moim skromnym zdaniem, genetyka powinna być rozwijana, ale wyłącznie pod ścisłą kontrolą, by zminimalizować negatywne skutki, o jakich piszesz. Przy kontrolowanych eksperymentach, genetyka powinna nam przynieść więcej korzyści niż szkód -choćby np. leczenie chorób, zwiększanie długości życia, unikanie wad genetycznych u dzieci.

Mam natomiast nadzieję, że o ile nie doprowadzimy do zagłady na Ziemi, to w miarę rozwoju, zaczniemy dorastać do wprowadzania pewnych dalej posuniętych zmian w ludzkim genomie, które spowodują że jako gatunek, wyewoluujemy na jakiś wyższy poziom niż obecnie, unikając przy tym czegoś w rodzaju wojen eugenicznych.
W każdym razie rozsądek nakazuje ostrożność i "dmuchanie na zimne". Minusem tego jednak będzie znaczne spowolnienie procesu rowoju genetyki o bardzo długie lata, ale pozwoli uniknąć przynajmniej części błędów, które jak zauważyłeś w swym poście, mogą się na nas srodze zemscić. Tak więc odpowiadając przy okazji na pytanie, które zadał na początku topicu Q, myślę, że najlepiej jest "oszczędnie" wykorzystywać dostępną technologię, nawet za cenę wolniejszego rozwoju (zaczynam gadać jak Soval i Wolkanie z Entka, którzy chcieli powstrzymać Ziemian przed lotami w kosmos).
Q__
Moderator
#17 - Wysłana: 19 Lip 2006 04:50:10 - Edytowany przez: Q__
Delta

Genetyka zaistniała w naszym świecie i nie ma odwrotu, zawsze znajdzie się ktoś, kogo bedzie kusić grzebanie w genach.

Zgadzam się. Z drugiej strony jednak (jak wyjątkowo zgodnie wszyscy tu się zgadzamy) trzeba dbać o to by owo grzebanie nie doprowadziło do groźnych skutków. (Przypomina mi się jak w "Parku jurajski" miały być same dinozaury-samice, lecz przez uzupełnianie dinozaurzego DNA żabim, cześć dinozaurów, jak bywa u pewnych afrykanskich żab "sama z siebie" zmieniła płeć, a co z tego wyszło, wiemy...). Mimo wszystko przyznac trzeba, że wizje zawansowanych biotechnologii w cyklu "Eden" H. Harrisona czy "Schismatrixie" B. Sterlinga wyglądają kusząco...
Picard
Użytkownik
#18 - Wysłana: 19 Lip 2006 15:10:20
4_z_Szesciopaka

Odnośnie grzebania przy genach oprócz całkiem ważnego aspektu etycznego pominięto jeszcze jeden (moim zdaniem najważniejszy) chodzi o nieprzewidywalne skutki.

Całkowicie się z Tobą zgadzam! Do podanych przez Ciebie przykładów dodam od siebie jeszcze jeden a mianowicie budowe wielkiej tamy na Asuanie. Miała ona teoretycznie sprawiać, iz kaprysne wody Nilu znalazły by się pod ścisła kontrola człowieka i tak sie czesciowo stało. Lecz wraz z ustaniem dobroczynnych wylewów wzmiankowanje rzeki mieszkajacy nad nia ludzi musili zaczac nawozic swoje pola szutnymi nawozami- zrojnowano w ten sposob naturalny cylk odnowy gleby i skazano flellachow na zaleznosc od chemikali. Nie mowiac juz o tym, iz wody Jeziora Nesera powstalego w wynku wybudowanai wyzej wymienionej tamy zalaly wiele cennych zabytkow z terenow historyczje Nubi- chodź najcenniejsze z nich udalo sie uratowac. Stad wnisoske, iz ludzie nie sa bogami a ich proby do dazenia do potegi za wszelka cene zwykle źle sie koncza...
Q__
Moderator
#19 - Wysłana: 19 Lip 2006 15:33:52
Picard

Stad wnisoske, iz ludzie nie sa bogami a ich proby do dazenia do potegi za wszelka cene zwykle źle sie koncza...

Temu tematowi poświęcony był cały"Park jurajski"...

Ja wychodze z zalorzenia i widac Federacja podziela moje zdanie, ze po co naprawiac na sile to co sie nie zepsulo?

Jak dla mnie cyborg byłby tylko ogniwem pośrednim między zwykłym człowiekiem, a ewolucją w kierunku "ducha w maszynie... Nie chciał byś mieć złożonego z nanorobotów, samonaprawiającego się ciała jak SID 6.7, lub być potężnym umysłem unoszącym się gdzieś w cyberprzestrzeni jak założycielka PharmaConu w "Johnnym Mnemonicu" czy bohaterka odcinka "Kill switch" z "Archiwum X"? Dla mnie to los lepszy od ludzkiego.
Picard
Użytkownik
#20 - Wysłana: 19 Lip 2006 18:09:18 - Edytowany przez: Picard
Q__

Dla mnie to los lepszy od ludzkiego.

Dla mnie zas nie- nie wiem czy chcial bym zyc wiecznie, przynajmniej nie w takiej formie. Skad bowiem wykluczysz, ze gdzies tam po smierci czlowieka nie przechodzi on jednak na wyzszy poziom egzystencji stajac sie czyms wiecej niz zbitkiem materii- orgaicznej czy tez sztucznej?
Q__
Moderator
#21 - Wysłana: 19 Lip 2006 18:17:04
Picard

Skad bowiem wykluczysz, ze gdzies tam po smierci czlowieka nie przechodzi on jednak na wyzszy poziom egzystencji stajac sie czyms wiecej niz zbitkiem materii- orgaicznej czy tez sztucznej?

Nie wykluczam, jednak i nie zakładam na 100%, tu jednak miałbym PEWNOŚĆ dalszego istnienia...
Jurgen
Moderator
#22 - Wysłana: 19 Lip 2006 18:18:23
Dla mnie to los lepszy od ludzkiego.

A ja nie jestem szczerze mówiąc pewien. Nie negując tego, że może sie tak stać, jestem szczęścliwy, że my (zapewne) tego nie dożyjemy.
Q__
Moderator
#23 - Wysłana: 19 Lip 2006 18:23:09
Jurgen

jestem szczęścliwy, że my (zapewne) tego nie dożyjemy.

Co kto woli (vide "Extensa" Dukaja).
Q__
Moderator
#24 - Wysłana: 12 Mar 2013 03:18:42
B. krytycznie o technologii w ST:
http://www.youtube.com/watch?v=-mRb9jSfyFM
Q__
Moderator
#25 - Wysłana: 9 Maj 2013 12:03:12 - Edytowany przez: Q__
Gdy myślę o przyczynach tytułowego konserwatyzmu przypomina mi się zawsze pilot Ameta z "Obłoku Magellana" i takie jego wypowiedzi:

"— Nieużyteczne uczucie? — wpadł mu w słowa Ameta. — Nie ma uczuć nieużytecznych, mój drogi. Niepowodzenia, cierpienia, smutki naprawdę są konieczne. To nie jest frazes ani pochwała cierpiętnictwa. Pokonując wielkie trudności, sami stajemy się więksi; zaspokajanie zachceń, jeśli nie rozwinęły się i nie dojrzały w człowieku, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Dlatego wychowawcy wiedzą, że należy kształcić dziecięce marzenia i odraczać ich spełnienie, gdyż dzięki temu wytwarzają się w duszy napięcia kierunkowe, bardzo cenne, bo stają się jakby niewidzialnymi dźwigarami rosnącej konstrukcji charakteru. Człowiek osiąga w życiu tym więcej, im dalsze wytycza sobie cele. To nie przypadek, że na Gei opracowuje się teraz plany podróży daleko rozleglejszych niż nasza. Powiedziałeś „nieużyteczne uczucie”. Pomyśl o Piotrze. To, co przeżył, wypaliło się w nim tak głęboko, że ocalało, gdy wszystkie inne wspomnienia uległy zagładzie. W ten sposób pozostało mu coś własnego, do czego mógł wracać, ślepy, skazany na milczenie. Nie pamiętając nic, mógł powiedzieć sobie „kochałem”, a to już bardzo dużo. Teraz wokół tego wspomnienia osiadają inne; inaczej jego powrót do życia miałby w sobie coś nieludzkiego, byłby on jak automat, który zapomina na rozkaz i staje się pusty jak nie zapisana kartka. Człowiek, który zapomniałby naprawdę wszystko, byłby zjawiskiem przerażającym, bo straciłby indywidualność i słowo „ja” byłoby w jego ustach tylko pustym dźwiękiem. Dlatego nawet najcięższe cierpienia nie są nieużyteczne; prawda, należy je przezwyciężać, ale przezwyciężać to nie znaczy — odrzucać."

i

"Mówił Ameta.
— Co to jest śmierć? Koszmarne przypomnienie nicości? Obraz tego wstydliwego prochu, w który się obrócimy? Wiedza o tym, że podejmując walkę z ziemią i niebem i gwiazdami zwyciężamy martwą materię po to, aby w nią wrócić? Tak. I jeszcze o tym, jak tlenie białek w naszych ciałach, rodzące muzykę i rozkosz, przechodzi w gnicie? Tak. Ale zarazem jest to źródło bezcennej wartości każdej chwili, każdego tchu, nakaz wytężenia najlepszych naszych sił po to, abyśmy zdążyli dokonać i przekazać nadchodzącym jak najwięcej, przypomnienie niewzruszonej odpowiedzialności za każdy czyn, bo nic z tego, co uczynione, nie daje się odwrócić ani zapomnieć w czasie tak małym jak życie człowieka. A przez to wszystko śmierć uczy nas kochać życie, a najbardziej innych ludzi, tak samo śmiertelnych, tak samo pełnych odwagi i lęku, tak samo wychylających się tęsknotą poza granice fizycznego istnienia i budujących z miłością tę przyszłość, której nie będzie dane im oglądać. Zyskując nieśmiertelność, musiałby człowiek zrezygnować z rzeczy najcenniejszej — z pamięci — bo jakiż mózg ogarnąłby ogrom wspomnień, któremu na imię nieskończoność?
Musiałby posiąść zimną mądrość i bezlitosny spokój bogów, w których wierzyli starożytni, ale któż byłby tak szalony, by chciał zostać bogiem, jeśli może być człowiekiem? Kto chciałby żyć wiecznie, jeżeli może dać śmiercią życie innym, jak astrogator Songgram? Nie chcę takiego świata. Każde uderzenie mego serca jest pochwałą życia i dlatego powiadam wam: ja — nie dam sobie odebrać śmierci."


Niedaleko od Treka Lem młody.
Q__
Moderator
#26 - Wysłana: 27 Lut 2014 09:25:34
Skoro zaś przy nieśmiertelności my są w tym topicu, to wychodzi na to, że w/w Ameta pierwszy był mortalista:
http://www.orionsarm.com/eg-article/47b8f4550f5e3
abo i metamortalista:
http://www.orionsarm.com/eg-article/47b3b5c509659
Killeen zaś Bishop ledwo co wspominany i Kirk James Tyberiusz nurtu tego wyznawcy . (Z ektokiem Anixem lemowym może być kłopot, bo wybrzydza, ale sam nieśmiertelny. Co cynik jaki mógłby podsumować jak Voltaire fryderykowego "Anti-Machiavela" .)
Q__
Moderator
#27 - Wysłana: 8 Sty 2015 13:22:06 - Edytowany przez: Q__
Trochę a'propos tego, dlaczego UFP, choć ma ultymatywne komputery, woli zostawiać decydowanie ludziom:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,142467,17205577,Czlow iek_na_smyczy.html
(Opisany problem dotknął lemowskich Indiotów... choć i Encjanie znają ten ból.)
Mav
Użytkownik
#28 - Wysłana: 8 Sty 2015 14:12:59 - Edytowany przez: Mav
Q__:
Trochę a'propos tego, dlaczego UFP, choć ma ultymatywne komputery, woli zostawiać decydowanie ludziom:

Ja jestem za automatyzacją w wielu dziedzinach, gdzie problemem jest człowiek, np. ruch samochodowy. Jestem przekonany, że jak już całkowicie zabroni się ludziom kierowania autami, to przyjdzie taki czas, że nikt nie zginie przez cały rok w wypadku samochodowym.

Takie skomputeryzowane, autonomiczne auto ma mnóstwo czujników, cały czas monitoruje sytuacje wokół. Kilka zapasowych systemów, komunikacja ze wszystkimi autami w zasięgu kilku kilometrów. Żadnego zmęczenia, alkoholu, dekoncentracji, brawury, braku umiejętności.

Wiadomo, że wystarczy jedna niewinna kolizja takiego auta i już mnóstwo ludzi będzie się wydzierać, że nas te maszyny pozabijają, że to fatalny pomysł. Nie ważne, że w tym samy czasie ludzie spowodują setki tysięcy wypadków, jeden incydent z udziałem maszyny będzie rozdmuchiwany. I dlatego taki całkowicie automatyczny system zostanie wprowadzony po dziesięcioleciach opóźnienia przez takich konserwatywnych krzykaczy.

A co do UFP i ludzkiej decyzyjności, to już kiedyś była na ten temat dyskusja. Zanim Picard dostanie raport od oficerów na mostku, zanim się zastanowi i wyda rozkaz, i zanim ten rozkaz zostanie wklepany, mija zastraszająca dużo czasu. W wieli sytuacjach komputer musiałby działać samodzielnie.
Seybr
Użytkownik
#29 - Wysłana: 8 Sty 2015 17:55:39
Mav

Takie rzeczy tylko w Erze. Zanim dojdzie do tego co piszesz minie dużo lat. Ja sobie wyobrażam komputer na polowaniu. Zawieś mnie tu, przejedź tu i tam. Patrząc na elektronikę i suvy to jestem sceptycznie nastawiony. Taki powie ci, że się nie da i będzie chciał nadrabiać kilometrów. Co wtedy ?

Jeżeli chodzi o drogi i podwózkę z pubu do domu. Jestem za, jadę napiję się. Wsiadam i mówię. Proszę do domu a piękny głos odpowie kierowcy. Jutro w domu będziesz miał tylko wizję, ale zero fonii od swojej pani ;]. Tak to chciał bym mieć możliwość w razie czego móc przejąć kontrolę. Jadać napotka mnie wichura. Komputer auta powie że można grzać, bo jakiegoś czynnika zabrakło ?
Mav
Użytkownik
#30 - Wysłana: 8 Sty 2015 18:17:49 - Edytowany przez: Mav
Seybr:
Takie rzeczy tylko w Erze. Zanim dojdzie do tego co piszesz minie dużo lat.

Już dziś są samochody Google, które same jeżdzą. Jest BMW, które samo driftuje itd., już za 10 lat samochody mogą same jeździć, ale to jest oczywiste, że wdrążenie tego zajmie dziesiątki lat.

Seybr:
Ja sobie wyobrażam komputer na polowaniu. Zawieś mnie tu, przejedź tu i tam. Patrząc na elektronikę i suvy to jestem sceptycznie nastawiony. Taki powie ci, że się nie da i będzie chciał nadrabiać kilometrów. Co wtedy ?

W takim przypadkach jak np. przedzieranie się przez trudny leśny teren w przypadku leśników, czy np. policyjne akcje, można zastosować licencje na prowadzenie auta ręcznie. Sprawa dotyczy normalnych ludzi przemieszczających się po drogach, oni sami jeździć nie muszą i nie powinni.

Jeśli ktoś ma ochotę poszaleć sportowym autem, to także powinny być to tego wyznaczone miejsca, żaden problem. A na normalnych ulicach rządzić powinny sterowane komputerowo auta.
 Strona:  1  2  »» 
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Konserwatyzm technologiczny Federacji

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!