No i byłam, bardzo jestem zadowolona, ze wybrałam wersje z napisami, bo Alan Rickmana jako prof. Snape rerwelacyjny i starsznie miło się go słucha tego, co z nienaganna dykcja cedzi przez zeby ;)
Duze wrazenie zrobił na mnie aktor , co gra Mafloya (Tom Felton) - przez cały film widac, jak narasta w nim stres, aż w końcu nie daje rady zniść napiecia, świetnie zagrane.
Rozczarowała mnie Helena Bonham Carter, gra na jednym skrzywieniu i ciągle filmowana jest przez włosy...
Radcliff, niestety, coraz bardziej przypomina Archera - drewniany jest do bólu (podobnie jak dziewczyna grajaca Ginny - pasują do siebie , wiec

). Gra przy pomocy dwóch min - napinania mięśni szczęk i zaciskania ust. Jego możliwościm widac tylko w scenie z eliksitrem szczęścia - wtedy daje radę ;) Podobnie jak Ron w scenie z eliksirem miłosnym

Wycieli całą bitwe o Hogwart, rozumiem, ze cos musieli, ale finałowa bitwę??! nie , zebym za bitwami przepadała, ale uczucie niedosytu pozostaje. Kawałek z Horkrusami naprawdę straszny, wiedziam, co się stanie jak Harry dotknie wody, a mimo to podskoczylam w fotelu. Zdecydowanie nie dla dzieciaków, a film od 10 lat...
Zdjęcia piekne, szczególnie te, gdzie widok z lotu ptaka dają (od poczatkowych scen z czarnym dymem w Londynie, az sie ktręci w glowie) Hogwart mroczny, a watki romasnowo - miłosne z duzym wdziękiem przedstwione.
Niestety, z książki mało zostało :/
Dokładnie za to widać, po której stronie jest Snape - miał ze trzy mozliwości zabicia Harrego, w tym dwie po usmierceniu Dumbledora. A on chroni go, odbija zaklecia młodego nie czyniąc mu krzywdy i jeszcze nie pozwala go ruszyc Bellatrix ...