USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Różności / Kogo jeszcze obchodzi PROGRAM KOSMICZNY?
 Strona:  ««  1  2  ...  32  33  34  35  36  ...  86  87  »» 
Autor Wiadomość
The_D
Użytkownik
#991 - Wysłana: 9 Gru 2009 01:16:10
krisbaum:
A ja żałuję zimnej wojny. Bo gdyby Amerykanie dogadali się z ruskimi, to Grissom, White i Chaffee nie spłonęli by w czystej tlenowej atmosferze.

Z drugiej, smutnej strony, gdyby nie zimna wojna lotów w kosmos mogłoby w ogóle nie być.
Sh1eldeR
Użytkownik
#992 - Wysłana: 9 Gru 2009 01:48:30
krisbaum:
gdyby Amerykanie dogadali się z ruskimi, to Grissom, White i Chaffee nie spłonęli by w czystej tlenowej atmosferze

Prawda. Choć być może inni astronauci zginęliby tragiczną śmiercią w innych okolicznościach. Czy nawet nie tyle "być może", co "na pewno". Program kosmiczny niestety pochłonął trochę ofiar i nie ma znaczenia, że bezwzględnie nie było ich znowuż aż tak dużo.

Plus to co powiedział The_D. Wiesz, gdyby USA nie ścigało się z ZSRR, to z całą pewnością program Apollo nie byłby prowadzony w tak szaleńczym tempie. Moim skromnym zdaniem sam ten program -- szczególnie opracowane w nim systemy wbudowane -- przyspieszył ludzkość o jakąś dekadę. Potem niestety bardzo zwolniliśmy, przynajmniej jeśli chodzi o program kosmiczny.

krisbaum:
W odpowiedzi na program wahadłowców? Ruskie zaczęli swój program dobre kilka lat po rozpoczęciu programu amerykańskich wahadłowców.

Tak, podtrzymuję to, co powiedziałem. Wg dostępnych mi źródeł Buran w takiej postaci, w jakiej ostatecznie powstał, był odpowiedzią na amerykański program wahadłowców. W żadnym wypadku nie mówię zaś, że najpierw wahadłowce uzyskały status operacyjny, a dopiero potem program Burana dopiero wystartował.

Btw. słyszałem nawet legendy, że ważni ludzie w Moskwie bali się, że amerykańskie wahadłowce będą mogły wlecieć na chwilę w atmosferę i zrzucić parę niuków na Moskwę, będąc praktycznie nietykalnymi ;). Taki lot jest oczywiście niemożliwy. Cóż, może moje źródła sieją kapitalistyczną propagandę.

W sumie nie wiem, czy próbowałeś mi powiedzieć, że się mylę, czy przyznać rację.

krisbaum:
Szybko zamknęli? Czyli po ponad dziesięciu latach pracy.

Chodziło mi nie o to, że po 10 latach pracy, tylko po... 1 locie orbitalnym. Bardzo szkoda mi Burana, niektóre rozwiązania były w nim jak zwykle sprytne.
The_D
Użytkownik
#993 - Wysłana: 9 Gru 2009 02:38:11
Sh1eldeR:
Btw. słyszałem nawet legendy, że ważni ludzie w Moskwie bali się, że amerykańskie wahadłowce będą mogły wlecieć na chwilę w atmosferę i zrzucić parę niuków na Moskwę, będąc praktycznie nietykalnymi ;). Taki lot jest oczywiście niemożliwy.

To jest IMHO całkiem prawdopodobne. Ja znowuż słyszałem o partyjnym aparatczyku, który na zebraniu omawiającym problem składowania odpadów z elektrowni atomowych wpadł na jakże prosty i genialny pomysł: trzeba te odpady spalić
Delta
Użytkownik
#994 - Wysłana: 19 Gru 2009 19:51:44 - Edytowany przez: Delta
"Akatsuki" to japońska bezzałogowa sonda przeznaczona do badania Wenus, pierwszy na świecie satelita służący do planetarnych obserwacji meteorologicznych. Planowany start ma nastąpić w maju 2010 roku. Napędzana hydrazyną i tetratlenkiem diazotu oraz dodatkowo zasilana bateriami słonecznymi, przenosi 34 kilogramy sprzętu badawczego, za pomocą którego zbadana zostanie atmosfera Wenus, a zebrane dane posłużą do porównania z danymi na temat Ziemi, co pozwoli lepiej zrozumieć jaki był proces kształtowania się naszej planety. Japońska misja będzie uzupełniać misję Venus Express, prowadzoną przez europejską ESA.

Ale te kilkadziesiąt kg sprzętu nie jest jedyną rzeczą, którą "Akatsuki" (znana też jako "PLANET-C" i VCO -Venus Climate Orbiter) zabierze na swój pokład.

JAXA -japońska agencja kosmiczna -zaprasza wszystkich chętnych do skorzystania z okazji do umieszczenia swojego imienia i nazwiska oraz krótkiej wiadomości (opcjonalnie), które wydrukowane na aluminiowej płycie zostaną umieszczone na pokładzie "Akatsuki".
Jedynymi warunkami jest zmieszczenie się w ilości znaków (odpowiednio 20 znaków dla imienia i nazwiska i 40 znaków ewentualnej wiadomości jaką chcemy wysłać) oraz wypełnienie formularza do 10 stycznia 2010 roku (przy czym obowiązuje czas japoński, +9 godzin względem polskiego). Oczywiście tekst może być nie tylko po japońsku. ;)
Formularz znajdziecie pod tym adresem (klikając na przycisk z napisem "Sending a message to Venus"):
http://www.jaxa.jp/event/akatsuki/index_e.html
Maura
Użytkownik
#995 - Wysłana: 21 Gru 2009 16:16:55
http://beamartian.jpl.nasa.gov/

Częściowo interaktywny projekt marsjański. NASA. Język angielski. Ledwie zobaczyć zdążyłam, ale zapowiada się ciekawie.
Jo_anka
Użytkownik
#996 - Wysłana: 13 Sty 2010 17:36:15
Znowu Mars w perspektywie. Powrót do koncepcji silników jonowych:
http://wiadomosci.onet.pl/2110476,16,w_40_dni_na_m arsa_wraca_pomysl_sprzed_50_lat,item.html

W 40 dni na Marsa? Wraca pomysł sprzed 50 lat

Specjaliści kanadyjscy z prowincji Nowa Szkocja budują jeden z najważniejszych zespołów nowego silnika jonowego dla aparatów kosmicznych - silny wzmacniacz falowy.


Urządzenie to powinno nagrzewać do bardzo wysokich temperatur gaz bierny - ksenon lub argon, który będzie służył jako czynnik roboczy w silniku. Teoretycznie, statek kosmiczny z takim silnikiem mógłby dolecieć do Marsa w ciągu 40 dni.

Informując o tym sieć telewizyjna CBS podała, że eksperymenty z takimi silnikami prowadzono w ZSRR w latach 60. ub. wieku, ale teraz specjalistom kanadyjskim z firmy Knowtel udało się zbudować maleńki wzmacniacz falowy wielkości piłki golfowej. Wcześniej analogiczne systemy pod względem rozmiarów były porównywalne z ciężarówką.

Silnik jonowy jest rodzajem silnika rakietowego, w którym czynnikiem nośnym są jony rozpędzane w wyniku oddziaływania elektromagnetycznego. Jest najbardziej wydajnym silnikiem używanym obecnie w przestrzeni kosmicznej. Silniki jonowe są ok. dziesięć razy wydajniejsze niż powszechnie stosowane chemiczne silniki rakietowe.
Q__
Moderator
#997 - Wysłana: 13 Sty 2010 22:33:53 - Edytowany przez: Q__
Jo_anka

A'propos Marsa. Drzewa tam odkryli

http://www.sfora.pl/Naukowcy-znalezli-drzewa-na-Ma rsie-a15967
Pełniejsze wyjaśnienie TU:
http://hirise.lpl.arizona.edu/PSP_007962_2635

(BTW. jakoś to odlegle lemowski "Las Birnam" przypomina...)
Jo_anka
Użytkownik
#998 - Wysłana: 13 Sty 2010 23:38:01
Q__

Szkoda, że nie zamieszczają żadnej skali, bo jeżeli jest to zdjęcie 'lotnicze' (nie przypominam sobie żadnego łazika 'buszującego' w okolicy biegunów, ale może się mylę), to te marsjańskie 'stalagmity' muszą być spore.
Q__
Moderator
#999 - Wysłana: 14 Sty 2010 07:04:00
No to teraz załoga ISS może zaśpiewać parafrazując znaną piosenkę pijacką:

Ne pijem, ne pijem, ne pijem, ne pijem,
Zabrali nam pisuar.
Zatkali nam vsytkie dziurki,
Zakretili vsytkie kurki,


http://www.telegraph.co.uk/science/space/6977252/A stronauts-urine-clogs-space-station-water-recycler .html
Sh1eldeR
Użytkownik
#1000 - Wysłana: 14 Sty 2010 11:28:12
Jo_anka
To jest zdjęcie lotnicze. Ten drugi link to artykuł na stronie domowej HiRISE -- kamery zamontowanej na pokładzie sondy Mars Reconnaissance Orbiter (w skrócie MRO). Tak, pojedynczy, warty parędziesiąt milionów dolarów instrument ma własną stronę internetową . MRO to dość nowa sonda, odpalona w 2005. I bardzo przydatna. Poniekąd ze względu na doskonałą HiRISE -- fotografowany był nie tylko sam Mars, ale również łaziki i lądowniki na jego powierzchni (udało się sfotografować Phoenixa gdy ten... jeszcze opadał na spadochronie!). Ale to nie wszystko. MRO służył też jako przekaźnik dla przynajmniej jednego łazika marsjańskiego. Łazik może komunikować się ze znajdującym się na orbicie Marsa MRO, a sonda przekazuje komunikację na Ziemię (i vice versa).

A tak w ogóle to w drugim linku jest tabelka "OBSERVATION TOOLBOX" z parametrami dotyczącymi zdjęcia :P.
Jo_anka
Użytkownik
#1001 - Wysłana: 14 Sty 2010 13:03:47
Sh1eldeR

Dzięki za namiary.

Ostatnio nie mam czasu by dogłębnie sprawdzać informacje i szukać ich źródeł, ba, nie starcza czasu by na bierzącą śledzić informacje w ogólnodostępnej prasie...
Sh1eldeR
Użytkownik
#1002 - Wysłana: 14 Sty 2010 14:40:06 - Edytowany przez: Sh1eldeR
Jo_anka
Wiem jak to jest. Czasem sam czytam artykuły bardzo pobieżnie. Całej interesującej wiedzy z Sieci nie ogarnie nawet mało zajęty człowiek. Doskonale rozumiem jak ktoś może np. nie przescrollować się w dół i nie zobaczyć jakiejś tabelki z danymi, szczególnie gdy w sumie chce zobaczyć samo zdjęcie.
Jo_anka
Użytkownik
#1003 - Wysłana: 14 Sty 2010 15:06:16 - Edytowany przez: Jo_anka
Sh1eldeR

W ogóle nie zauważyłam, czym jest ten drugi link - nie mówiąc o tym, że będę musiała sporo się nagłowkować, żeby zrozumieć te dane... A raczej, to co z nich wynika. I połapać się na ile to zdjęcie jest przetworzone itp...

Trudno z marszu wskakiwać do zupełnie obcych dziedzin. Kiedyś miałam do czynienia ze zdjęciami satelitarnymi, ich wykorzystaniem w archeologii. Ale ledwo liznełam tę wiedzę i mam b. blade o tym pojęcie...
Delta
Użytkownik
#1004 - Wysłana: 29 Sty 2010 22:45:41
Amerykanie zrezygnowali z części projektów kosmicznych, w tym z ponownego lotu na księżyc.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,USA-rezygnu ja-z-planu-powrotu-czlowieka-na-Ksiezyc,wid,119080 98,wiadomosc.html
Jo_anka
Użytkownik
#1005 - Wysłana: 29 Sty 2010 22:51:56
Delta

Tak, to kiepska wiadomość!...
Q__
Moderator
#1006 - Wysłana: 29 Sty 2010 22:55:44
Jo_anka

"Kiepska" to mało powiedziane...
Jo_anka
Użytkownik
#1007 - Wysłana: 29 Sty 2010 23:08:15
Q__

Nie wiem kiedy ludzkość w końcu zrozumie, że 'podboju' kosmosu można dokonać tylko wspólnie. Jeden kraj, nawet pierwszoligowy, sam nie podoła związanym z tym kosztom. Nasze ziemskie 'Zosie Samosie' marnortrawią środki, na 'narodowe' programy kosmiczne,... konkurencyjne względem kosmicznych programów sąsiadów...
Delta
Użytkownik
#1008 - Wysłana: 29 Sty 2010 23:26:51
Jo_anka
Tak, to kiepska wiadomość!..

Q__
"Kiepska" to mało powiedziane..

Fakt, bywały lepsze, ale to jeszcze nie tragedia. NASA nie zlikwidowano, a pozostałe państwa tak szybko nie zrezygnują ze swoich projektów, choćby dla celów prestiżowych (Chiny) i wyścigu po surowce (właściwie to wszyscy, ale znów przede wszystkim Chiny).

Jo_anka
Nie wiem kiedy ludzkość w końcu zrozumie, że 'podboju' kosmosu można dokonać tylko wspólnie. Jeden kraj, nawet pierwszoligowy, sam nie podoła związanym z tym kosztom. Nasze ziemskie 'Zosie Samosie' marnortrawią środki, na 'narodowe' programy kosmiczne,... konkurencyjne względem kosmicznych programów sąsiadów...

Nacjonalizm, jak widać, ma się dobrze.
Póki co są trzy możliwości (nie licząc samozagłady). Pierwsza to, że wszystko pozostanie bez zmian i państwa nadal będą "wiecznie" konkurować ze sobą. Druga, to zjednoczenie planety (bo na współpracę ponadnarodową to bym raczej nie liczył), ale nawet jeśli możliwa, to jest to bardzo odległa przyszłość. Trzecia, to spełni się przepowiednia o "żółtej rasie zalewającej świat" -Chiny są jedynym krajem, który będzie miał możliwości wykraczające poza amerykańsko-europejskie. I albo będą z resztą świata konkurować m.in. na tym polu, albo po prostu nas podbiją i dopiero wtedy z braku konkurencji na Ziemi i wykorzystując dostępne zasoby całej planety, będą mogły skupić się na rozwoju technologii kosmicznych. Jest to o tyle prawdopodobne, że ponoć chiński nacjonalizm zaczyna się coraz silniej odzywać.
Jednak Mao, gdy przestrzegał świat by "nie budził Chin", miał w tym jednym rację (patrząc z punktu widzenia krajów Zachodu).
Sh1eldeR
Użytkownik
#1009 - Wysłana: 30 Sty 2010 00:04:10
To może być bardzo zła wiadomość, ale nie musi. Zależy co się stanie dalej. Wykreślenie lotu na Księżyc samo w sobie to oczywiście totalna porażka. Ale zobaczmy, co NASA będzie robiła zamiast tego. Kto wie, nawet zarzucenie prac nad Aresem / Aresami (choć dla Ares V nie ma alternatywy o równie dobrych osiągach) wyszłoby na dobre.

I to niby mówi fan programu kosmicznego? Czy może coś mi się w głowie przestawiło? Nie... chyba.

Lot na Księżyc już odbyliśmy. Rakiety o możliwościach Aresów już zbudowaliśmy. Statki bardzo podobne, choć mniejsze i ciut gorsze od Oriona też już mieliśmy. Obecne plany NASA były dokładnie tak wymierzone, by -- w miarę możliwości --NIE zrobić niczego nowego :P.

Miało to pomóc zmniejszyć koszty i uniknąć fajnie wyglądającego, ale mało efektywnego projektu w stylu wahadłowców. Z drugiej strony, z takim programem NASA już nie byli pionierami. Nie pchali technologii w przyszłość, tak jak to było za czasów programu Apollo (choć przyznam, że dzisiejsza "koniunktura" jest wyraźnie mniej sprzyjająca).

Co Wy jednak na to, gdyby olanie w tym momencie ponownego odwiedzenia Księżyca przyspieszyło misję na Marsa o ładnych parę lat? Czy to nie byłoby fajne?

Istnieją programy (na razie będące jedynie "w pogotowiu"), które minimalizując liczbę potrzebnych do opracowania nowinek pozwalają na osiągnięcie nie Księżyca, ale właśnie Marsa. Mars Direct. Mars for Less. A nawet kontrowersyjny Mars to Stay i pochodne. Wiecie, kto to jest Buzz Aldrin, prawda? On ciągle powtarza: olejmy Księżyc i lećmy prosto na Marsa!

Niektórzy mówią, że Księżyc byłby niezłą platformą startową do misji na Marsa, albo że misja na Srebrny Glob byłaby chociaż niezłym ćwiczeniem. Tyle że misję na Marsa łatwiej zorganizować z LEO niż z Księżyca. Ten ostatni jest zresztą kompletnie inny niż Mars. Lot trwa nieporównywalnie krócej. Na Księżycu nie ma atmosfery, więc nie można przetestować np. z hamowania aerodynamicznego, które w przypadku Marsa mogłoby się sprawdzić. W ogóle Księżyc i Mars są do siebie bardzo niepodobne.

Chodzi więc o to, że podróż na Księżyc (by "poćwiczyć", czy cokolwiek), a potem na Marsa byłaby kosztowniejsza od programu zorientowanego tylko w jednym celu: by osiągnąć i wrócić (lub nie!) z Marsa. A jeśli coś jest droższe, to zostanie wykonane za większą liczbę lat -- o ile w ogóle.

Co do samych rakiet, to zamiast Aresów proponuje się np. rakiety z rodziny JUPITER (tworzone w ramach programu DIRECT). Żadna z nich nie jest aż tak potężna jak Ares V, ale w niektórych konfiguracjach mogą one dotaszczyć około 100 ton na LEO, co powinno być wystarczające (trzeba tylko będzie wykonać więcej lotów, by "poskładać" statek marsjański). Rakiety te mają być tańsze i prostsze od Aresów. Mają też ten plus, że będą stosunkowo niskie i szerokie. Szerokość zawsze się przydaje (umożliwia wyniesienie "grubszych" modułów), a całkowita wysokość rakiet używanych przez NASA jest ograniczona do trochę ponad 100 metrów, bo więcej nie zmieści się w budynku VAB. Jeśli rakieta sama w sobie jest niższa, to można zainstalować wyższy szpic kryjący wyższy ładunek. Rakiety z propozycji DIRECT mogłyby przenosić ładunki o większych gabarytach niż Aresy, a przestrzeń życiowa jest podczas podróży na Marsa kluczowa.

A jeśli nie Mars, to ja wciąż wiążę -- może trochę głupie -- nadzieje, że NASA jednak reaktywuje program Venture Star. I zrobią prawdziwy rakieto-samolot SSTO (Single Stage To Orbit). Może dzisiaj nie mamy jeszcze technologii, by stworzyć odpowiednio lekką i wytrzymałą konstrukcję, ale to się zmienia dosłownie z roku na rok. Gdyby udało im się rozwiązać problemy dotykające wahadłowce (np. bardzo skomplikowane i "delikatne" silniki SSME, wymagające rozmontowania po każdym starcie), to takie SSTO byłoby spełnieniem marzeń pisarzy sci-fi. Wyobraźcie sobie statek, który jest w pełni reużywalny. Który cały leci na orbitę i cały z niej wraca. I za parę dni może znowu lecieć. Wahadłowce pokazały, że łatwo mówić, trudniej zrobić, ale wahadłowce to nie SSTO. A i w silnikach dokonał się pewien postęp. No i teraz bylibyśmy w stanie zrobić metaliczną osłonę termiczną, a więc odpadłby problem tysięcy delikatnych, ceramicznych płytek, które wymagają niezliczonej liczby godzin inspekcji po każdym powrocie wahadłowca.

Także samo ubicie paru programów NASA nie musiałoby być takie złe. Zależy, co powstanie w zamian. Jeśli nic... to jestem odcięciem kasy do NASA bardzo zmartwiony. Nie powiem "oburzony", bo to nie ja płacę podatki w kraju, który ma taki mimo wszystko fajny program kosmiczny. Ich sprawa. Ale szkoda by było, gdyby Stany nie dały rady utrzymywać choćby obecnych, stosunkowo "skromnych", planów NASA :-/
Delta
Użytkownik
#1010 - Wysłana: 30 Sty 2010 01:11:25 - Edytowany przez: Delta
Sh1eldeR
Co Wy jednak na to, gdyby olanie w tym momencie ponownego odwiedzenia Księżyca przyspieszyło misję na Marsa o ładnych parę lat? Czy to nie byłoby fajne?

Nie przyspieszy. Budżet NASA zostanie obcięty (o ile to przegłosują) a nie przesunięty na inne cele. To raz. A dwa, loty na księżyc odbywano kilkadziesiąt lat temu. Ludzie, którzy zdobywali to doświadczenie są już w najlepszym wypadku w wieku emerytalnym, a technologia wtedy użyta jest przestarzała. Nową taniej wyjdzie przetestować w programie księżycowym niż ryzykować niepowodzenie misji na Marsa, która w dodatku będzie jeszcze droższa, więc tym silniej odbije się ewentualne jej fiasko.

Problem IMHO leży gdzie indziej -w rozbuchanym budżecie NASA. Ile razy przytaczano przykład z jakimś super pisakiem na stworzenie którego NASA wydała miliony, a Rosjanie poradzili sobie za pomocą ołówka? NASA po prostu przesadza z kosztami za które niewiele osiąga od lat. Ot, przykład Zubrina -jego lot na Marsa, pobyt, pozostawienie bazy i powrót kosztowałby 30 mld dolarów, a NASA sobie policzyła za lot w stylu lotu na Księżyc z 1969 roku (wetknięcie flagi i powrót) 450 mld USD.
Pomysł zrzucenia części kosztów na prywatne firmy jest bardzo dobry. Problem w tym, że robią to ludzie Obamy, a jeśli ich pomysł rzeczywiście opiera się na dofinansowaniu prywatnych niesprawdzonych firm z budżetu to udowadnia to tylko po raz kolejny, że to idioci potrafiący jedynie medialnymi chwytami nakręcić Obamie poparcie (BTW czy on czasem nie obiecywał rozwoju programu kosmicznego?). Skoro i tak budżet płaci, to lepiej tą forsę dać NASA -oni przynajmniej mają doświadczenie i łatwiej jest ich kontrolować, bo to rządowa agencja (a swoją drogą, ciekawe czy to oznacza redukcję etatów w NASA, bo jeśli nie, to jest to bezsens kompletny, bo trzeba będzie tym ludziom płacić w sumie nie wiadomo za co, a to już jest marnotrawstwo).

więc nie można przetestować np. z hamowania aerodynamicznego

To można zrobić w ziemskiej atmosferze. I to chyba nawet lepiej, bo warunki są bardziej wymagające.

Zależy, co powstanie w zamian. Jeśli nic...

I to jest właśnie najbardziej prawdopodobne. Nie powstanie nic (może poza tym co stworzy prywatny sektor). Co więcej, misja na Marsa z racji kosztów jest tym bardziej zagrożona skasowaniem. USA ma olbrzymi deficyt, socjalne pomysły Obamy, plus biurokracja z nimi związana tylko go zwiększą jak w Europie. A to oznacza, że problemy z budżetem nie zostaną rozwiązane jednorazowym obcięciem budżetu NASA. Zgadnij co pójdzie pod nóż następnym razem? NASA jest jedną z tych organizacji, której budżet najłatwiej obciąć, bo szarego Kowalskiego mało w sumie obchodzi czy ludzie polecą na Marsa (czy gdziekolwiek indziej), liczy się dzień dzisiejszy. Ergo: władze nie wezmą forsy z budżetów na cele socjalne, nie mogą też ograniczyć innych budżetów np. na poszczególne służby "mundurowe" tak łatwo niż budżet NASA, zwłaszcza gdy ta z po poprzednich cięciach nie będzie miała się czym wykazać. A jak odpukać rozbije się kolejny wahadłowiec, to media zaczną się pytać "po cholerę się wydaje taką kupę kasy?". I co wtedy zrobi polityk pilnujący słupków wyborczych?
Alek Roj
Użytkownik
#1011 - Wysłana: 30 Sty 2010 23:47:03
Delta:
Skoro i tak budżet płaci, to lepiej tą forsę dać NASA -oni przynajmniej mają doświadczenie i łatwiej jest ich kontrolować, bo to rządowa agencja

Firmy prywatne mają tę wyższość nad państwowymi, że kontrolują się same. Dokładniej: właściciel pilnuje, na co idzie każdy cent i czy jest to naprawdę potrzebne. Jeżeli prywatnej firmie zlecimy budowę stacji orbitalnej, to tam raczej nikt na dzień dobry nie wypłaci sobie premii z tytułu wypłacenia sobie premii, ani nie zacznie projektowania owej stacji od wyboru wzorków na obicia foteli, żeby wspomóc krewnego parającego się wzornictwem. A w instytucjach państwowych takie rzeczy dzieją się nagminnie.
Poza tym gdy idzie o podbój kosmosu, to przyszłość widzę nie w Ameryce, lecz w Azji. Pierwszym człowiekiem na Marsie prawdopodobnie będzie Chińczyk, i to - jak sądzę - w ciągu najbliższych 20 lat. Kolejnym może być Hindus. USA jeszcze "prowadzi", ale wkrótce zostanie w tyle (nie tylko w dziedzinie astronautyki), i to na własne życzenie.
Delta
Użytkownik
#1012 - Wysłana: 31 Sty 2010 00:46:30 - Edytowany przez: Delta
Alek Roj

O, dawno nie widziany nick. Miło, że starzy Forumowicze pamiętają o naszej piaskownicy.

A co do tematu.

Firmy prywatne mają tę wyższość nad państwowymi, że kontrolują się same. Dokładniej: właściciel pilnuje, na co idzie każdy cent i czy jest to naprawdę potrzebne. (...)

Poprawka. Właściciel pilnuje każdego swojego centa. Ten państwowy jest traktowany właściwie tak jak w państwowych instytucjach. To widać doskonale u nas, ale jest obecne także i w Stanach. Żeby daleko nie szukać przykładem jest amerykański system bankowy (przy czym nie chodzi tylko o same prywatne banki ale i o FED, który w sumie też jest w prywatnych rękach) i to co się z nim w ostatnich dwóch latach działo i warto dodać, że na tym kłopotów nie koniec, bo to było tylko odroczenie wyroku, na którym zresztą niektórzy zdążyli zarobić kosztem państwa.

Właśnie dlatego pisałem, że pomysł zrzucenia części kosztów (jak kto woli, programów) na prywatne firmy jest dobry, ale nie w sposób w jaki chce to zrobić administracja Obamy, bo oni chcą by prywatne firmy budowały za państwowe pieniądze a nie żeby budowały za swoje. Już choćby to, że firma nie robi tego za darmo, czyli musi mieć zysk, powiększa koszty (to ile na tym prywatni właściciele ukręcą na boku pomijając), a NASA jest agencją rządową więc jako taka właściwie jest non-profit. A system kontroli właściwie jest taki sam, sprowadza się do nadzoru. Co za różnica czy pilnować będą szefostwa agencji czy właścicieli prywatnych firm?

Poza tym gdy idzie o podbój kosmosu, to przyszłość widzę nie w Ameryce, lecz w Azji.

Ja też.

i to na własne życzenie.

To nie tylko na własne życzenie. To także z tego powodu, że USA w dalszej perspektywie czasu staną się po prostu krajem o mniejszym potencjale niż Chiny i Indie. Będą wobec nich tym, czym jest Wielka Brytania wobec USA.
(Oczywiście przy założeniu, że nie zdarzy się jakieś trzęsienie ziemi zmieniające układ sił.)
Q__
Moderator
#1013 - Wysłana: 31 Sty 2010 11:28:47 - Edytowany przez: Q__
TV4 przypomniał dziś w programie "Galileo" rakietę DC-X:
http://www.astronautix.com/lvs/dcx.htm
Toż to był piękny widok, rakieta schodząca "na ogniu" jak w klasycznej SF. Aż się łza w oku zakręciła. Rzucam się od razu do netu szukam i widzę, że... testy dawno przerwano . Szlag.

Ale popatrzmy, czasem - z braku innych możliwości - zostaje podniecać się obrazkami:
http://www.youtube.com/watch?v=wv9n9Casp1o
Alek Roj
Użytkownik
#1014 - Wysłana: 31 Sty 2010 15:15:50 - Edytowany przez: Alek Roj
Delta:
Poprawka. Właściciel pilnuje każdego swojego centa. Ten państwowy jest traktowany właściwie tak jak w państwowych instytucjach. To widać doskonale u nas, ale jest obecne także i w Stanach.

To akurat prawda, ale wynika to ze skorumpowania i/lub tumiwisizmu odpowiedzialnych urzędników. Prywatny inwestor nie pozwoli wykonawcy zmarnować żadnego swojego centa.

Delta:
To nie tylko na własne życzenie. To także z tego powodu, że USA w dalszej perspektywie czasu staną się po prostu krajem o mniejszym potencjale niż Chiny i Indie. Będą wobec nich tym, czym jest Wielka Brytania wobec USA.

Mówiąc: "na własne życzenie", miałem na myśli: z powodu własnych zaniechań. "Kto ma, temu będzie dodane, a kto nie ma, temu i to, co ma, będzie odebrane" - tak mówi Super-Guru. Znajomy ksiądz sformułował to dobitniej: "W przyrodzie nie ma stania w miejscu. Jest albo ruch do przodu, albo do tyłu". Inaczej mówiąc, kto w pewnym momencie postanawia poprzestać na tym, co już ma, aby tego nie stracić, ten właśnie straci wszystko.
Właśnie to dzieje się obecnie w wielu zachodnich państwach. Jak ujął to pewien publicysta: "żyjemy w epoce tchórzy". I to dlatego, jeśli nie przeżyjemy jakiejś odnowy, przebudzenia - zdominuje nas Orient. I nie musi nawet czynić tego militarnie - osiągnie to gospodarczo.

Delta:
(Oczywiście przy założeniu, że nie zdarzy się jakieś trzęsienie ziemi zmieniające układ sił.)

Albo upadek demokracji w USA. Ale to dalsza perspektywa - co najmniej stu lat.
Delta
Użytkownik
#1015 - Wysłana: 31 Sty 2010 15:33:41
Alek Roj
To akurat prawda, ale wynika to ze skorumpowania i/lub tumiwisizmu odpowiedzialnych urzędników.

Właśnie w tym tkwi problem.

Prywatny inwestor nie pozwoli wykonawcy zmarnować żadnego swojego centa.

Dlatego na wszelaką pomoc ze strony państwa nie powinna składać się pomoc finansowa. To prędzej czy później prowadzi do patologicznych sytuacji.
Poza tym błędem w tym wypadku będzie pomoc dla małych i niedoświadczonych na tym polu firm. A duże i doświadczone nie potrzebują państwowych pieniędzy, bo mają własne zasoby kapitału. Władze powinny im ułatwić życie przez wprowadzenie odpowiedniego prawodawstwa i udostępnienie potrzebnej wiedzy jaką mają np. ludzie z NASA.

"W przyrodzie nie ma stania w miejscu. Jest albo ruch do przodu, albo do tyłu". Inaczej mówiąc, kto w pewnym momencie postanawia poprzestać na tym, co już ma, aby tego nie stracić, ten właśnie straci wszystko.


Racja. "Maszeruj albo giń".

I to dlatego, jeśli nie przeżyjemy jakiejś odnowy, przebudzenia - zdominuje nas Orient. I nie musi nawet czynić tego militarnie - osiągnie to gospodarczo.

Prędzej czy później i tak to osiągnie przynajmniej gospodarczo. Mają po prostu większy potencjał z racji liczby ludności. Chociaż faktycznie sami się podkładamy, więc jest im łatwiej to osiągnąć. Ale też i mentalność jest inna niż nasza, na naszą niekorzyść. Tyle, że na to przebudzenie i odnowę to raczej nie ma u nas co liczyć. Musielibyśmy dostosować swoją mentalność i kulturę do wschodnioazjatyckiej. Bez silnego bodźca nie da rady, a jeśli nawet taki się pojawi, to zanim dzięki niemu się zorientujemy co jest grane, będzie za późno. Na dzień dzisiejszy przegraliśmy gospodarczo, militarnie i kulturowo.

Albo upadek demokracji w USA. Ale to dalsza perspektywa - co najmniej stu lat.

Albo doprowadzenie Chin do stanu z początków XX wieku. Ale na to marne szanse. Czasy już nie te, a dodatkowo paradoksalnie dobrodziejstwem dla Chin jest partia, dzięki której zachowują stabilność.
Q__
Moderator
#1016 - Wysłana: 31 Sty 2010 16:54:01
Alek Roj
Delta

Nawiasem mówiąc... Ciekaw jestem tych "prywatnych firm" i tego, co też one zaproponują... Bo może być, że nie ma tego złego...

Niektóre z tych pomysłów - podane nawet w wikipedycznym skrócie - wyglądają interesująco:
http://en.wikipedia.org/wiki/Private_spaceflight

(BTW. DC-X miał - jeśli wierzyć "Galileo" - koszt "jednej toalety na Space Shuttle" - więc może "prywaciarze" się na to skuszą.)
Sh1eldeR
Użytkownik
#1017 - Wysłana: 4 Lut 2010 13:06:45 - Edytowany przez: Sh1eldeR
I kolejny start promu -- niestety jeden z ostatnich.

Misja STS-130. Tym razem poleci Endeavour, najnowszy z promów i zgodnie z planem będzie to jego przedostatni lot. Celem jest jak zwykle ISS. Endeavour będzie miał bardzo ważny ładunek: moduły Tranquility i Cupola.

Cupola to niewielki modulik montowany do Tranquility (stąd oba podróżują razem). Niewielki, ale nie znaczy to, że nie jest super-fajny: będzie to praktycznie platforma widokowa, czy też stanowisko robocze z dużymi oknami z pancernego szkła. Świetnie się przysłuży każdemu dokowaniu, czy manipulacji nowym ramieniem stacji, CanadaArm2. Tutaj fajna fotka z wnętrza makiety modułu podczas naziemnych testów: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/36 /Williamson_operates_Canadarm2-Cupola.jpg

Tranquility to kolejny niezwykły moduł. Duży, bo waży ponad 15 ton. Będzie miał kilka portów dokujących dla innych modułów lub statków kosmicznych. Sporo miejsca w środku posłuży za dodatkową przestrzeń dla załogi, na magazynowanie (tego na stacji nigdy za dużo), czy do ćwiczeń, by utrzymać astronautów w formie. Być może najlepszym bajerem modułu będzie system podtrzymywania życia -- najbardziej zaawansowany ze wszystkich, jakie były dotąd w kosmosie. Będzie się zajmował recyclingiem wody, a nawet produkowaniem tlenu. Nie sposób pominąć też kolejnego ultranowoczesnego urządzenia, jakie znajdzie się w module: kosmicznego kibelka (tych na stacji również nigdy za wiele!).

W tym momencie start planowany jest na niedzielę, 7 lutego, o 22:39 naszego czasu. Szanse na sprzyjającą pogodę oceniane są obecnie na 70%.
Q__
Moderator
#1018 - Wysłana: 5 Lut 2010 17:55:00
Tymczasem Hubble donosi, że Pluton dostał kolorów:
http://www.nasa.gov/mission_pages/hubble/science/p luto-20100204.html
Sh1eldeR
Użytkownik
#1019 - Wysłana: 8 Lut 2010 00:32:24 - Edytowany przez: Sh1eldeR
Q__
I to jest niestety bodaj najlepsze ujęcie Plutona, jakie kiedykolwiek zrobiliśmy. Choć to trudno nazwać ujęciem. Taka rozdzielczość dla Plutona jest uważana za bardzo wysoką i uzyskuje się nią pośrednio. Np. robiąc mnóstwo fotek i wychwytując momenty, gdy Pluton jest zasłaniany przez któryś z jego księżyców. Jeśli ściemnieje mocniej to znaczy, że księżyc przeleciał nad jakimś jasnym punktem. Jak ściemnieje słabiej, to nad ciemnym. I w ten żmudny sposób uzyskuje się dokładne mapy powierzchni.

Czemu tak? Bo Pluton jest tak daleko i jest tak mały, że nawet w teleskopie Hubble'a nie prezentuje się okazale. Ot, miniaturowa tarczka. A i tak żaden inny teleskop nie widzi go lepiej! Amatorskie teleskopy nie widzą Plutona w ogóle, choć te największe -- ok. 300 mm średnicy -- mogą go zobaczyć jako maleńki punkcik. Ale do takiego telepa trzeba mieć naprawdę ciemne, wiejskie niebo. Sam sprzęt o żądanej aperturze (średnicy) można kupić już za jakieś 4000 zł, choć na dodatkowe filtry, obiektywy itd. warto by przeznaczyć jeszcze trochę więcej. Nawet w takim potworze Pluton jednak byłby widoczny jako ultra-słaba gwiazdka, a większość amatorów ma teleskopy o średnicy max 200 mm.

A co z sondami? Czy żadna nie przeleciała obok Plutona, by zrobić zdjęcia z bliska? Niestety nie. Jedynie Voyager 1 mógł wejść na odpowiednią trajektorię, ale kontrolerzy lotu woleli przelecieć obok największego księżyca Saturna, Tytana.

Niedługo to się jednak zmieni. Od 2006 roku w drodze do Plutona jest sonda Nowe Horyzonty (New Horizons). Przeleci obok niego w 2015 roku. Długi lot, prawda? A i tak sonda nie ma zamiaru wejść na orbitę Plutona (co wymagałoby dłuższej trajektorii), tylko przelecieć obok niego w odległości ok. 10 000 km. Także tyle lat przygotowań, konstrukcji, a potem śledzenia sondy tylko po to, by jej kamery wysokiej rozdzielczości miały Plutona w zasięgu przez parę dni. Miejmy nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie!

* * *

Aktualizacja dla STS-130: Start został przełożony ze względu na niski pułap chmur. I dobrze, bo pomyliło mi się AM z PM i jakby Endeavour wystartował, to bym to przegapił ;). Nowy czas startu to 10:14 rano ;) w poniedziałek 8 lutego. Szanse na sprzyjające warunki atmosferyczne: 60%.
Q__
Moderator
#1020 - Wysłana: 8 Lut 2010 02:04:53 - Edytowany przez: Q__
Tymczasem powspominajmy poległych bohaterów Kosmosu:
http://www.youtube.com/watch?v=UNr27umchN4

ps. zważywszy na ilość odbytych lotów, trzy stracone przez NASA załogi (i to ani jedna w otwartej przestrzeni, wszystkie w czasie startu lub lądowania) to jest dowód bezpieczeństwa przedsięwięć astronautycznych i - co za tym idzie - potężny argument za zwiększeniem częstotliwości startów wypraw załogowych; może to dziwne, ale mam wrażenie, że polegli by się pod tym podpisali, w końcu dobrowolnie narażali życie dla dobra badań kosmicznych...

(Swoją drogą lista ofiar jest trochę większa, cytując Wikipedię: Twenty-two have died while in a spacecraft: three on Apollo 1, one on Soyuz 1, one on X-15-3, three on Soyuz 11, seven on Challenger, and seven on Columbia. Przy czym paradoksalnie Rosjanie - przynajmniej według danych oficjalnych - stracili mniej ludzi. Z tym, że załoga Soyuza 11 wyłamuje się ze schematu - zginęli na orbicie.
Zauważalne jest też, że promy mają na koncie więcej ofiar niż mniej nowoczesne pojazdy, częściowo odpowiada za to - oczywiście - większa liczebność załogi. Z drugiej strony jednak może tu pojawiać się pytanie o wady tej konstrukcji. A także - w kontekście Columbii - o sens latania na tyloletnich maszynach.)
 Strona:  ««  1  2  ...  32  33  34  35  36  ...  86  87  »» 
USS Phoenix forum / Różności / Kogo jeszcze obchodzi PROGRAM KOSMICZNY?

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!