USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Bond, James Bond
 Strona:  ««  1  2  ...  14  15  16  17  18  ...  22  23  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#451 - Wysłana: 26 Paź 2012 23:36:27
mozg_kl2

mozg_kl2:
Czy waszym zdaniem aktor pasuje do roli 007?

Lepiej niż poprzednio typowany do tej roli Eddie Murphy. Było, nie było, prezencję ma:


ps. a'propos:
http://thighsbiggerthanyourhead.blogspot.com/2010/ 08/groomsmans-dilemma.html
Kapitan James Tyberiusz Kirk
Użytkownik
#452 - Wysłana: 27 Paź 2012 10:00:29
Bond murzynem?! To już nie to samo.. Bond powinien być Bondem czyli Agentem jej królewskiej mości czyli powienien być w skrócie Anglikiem (a przynajmniej być podobnym) a murzyn nie sprawi takiego wrażenia.. Bond powinien być biały.

Poza tym juz przyzawyczaiłem sie do tego gościa co teraz gra Bonda.. może wygląda jak lokaj ale jest nawet niezły...
Eviva
Użytkownik
#453 - Wysłana: 27 Paź 2012 10:16:53
Kapitan James Tyberiusz Kirk:
Bond murzynem?!

Taka tendencja. Podobno jakiś aktor oburza się, żę nie zrobiono Supermana w wersji czarnej. Może ktoś by im wytłumaczył, że co innego równouprawnienie, a co innego jawne fałszerstwo.

I drobna uwaga: Murzyn pisało się z małej litery w XIX wieku. Teraz mamy XXI i pisze się z dużej.
Q__
Moderator
#454 - Wysłana: 27 Paź 2012 10:39:28 - Edytowany przez: Q__
Kapitan James Tyberiusz Kirk

Kapitan James Tyberiusz Kirk:
czyli powienien być w skrócie Anglikiem (a przynajmniej być podobnym) a murzyn nie sprawi takiego wrażenia..

Oglądałem kiedyś obrady Izby Lordów (tak, Lordów, nie Gmin), wśród parów było sporo osób o nie-białym kolorze skóry w tym paru parów w hinduskich czy sikhijskich turbanach. Tyle jeśli chodzi o Anglików. Tempora mutantur...

(Inna rzecz, że pojawiają się głosy - w ramach SF padły takie zdania np. w "Diamentowym wieku" Stephensona, a wcześniej choćby w "Drodze do Indii" Forstera - że Imperium Brytyjskie rozłożył brak systemu skutecznej asymilacji kulturowej - i związanej z nią możliwości awansu - ludności kolonii. W takim wypadku czarnoskóry superagent o manierach angielskiego gentlemana - bo innego Bonda sobie nie wyobrażam - i pracujacy dla Jej Królewskiej Mości byłby dowodem na wyciągnięcie wniosków z dawnych błędów.)

Eviva

Eviva:
Podobno jakiś aktor oburza się, żę nie zrobiono Supermana w wersji czarnej. Może ktoś by im wytłumaczył, że co innego równouprawnienie, a co innego jawne fałszerstwo

Za duże słowa. Po pierwsze jeden z następców Supermana, którzy pojawili się po jego (chwilowej, jak to w komiksie) śmierci był - jak to się teraz mawia - Afroamerykaninem:
http://en.wikipedia.org/wiki/Steel_%28John_Henry_I rons%29
http://comicbookdb.com/character.php?ID=698
I doczekał się nawet filmu o swoich przygodach (zagrał w nim Shaquille O'Neal):
http://en.wikipedia.org/wiki/Steel_%28film%29
Po drugie komiksowe universa Marvela i DC to w zasadzie multiversa pełne wszechświatów alternatywnych. W jednym z DC Elseworlds czarny Superman (z Kryptona rodem) wystąpił dawno temu:

Zawsze więc można rozwinąć i zekranizować jego przygody.
mozg_kl2
Użytkownik
#455 - Wysłana: 27 Paź 2012 10:49:00
Kapitan James Tyberiusz Kirk:
Bond murzynem?! To już nie to samo

Czemu? jak zawsze jestem obrońcą starego tak uważam, że Bond to postać w która wciela się aktor. Podobną krytykę doświadczył Craig przy okazji Casino Royal. Teraz mówi się, że jest najlepszym bondem ever. Hejterzy będą zawsze i znamy ich dobrze z naszego podwórka. Poczekamy ocenimy.

Eviva:
I drobna uwaga: Murzyn pisało się z małej litery w XIX wieku. Teraz mamy XXI i pisze się z dużej.

w XIX wieku kobieta umiała dziergać na drutach i miała tyle praw co nic. W XXI wieku zarabia więcej niż nie jeden facet. So what?
Eviva
Użytkownik
#456 - Wysłana: 27 Paź 2012 10:49:14
Q__:
Imperium Brytyjskie rozłożył brak systemu skutecznej asymilacji kulturowej -

Nie ma czegoś takiego jak skuteczna asymilacja kulturowa, nie wyrządzająca trwałej szkody. Obecnie Wielka Brytania przeżywa podobne kłopoty jak Francja czy Włochy - na własne życzenie.
Q__
Moderator
#457 - Wysłana: 27 Paź 2012 11:02:07 - Edytowany przez: Q__
Eviva

Jesteś pewna, że to wynik skutecznej asymilacji? Ja bym obstawiał nieskuteczną (a ogólnie to sio z tym do "Polityki" ).
Eviva
Użytkownik
#458 - Wysłana: 27 Paź 2012 11:06:12
Q__

Już jestem cichuteńko... bo jak zacznę się wymądrzać, to nie do Polityki, a na drzewo mnie pogonisz
Elaan
Użytkownik
#459 - Wysłana: 27 Paź 2012 13:16:57
mozg_kl2:
Bond to postać w która wciela się aktor. Podobną krytykę doświadczył Craig przy okazji Casino Royale.

No właśnie.

Poza tym, można by się zastanawiać, czy Bond to nazwisko, czy funkcja.
Tożsamość przekazywana niczym pałeczka kolejnym samotnym stróżom Imperium.

Zaś co do samego aktora.
Żyjemy w świecie społeczeństw wielokulturowych, czarnoskóry Bond byłby więc znakiem czasów.
Przede wszystkim jednak, Bond musi mieć klasę i prezencję. Wspomniany wyżej aktor prezencję ma, a co do klasy na planie, to trzeba by się dopiero przekonać.
Q__
Moderator
#460 - Wysłana: 27 Paź 2012 13:36:51 - Edytowany przez: Q__
Elaan

Elaan:
Bond musi mieć klasę i prezencję. Wspomniany wyżej aktor prezencję ma, a co do klasy na planie, to trzeba by się dopiero przekonać.

Swoją drogą Will Smith też by się - IMO - nadał. W "Wild Wild West" - choć chwilami zachowanie jego bohatera było niesmaczne, a sam film strawny tylko wizualnie (jedno i drugie z winy scenariusza) - pokazał bondowski styl i klasę.

Zresztą postać Westa była pomyślana jako czarnoskóry XIXwieczny Bondzik.
Elaan
Użytkownik
#461 - Wysłana: 27 Paź 2012 18:14:02
Q__:
Swoją drogą Will Smith też by się - IMO - nadał.

Przykro mi, ale - jak dla mnie - byłby to wybór równie zły, jak Eddie Murphy.
Nie trawię sposobu gry żadnego z tych aktorów. Nie są, IMVHO, ani dobrzy aktorsko, ani zabawni na ekranie - zapewne dlatego, że nie lubię przesady i błazenady.
Q__
Moderator
#462 - Wysłana: 27 Paź 2012 18:36:25 - Edytowany przez: Q__
Elaan

Elaan:
Przykro mi, ale - jak dla mnie - byłby to wybór równie zły, jak Eddie Murphy.

A widziałaś go w "Ja, robot"? Film co prawda z asimovowskim oryginałem mało ma wspólnego, ale Smith stworzył tam interesującą (przynajmniej jak na film sensacyjny) kreację, bynajmniej nie błaznując:
http://www.youtube.com/watch?v=9AGzcULSy4s
Eviva
Użytkownik
#463 - Wysłana: 27 Paź 2012 18:44:46
Ja go po prostu nie lubię. Są tacy aktorzy, co do których w zasadzie nic nie mam, ale po prostu mnie drażnią i ich nie znoszę. Jestem niesprawiedliwa, wiem, ale trudno.
Seybr
Użytkownik
#464 - Wysłana: 27 Paź 2012 19:08:32
Eviva

Też tak mam, ale akurat Willa lubię.
Elaan
Użytkownik
#465 - Wysłana: 27 Paź 2012 19:30:32 - Edytowany przez: Elaan
Q__:
A widziałaś go w "Ja, robot"?

Widziałam, a jakże, i to właśnie on w głównej roli, jako jedyny element ekranowej opowieści, psuł mi przyjemność z oglądania tego filmu.
MarcinK
Użytkownik
#466 - Wysłana: 28 Paź 2012 09:00:04
Eviva
Użytkownik
#467 - Wysłana: 28 Paź 2012 10:01:53
Elaan:
to właśnie on w głównej roli, jako jedyny element ekranowej opowieści, psuł mi przyjemność z oglądania tego filmu

Ja miałam tak samo. Nawet nie mogłam się zmusić, by obejrzeć do końca.
Elaan
Użytkownik
#468 - Wysłana: 28 Paź 2012 13:13:57
Eviva

Tak bardzo chciał odgrywać zblazowanego, luzackiego przeciętniaka, że co i rusz bezwiednie popadał w karykaturę.
Niby ta poza miała ukrywać psychiczną traumę, wewnętrzną rysę, ale grał to tak nieudolnie, że wychodziły z tego dwie różne postacie sklejone na siłę i rozłażące się w szwach.
Tak naprawdę, jeśli chodzi o wewnętrzną głębię i psychologiczne bogactwo przekazane przy oszczędności środków ekspresji, robot bił go na głowę.
Po raz pierwszy chyba specjaliści od efektów specjalnych stworzyli emocjonalnie prawdziwszą postać niż żywy aktor.
I zawinił tu dobór aktora, rzecz jasna.
Q__
Moderator
#469 - Wysłana: 1 Lis 2012 01:30:17
Dobra. Oglądał ktoś "Skyfall"? To niech się pochwali...
Picard
Użytkownik
#470 - Wysłana: 1 Lis 2012 01:40:31
Q__:
Lepiej niż poprzednio typowany do tej roli Eddie Murphy. Było, nie było, prezencję ma:

Szczyt głupoty. Kiedyś nawet aktor grający batmana w latach 60 odrzucił rolę 007, bo stwierdził, że Bonda powinien grać mieszkaniec wysp brytyjskich, a nie Amerykanin... a tu takie kwiatki sadzą. I to jest ten sam facet, który był nordyckim murzynem, w Thorze? To go lansują w takich rolach... Oj, polityka w rodzaju Jean-Luc Picard też była kobietą.
Q__
Moderator
#471 - Wysłana: 1 Lis 2012 02:03:10
Picard

Picard:
Kiedyś nawet aktor grający batmana w latach 60 odrzucił rolę 007

Co wyszło chyba cyklowi bondowskiemu tylko na dobre.

Picard:
Bonda powinien grać mieszkaniec wysp brytyjskich, a nie Amerykanin... a tu takie kwiatki sadzą

Kolor skóry nie wyklucza obywatelstwa.

Picard:
Oj, polityka w rodzaju Jean-Luc Picard też była kobietą.

Picard? Przecież Picard miała na imię Beverly!
Alucard87
Użytkownik
#472 - Wysłana: 1 Lis 2012 02:14:39
Q__
Q__:
Dobra. Oglądał ktoś "Skyfall"? To niech się pochwali...

No ja na przykład I bardzo mi sie podobał. Jak za Casino Royale i Quantum of Solace nie przepadałem, tak Skyfall wydał mi się bardzo zgrabny, zwarty i dobrze napisany. Do tego dynamiczny kiedy trzeba i dramatyczny kiedy należny. Do oprawy dźwiękowej nie mam zastrzeżeń, a piosenkę, IMHO bardziej "Bondowską" od tych z CR i QOS słyszałem w radiu już tyle razy, że w kinie nie wywarła na mnie większego wrażenia. Gra aktorska też dobrze wyszła - Judi Dench jak zwykle nienaganna, Javier Bardem jako Silva (swoją drogą ciekawy "Antybond") bardzo przekonywujący. Craig... o ile w tym filmie rozwinął skrzydła i ożywił Jamesa Bonda na nowo (humor, ale i "klasa"), tak dalej uważam, że jest brzydki jak listopadowa noc

Film generalnie potrafił utrzymać mnie na krawędzi siedzenia, jak te oglądane za łebka. Porządny. Polecam.
Picard
Użytkownik
#473 - Wysłana: 1 Lis 2012 02:25:20
Q__:
Kolor skóry nie wyklucza obywatelstwa.

pewnie, ale czy chociaż aktor jest z urodzenia Brytyjczykiem? sorry, zasadniczo jestem takim praktyką przeciwny. To tak jakby z Uhury albo z Geordiego zrobić ,,białasa". Nie widzę w tym sensu a wręcz taka transformacja, coś postaci zabiera - cząstkę jej tożsamości.

Q__:
Co wyszło chyba cyklowi bondowskiemu tylko na dobre.

No, nie wiem bo poza Lazenbym cykl o Bondzie nie mógł raczej narzekać na brak dobrych aktorów. nawet Craig, którego jest bardziej brzydki, niż pozbawiony talentów aktorskich.

Alucard87:
Do oprawy dźwiękowej nie mam zastrzeżeń, a piosenkę, IMHO bardziej "Bondowską" od tych z CR i QOS słyszałem w radiu już tyle razy, że w kinie nie wywarła na mnie większego wrażenia.

A ja nie słyszałem jej jeszcze razu, bo unikam tego filmu jak ognia, chociaż to co napisałeś - napisane z pozycji osoby niechętnej CR oraz QOS - daje jednak pewną nadzieje... Ja tylko zetknąłem się z taką, całkiem zgrabną amatorską aranżacją tej piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=g9ST2dh8fVs
Q__
Moderator
#474 - Wysłana: 1 Lis 2012 12:00:10 - Edytowany przez: Q__
Alucard87

Na początek ogólne dzięki za polecankę .

Alucard87:
Javier Bardem jako Silva (swoją drogą ciekawy "Antybond") bardzo przekonywujący

Dla mnie dotąd najciekawszy (w sensie realizmu, nie charyzmatycznego superłotrostwa, bo w tym drugim zakresie nic chyba nie przebije staloworękiego doktorka), był Eliott Carver z "Tomorrow Never Dies":
http://www.hmss.com/films/carver/
Ciekaw jestem czy Silva go przebije...

Alucard87:
Craig... o ile w tym filmie rozwinął skrzydła i ożywił Jamesa Bonda na nowo (humor, ale i "klasa"), tak dalej uważam, że jest brzydki jak listopadowa noc

Bo jest brzydki. A co do tego, że teraz ma więcej klasy niż poprzednio, to ponoć taki był zamiar - zrobić filmy o tym, jak Bond stawał się Bondem.

Picard

Picard:
No, nie wiem bo poza Lazenbym cykl o Bondzie nie mógł raczej narzekać na brak dobrych aktorów

Lazenby bywa oceniany b. różnie, ale żeby się kto zachwycał aktorskimi talentami Adama Westa (bo o nim wszak mowa) to raczej nie słyszałem...

Picard:
A ja nie słyszałem jej jeszcze razu, bo unikam tego filmu jak ognia

Widzę, że jakiej popkulturowej marki się nie dotkniesz, zawsze musisz występować z pozycji tró fana. Szczęście, że nie narodziłeś się wcześniej - i poza Polską - bo pewno nigdy byś się nie dał nawrócić z TOS na bluźnierstwa TMP i TNG.

(A CR prywatnie odbieram jako najlepszy film z Bondem od czasu "Dr. No" jak mam być szczery.)
Picard
Użytkownik
#475 - Wysłana: 1 Lis 2012 12:37:33
Q__:
Lazenby bywa oceniany b. różnie, ale żeby się kto zachwycał aktorskimi talentami Adama Westa (bo o nim wszak mowa) to raczej nie słyszałem...

A źle Cię zrozumiałem, myślałem, że napisałeś, że gdyby West przyjął role to wyszło by to Bondowi na zdrowie. My bad.

Q__:
Widzę, że jakiej popkulturowej marki się nie dotkniesz, zawsze musisz występować z pozycji tró fana. Szczęście, że nie narodziłeś się wcześniej - i poza Polską - bo pewno nigdy byś się nie dał nawrócić z TOS na bluźnierstwa TMP i TNG

No, jakoś poza TNG lubię inne odsłony Trekowego cyklu, czyli nie jestem aż tak do końca zamknięty na nowości. Ale owe nowości muszą jednak w jakiś sposób nawiązywać do oryginału i same w sobie muszą cechować się wysoką jakością?

Q__:
(A CR prywatnie odbieram jako najlepszy film z Bondem od czasu "Dr. No" jak mam być szczery.)

Serio? A to czemu? Z miejsca mógł bym Ci wymienić co najmniej kilka filmów z tego cyklu, które były lepsze. CR traktuje się stanowczo zbyt poważnie, a z Bonda robi raczej kopie Bourne'a, a nie agenta Jej Królewskiej Mości z jakim dorastałem.
Alucard87
Użytkownik
#476 - Wysłana: 1 Lis 2012 12:50:53
Picard:
CR traktuje się stanowczo zbyt poważnie, a z Bonda robi raczej kopie Bourne'a, a nie agenta Jej Królewskiej Mości z jakim dorastałem.

O, to, to. W sumie taki był zamysł. I chyba dlatego CR i QoS są takie... mało Bondowskie. Bo to prequele, próbują pokazać kim był Bohater X, zanim stał się Bohaterem X. Do tego dobre są komiksy, czy książki.

W "Skyfall" ta sztuka się mimo wszystko udała. Jest powiedziane czemu dołączył do MI6, jest wątek z przeszłości kładący się cieniem na teraźniejszość, jest też przeszłość wspierająca bohatera. Brzmi poetycko, ale wbrew pozorom, fabuła się nie rozkleja.
Q__
Moderator
#477 - Wysłana: 1 Lis 2012 12:53:34 - Edytowany przez: Q__
Picard

Picard:
Serio? A to czemu? /.../ CR traktuje się stanowczo zbyt poważnie, a z Bonda robi raczej kopie Bourne'a, a nie agenta Jej Królewskiej Mości z jakim dorastałem.

Widzisz, w tym wypadku ja wyjdę na tró fana... CR jest właśnie dość serio i dość brutalne, ale taki był właśnie flemingowski oryginał, takie były też - na miarę swoich czasów - stare filmy z Connerym. Jako, że przygodę z Bondem rozpocząłem na dobre od powieści Fleminga (i filmu "Doktor No"), do takiego właśnie brutalnego i na swój sposób realistycznego Bonda tęskniłem nigdy się szczerze nie rozsmakowawszy w coraz fantastyczniejszych i coraz bardziej autoironicznych filmach z Moorem. Nie ja jeden je zresztą tak odbieram:
http://www.hmss.com/films/darkages/index.html
Filmy z Daltonem? Niby stawiały serię na nogi (ba technicznie pierwszym "Bondem" jakiego oglądałem był jeden z daltonowskich), ale podeszły mi tylko średnio. Te z Brosnanem? Efektowne bajki, jedyne co mi się tam podobało - poza licznymi pannami - to sam Brosnan (Fleming pewnie by się zachwycił jego bondowską prezencją), cóż z tego jednak, skoro tylko wyglądał, scenariuszom zabrakło głebi, drapieżności (acz parę scen wspominam b. miło - pościg czy też wyścig z "Goldeneye", pojedynek na szpady z Gravesem, bezemocjnalną rozprawę profesjonalisty z profesjonalistą).

Wymienię zresztą jeszcze jedną, paradoksalną, zaletę CR - Craig jest brzydki, a jego Bond brutalny, Bond Connery'ego też był brutalny, a sam Fleming uważał jego urodę za "zbyt plebejską", więc i tu widać powrót do początków filmowej serii.

ps. zwracam Waszą uwagę na tę stronę:
http://www.hmss.com/
Już drugi raz coś niej linkuję, a więcej tam tego dobrego.
Elaan
Użytkownik
#478 - Wysłana: 1 Lis 2012 13:12:58
Q__:
do takiego właśnie brutalnego i na swój sposób realistycznego Bonda tęskniłem nigdy się szczerze nie rozsmakowawszy w coraz fantastyczniejszych i coraz bardziej autoironicznych filmach z Moorem.

Filmy z Moorem to IMVHO w ogóle nie są prawdziwe Bondy, tylko parodie, których humor, szczerze rzekłszy, oceniam dość nisko.
A Moore nie grał w nich Bonda, tylko grał Świętego, który gra Bonda.
Q__
Moderator
#479 - Wysłana: 1 Lis 2012 13:22:20 - Edytowany przez: Q__
Elaan

Elaan:
Filmy z Moorem to IMVHO w ogóle nie są prawdziwe Bondy, tylko parodie

Nawiasem mówiąc zauważ ciekawą symetrię. Da się sparować wykonawców glownej roli i konwencje flimów z nimi na zasadzie:
- Connery - Craig,
- Lazenby - Dalton (obaj grali przywoicie, ale bez fajerwerków),
- Moore - Brosnan (czyż pomysly z Koreańczykiem przerobionym genetycznie na aryjskiego ubermenscha i jego lodowy pałac nie są z tej samej parafii co podmorskie miasta, stalowoszczękie cyborgi i kosmiczne bitwy?).
Elaan
Użytkownik
#480 - Wysłana: 1 Lis 2012 13:52:46
Q__

Connery - Craig, tutaj zgoda.

Swoją drogą, ciekawe, czy Bond stałby się ikoną kina, gdyby zagrał go George Raft, tak jak chciał tego Fleming.

a

Q__:
- Lazenby - Dalton

No nie, tu się nie zgadzam. Dalton jest o lata świetlne lepszy od Lazenby`ego, który był aktorsko drewniany i miał twarz przerasowanego konia wyścigowego.

Q__:
- Moore - Brosnan

Tu bardziej skłonna byłabym się z Tobą zgodzić, choć filmy z Brosnanem, na szczęście, nie sięgnęły aż takiego poziomu groteski.

Przy czym przyznam uczciwie, że obserwowanie poczynań stalowoszczękiego olbrzyma zawsze bawiło mnie w filmach z Moorem najbardziej.
I, tak naprawdę, mając okazję, oglądam je ponownie tylko dla niego.
 Strona:  ««  1  2  ...  14  15  16  17  18  ...  22  23  »» 
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Bond, James Bond

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!