MarcinKMarcinK:
Czy ja wiem czy lepszy? Batmany Burtona mają w sobie to coś czego brakuje TDK.
Nie napisałem, że lepszy w znaczeniu
"lepszy od oryginału", tylko
"lepiej wywiązujący się z roli reBoota* niż 'dwunastka'"... (Skądinąd: filmów z Connerym, jak sądzę, też by taki ew. reBoot nie przebił... Tylko, że może być jawnie
skopany lub - na swoich zasadach - strawny...)
* także dlatego, że piszący nową historię, a nie zarazem niewolniczo trzymający się starej i ją bezmyślnie trawestujacy miejscami...
MarcinK:
Co do Bondów to nie wydaje mi się żeby filmy z poszczególnymi aktorami trzymały się sztywno jakiegoś contiunity.
Owszem i sądzę, że tak jest dobrze. Ale przy obecnej modzie na w/w
metaploty może się to zmienić, co tylko sprawę skomplikuje...
MarcinK:
jednak Craig powinien raczej robić za prequel Bronsmana (spójrz na doświadczenie agenta i poziom zabawek)
Dlatego - przy całej świadomości tego jak wygląda sytuacja z M - traktuję ów cykl tak (jeśli o wewnętrzną chronologię chodzi), że najpierw są filmy z Craigiem, potem cała reszta, w kolejności, w jakiej ją nakręcono...
MarcinK:
Ja nadal chciałbym zobaczyć Jackie Chana w roli 007.
Ja też o ile nie zagra jak typowy, wczesny, Jackie (tylko tak, jak się powinno grać Bonda). I o ile nie będą obnosić się z reBootowaniem, tylko nakręcą kolejny film z tym-samym-Bondem-z-inną-twarzą...
