mozg_kl2mozg_kl2:
a możesz, po to rozmawiamy

mozg_kl2:
Jest różnica pomiędzy komiksem dla beki a czymś na serio.
White Wolf jest serio (na tyle, na ile serio są w ogóle takie historie

) i zasadniczo opowiada o facecie (dość dwuznacznym moralnie - najemnik, dawniej szef tajnej policji, ale typ stereotypowego
swojskiego sukinsyna o złotym sercu, nie jakiś łotr jednoznaczny), któremu po stronie plusów można policzyć, że jest b. lojalny wobec kraju, który go wychował, choć większość mieszkańców tegoż kraju ma względem niego rasistowskie uprzedzenia. I - gdy potrzeba -
ratuje tyłki swoich czarnych rodaków, choć z ich strony wiele dobrego go nie spotyka*.
* Do tego zmaga się jeszcze z jednym problemem - jest typowym adoptowanym dzieckiem, które zepchnęły na plan dalszy narodziny
biologicznego dziedzica. W związku z czym prywatnie nienawidzi Black Panthera (tym bardziej, że braciszek skazał go na wygnanie jak tron objął), ale wykona każdy jego rozkaz, bo uznaje w nim władcę Wakandy...
Co do
komiksu dla beki, to po pierwsze jest jednak równoprawną częścią marvelowskiego multiversum, po drugie zaś... skoro twórcy mają odwagę śmiać się z takich zjawisk i nijaka krzywda ich za to nie spotyka (ani ostracyzm środowiskowy, ani nagonka medialna, czy hałaśliwy fanowski
hejt), to znaczy, że nie jest jednak tak znów źle...
(A dialogi są tam mocne:
- "Oszukałeś nas, jak mogłeś nazwać się Black Panther, skoro jesteś biały?!?" - "Black Widow też nie jest czarna..." - "Jej wolno, jest kobietą..." czy
- "Skłamałeś, zawiodłeś nasze zaufanie! Nie jesteś Afrykaninem!" - "Jestem Afrykaninem, pochodzę z RPA!" - czyt. z pamięci i w przekładzie na polski

.)
ps. Jeszcze a propos:
mozg_kl2:
Hemidal, Nick Fury, czy Roland zostali murzynami
W sumie z życia wzięte

:
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/northame rica/usa/11672742/I-consider-myself-black-says-whi te-woman-who-posed-as-an-African-American.html