mozg_kl2mozg_kl2:
Boje się tego filmu, bo wsadzają masę postaci a to nigdy dobrze nie wróży.
Ja też. Zwł., że punktem odniesienia będą Donner, Burton i dotychczasowe sukcesy Nolana (i Snydera). A to oznacza poprzeczkę tak wysoko, że trudno doskoczyć, już na starcie.
mozg_kl2:
DC chce szybko i na skróty dogonić Marvela.
Przypomina to trochę zabawy Jepha Loeba (Batman: "Hush", pierwsza
story arc z Superman/Batman sfilmowana potem - w formie animacji - jako "Public Enemies"), czytało się je nawet przyjemnie, ale oskarżenia o
marvelizację DC wydawały się być uzasadnione (brak typowych dla DC - ale nieszczególnie możliwych w wypadku
Big Eventów z mnóstwem postaci - głębi i mroku). Nastąpiła tam bowiem utrata cech najlepszych historii z własnego universum, widocznych w słynnych historiach o Batmanie, najbardziej znanych komiksach o Green Lanternie (a więc skomplikowania psychologicznego bohaterów i wlewającego się w heroiczno-mitologiczną narrację
brudu życia_ przy jednoczesnej niemożności - z powodu większej umowności DCU - powtórzenia co istotniejszych zalet sag Marvela (takich jak polityczne i popkulturowe smaczki oraz wewnętrzne, skomplikowane rozgrywki - i zależności - fikcyjnego świata*).
* ileż smaku dodają marvelowskim rozwałkowym opowiastkom kwestia praw mutantów np. czy sprawa uwikłania Avengers w politykę (różne gierki z rządem, z wywiadem, kwestie wizerunkowe); DC - choć w sumie może pochwalić się lepszymi historiami - tego nie zna...**
** przypis do przypisu

: owszem, Watchmen jest w pewnym sensie historią polityczną, owszem asystent Green Arrowa, a potem i Batman zmagali się z narkomania, a Green Lantern z alkoholizmem i - w domyśle tej jego wędrówki po USA - groźbą dobrowolnego popadnięcia w bezdomność, owszem filmowy TDK (i znakomity komiksowy DKR) dają się czytać jako komentarze polityczne, ale scenarzyści DC wyjmują zwykle z realnego życia pojedyncze kwestie, by dokładnie się im przyjrzeć (i uzyskują zwykle w efekcie kameralne dramaty, nawet gdy sporo się dzieje), podczas gdy scenarzyści Marvela silniej - choć płyciej - zanurzają swój świat w rzeczywistości (Spider-man w trudzie zarabia na czynsz, Iron Mana znieprawia nadmiar gotówki, Cap. Am. jak nie walczy z niedobitkami nazizmu czy komunizmu, to z cyniczną
realpolitik swoich szefów, X-men zmagają się z nietolerancją, tocząc jednocześnie walki frakcyjne między sobą, Daredevil i Punisher walczą z mafią, musząc z nią czasem i iść na układy - przypomnijmy sobie dlaczego żaden z nich nie zabił Fiska)