USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Firefly - Serenity
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#91 - Wysłana: 22 Cze 2011 09:09:15
mozg_kl2

mozg_kl2:
Tyle, że Picarda napisze cospoytywnego ja bardziej kontra.

Widzisz, to w takim razie do numeru 10 pójdzie pochwalny tekst Picarda o Ff, a do 11 lub późniejszego twoja polemika z nim. Może być?

A do tego numeru możesz zjechać "LOST" jako kult fałszywy (z tym, ze nawet zjeżdżajac musisz w miarę przekrojowo zaprezentować ów serial. Tak jak byś pisał dla kogoś, kto zna tylko sam tytuł, nie treść.
mozg_kl2
Użytkownik
#92 - Wysłana: 22 Cze 2011 09:37:56
Q__:
Może być?

Ej, no. Ja nie roszcze soie praw do niczego. Tak tylko mówie. Peace.

Q__:
A do tego numeru możesz zjechać "LOST" jako kult fałszywy (z tym, ze nawet zjeżdżajac musisz w miarę przekrojowo zaprezentować ów serial. Tak jak byś pisał dla kogoś, kto zna tylko sam tytuł, nie treść.

Przemyśle tą ofertę.
Q__
Moderator
#93 - Wysłana: 22 Cze 2011 09:51:10 - Edytowany przez: Q__
mozg_kl2

mozg_kl2:
Przemyśle tą ofertę.

Możesz też zresztą wybrać jakiś inny "niezaklepany" jeszcze serial .
Poklok
Użytkownik
#94 - Wysłana: 22 Lis 2011 00:06:21 - Edytowany przez: Poklok
Właśnie obejrzałem ostatni odcinek. Serial jest fantastyczny, w kategorii przygodowego sci-fi chyba najlepszy, jaki widziałem, a na pewno porównywalny z, moim zdaniem, najsilniejszym konkurentem: Farscape. Ma tę przewagę, że cały czas trzyma równy poziom, nie ma w nim zbędnych, nudnych postaci czy odcinków, które ogląda się z bólem zębów i coraz bardziej cisnącym się na usta pytaniem: "wtf?". Oczywiście Firefly miało o tyle łatwiej, że Fox odstrzelił je po pierwszym sezonie, i to liczącym ledwie czternaście odcinków (z których zresztą nie wszystkie wyemitowano). Inna sprawa, że w tym stosunkowo krótkim odcinku czasu twórcy zrobili więcej, niż niektórym udaje się przez długie sezony.

Serial ma wiele zalet: świetny klimat, wartko toczącą się akcję, precyzyjny scenariusz, ale jego główną siłą jest załoga. Wszystkie postaci są bardzo dobrze wymyślone i, co ważne, zagrane - nawet piękna, lecz kompletnie drewniana w Sg Morena Baccari wypada nieźle. Co więcej, wszyscy bohaterowie są nie tylko interesujący, ale i realistyczni, nie są ani pomnikami bez skazy i zmazy, ani kompletnie wypranymi z uczuć cynikami. Oglądając ich, ma się wrażenie, że ktoś taki naprawdę mógłby istnieć, nawet (pomijając pewne aspekty) pokładowy "dziwoląg" River.

Tutaj zrobię drobny wtręt: jeśli dobrze usłyszałem i faktycznie usunięto jej ciało migdałowate, a.k.a. "amygdala", to z tego, co wiem zdecydowanie nie powinna być tak miotana negatywnymi emocjami, szczególnie strachem. Chyba, że namieszano jej w mózgu, na poziomie fizjologicznym, jeszcze bardziej, niż wynikało to ze słów doktora.

Świetnie są też rozpisane relacje między bohaterami, nie służą tylko popchnięciu akcji do przodu, ale wynikają logicznie z tego, jakie charaktery i przeszłość mają poszczególni członkowie załogi. Nie zdarza się, by komuś zmieniała się osobowość na jeden odcinek. Niektóre dialogi to prawdziwe mistrzostwo, np. kapitan stojący ze szpadą w ręku nad pokonanym właśnie w pojedynku przeciwnikiem, zresztą straszną swołoczą, wygłasza podniosłym podniosłym tonem krótki spicz o tym, że okazanie łaski to cecha wielkiego człowieka, po czym dźga rzeczoną swołocz dwa razy i rzuca: "Well, I'm all right".

Może, może trek doczeka się kiedyś równie sprawnie zarysowanej i prowadzonej załogi. Na razie się nie zapowiada, bo do tego potrzebny byłby kompetentny scenarzysta i producenci, którzy choć trochę przejmują się jakością i sensownością wypuszczanych przez siebie produktów, albo przynajmniej rozumieją, że nie tylko chłam znajduje nabywców. Jak widać na przykładzie choćby Firefly: da się to zrobić, ale Paramount ma inną wizję treka i chwilowo możemy co najwyżej liczyć na bohaterów TOS-a po lobotomii. Życie.

Tak na marginesie, Firefly to koronny przykład na to, jak wytwórnia może zarżnąć serial. Puszczać pilota po iluś tam odcinkach, by potem uciąć serial w trakcie pierwszego sezonu, nawet go nie kończąc? Zgrabne. I choć poczucie nieustannej presji podobno mobilizowało scenarzystów do wytężonej pracy i skupiania się na tym, co istotne, to i tak strasznie żal, że skończyło się tak szybko. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do np. SAAB nijak nie da się traktować tego, co mamy, jako dokończonej opowieści. Sprawy nie rozwiązuje też film, który, po pierwsze, był kręcony z myślą o tym, że będą następne, a po drugie jest... nie tak dobry. Choć oglądałem go, nie znając jeszcze serialu, może dziś inaczej bym go odebrał.

By zakończyć bardziej optymistycznym akcentem: lepszy jeden porządny sezon, niż dziesięć lat chłamu. Cieszmy się, że mamy chociaż tyle
The_D
Użytkownik
#95 - Wysłana: 22 Lis 2011 03:04:17
Poklok:
Chyba, że namieszano jej w mózgu, na poziomie fizjologicznym, jeszcze bardziej, niż wynikało to ze słów doktora.

Tutaj nieco więcej światła rzuca film Serenity, ale nie będę za dużo spojlerował
mozg_kl2
Użytkownik
#96 - Wysłana: 22 Lis 2011 07:49:42
Poklok:
nie ma w nim zbędnych, nudnych postaci czy odcinków, które ogląda się z bólem zębów i coraz bardziej cisnącym się na usta pytaniem: "wtf?".

Z tym to bym się spierał. Dla mnie ten serial to chaotyczne, bez łądu i składu przygody ząłogi Serenity. 2 razy podchodziłem do tego serialu i nie dałem rady. Moja partnerka podobnie.
Q__
Moderator
#97 - Wysłana: 22 Lis 2011 09:40:54 - Edytowany przez: Q__
Poklok

Moją opinię o "Firefly" znajdziesz w paru miejscach na forum, nie jest zbyt pozytywna in toto (acz widzę w tym serialu i b. mocne elementy):
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=8&topic=2108&page=3#msg231026
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=8&topic=2108&page=3#msg231068
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=8&topic=2108&page=3#msg231081
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=6&topic=3236&page=0#msg229801
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=6&topic=3236&page=0#msg229870

ps. Zwróciliście uwagę, że właściwie to Ff mogłoby być Trekiem, tylko przedstawiającym sprawy z punktu widzenia Maquis? Bohaterowie dadzą się łatwo postrzegać jako niedobitki M., ich antagoniści jako UFP (tak czarna jak ją widzi Dukat ), Reaversów też by się jakoś upchnęło do kanonu...
Scimitar
Użytkownik
#98 - Wysłana: 22 Lis 2011 12:29:19
Mnie natomiast zastanawia, dlaczego przy takiej rzeszy fanów na całym świecie jeszcze nie powstał 2 sezon. W ciemno opłacało by się zatrudnić na nowo ekipę, odbudować dekorację i zrobić ciąg dalszy.

mozg_kl2:
Z tym to bym się spierał. Dla mnie ten serial to chaotyczne, bez łądu i składu przygody ząłogi Serenity. 2 razy podchodziłem do tego serialu i nie dałem rady. Moja partnerka podobnie.

Jak dla mnie był to ciąg rozpoczętych wątków, których domknięcie było planowane na kilka sezonów w przód, a sama fabuła (mniej więcej od okolic 8 odcinka) zaczęła nabierać spójności. Zresztą serial przede wszystkim cenię za kpienie sobie z konwencji i ogranych tekstów (np. odcinek "The Train Job" - ostatnie słowa Crowe'a i to co po nich nastąpiło).
Natomiast "Serenity", po obejrzeniu serialu, jest jak "urżnięcie łba kurze tasakiem" - domknięcie głównego wątku 2 godzinnym filmem.
Poklok
Użytkownik
#99 - Wysłana: 22 Lis 2011 14:51:54 - Edytowany przez: Poklok
The_D:
Tutaj nieco więcej światła rzuca film Serenity, ale nie będę za dużo spojlerował

Jeśli o mnie chodzi, spoileruj śmiało. Film widziałem parę lat temu i niewiele szczegółów z niego pamiętam, prawdę mówiąc znudził mnie wtedy, Teraz przyszła mi ochota, by obejrzeć go jeszcze raz, już ze znajomością bohaterów, świata i fabuły serialu.

Nie zmienia to faktu, że wygłoszony przez Simona komentarz dotyczący ciała migdałowatego był, na ile się orientuję, nonsensowny. Chyba, że stan wiedzy medycznej baaardzo się zmienił. Ewentualnie doktor ściemniał Jaymiemu, ale po co?

mozg_kl2:
Z tym to bym się spierał. Dla mnie ten serial to chaotyczne, bez łądu i składu przygody ząłogi Serenity. 2 razy podchodziłem do tego serialu i nie dałem rady. Moja partnerka podobnie.

Kwestia gustu. Farscape też jest dla niektórych nie do przetrawienia

Q__

Jakbym oczekiwał nowego TMP, a dostał FF, to bym się zirytował Dlatego zaznaczyłem, że to świetne przygodowe sci-fi, a nie żadne tam hard. Jasne, że świat nie jest do końca sensowny, na przykład: po co wydawać zapewne ciężkie pieniądze na terraformowanie, skoro później na tych planetach nie dzieje się nic, z gospodarczego czy cywilizacyjnego punktu widzenia, pożytecznego? Aż taki problem z przeludnieniem?

Ale mnie te bzdurki nie przeszkadzały, po prostu łyknąłem tę, w dużej mierze umowną i opartą na dobrej woli widza, konwencję. Pewnie istotny był tu fakt, że lubię westerny


Scimitar:
Mnie natomiast zastanawia, dlaczego przy takiej rzeszy fanów na całym świecie jeszcze nie powstał 2 sezon. W ciemno opłacało by się zatrudnić na nowo ekipę, odbudować dekorację i zrobić ciąg dalszy.

W ciemno jak w ciemno. Film wypadł słabo, choć by w sumie od początku dość poronionym pomysłem. Poza tym FOX nie chce, co zrozumiałe, tylko wychodzić na swoje, chce zarabiać jak najwięcej i widać uznali, że bardziej opłaca się zainwestować w inne projekty (a że FF w dużej mierze sami załatwili, to już inna sprawa).
Q__
Moderator
#100 - Wysłana: 22 Lis 2011 15:35:15 - Edytowany przez: Q__
Poklok

Poklok:
Jakbym oczekiwał nowego TMP, a dostał FF, to bym się zirytował Dlatego zaznaczyłem, że to świetne przygodowe sci-fi, a nie żadne tam hard. Jasne, że świat nie jest do końca sensowny, na przykład: po co wydawać zapewne ciężkie pieniądze na terraformowanie, skoro później na tych planetach nie dzieje się nic, z gospodarczego czy cywilizacyjnego punktu widzenia, pożytecznego? Aż taki problem z przeludnieniem?

W sumie Ff stoi doskonałymi bohaterami (Mal ma pecha o tyle, że na tle swego protoplasty Hana Solo wypada jednak blado) i świetnym klimatem (które to zalety zmniejszają u widza chęć czepialstwa, a także zapewniają "Firefly" dość wysokie miejsce w czołówce seriali SF) z drugiej jednak strony idiotycznie pomyślany świat już na starcie pozbawia w/w opowieść potencjału na miarę ST czy SAAB (jedynego serialu "kosmicznej" SF, którego nie można uznać za przypisek na marginesie Treka). Choć oglądało się fajnie.
Poklok
Użytkownik
#101 - Wysłana: 22 Lis 2011 19:26:40
Q__:
Moją opinię o "Firefly" znajdziesz w paru miejscach na forum, nie jest zbyt pozytywna in toto

Q__:
zapewniają "Firefly" dość wysokie miejsce w czołówce seriali SF

Kluczysz


Oczywiście, FF pod wieloma względami wypada gorzej od TNG czy SAAB. Tyle że dla mnie liczą się przede wszystkim właśnie bohaterowie, klimat i jakaś opowieść do przekazania, braki w tych dziedzinach są, w moim uczuciu, wielką wadą każdego utworu - a w Treku bywało z nimi bardzo różnie. Natomiast pewną umowność czy niespójność w realiach świata przedstawionego, o ile nie bije po oczach, jestem w stanie przełknąć dużo łatwiej. Zwłaszcza, że świat w FF może i dałoby się częściowo wytłumaczyć w logiczny sposób. Co prawda haftując, ale do tego trekkerzy są przyzwyczajeni
Q__
Moderator
#102 - Wysłana: 22 Lis 2011 23:11:07
Poklok

Poklok:
Kluczysz

Daję świadectwo rozdzierajacej mnie bolesnej ambiwalencji .

Poklok:
Natomiast pewną umowność czy niespójność w realiach świata przedstawionego, o ile nie bije po oczach, jestem w stanie przełknąć dużo łatwiej.

Kiedy, IMO, bije,

Poklok:
Zwłaszcza, że świat w FF może i dałoby się częściowo wytłumaczyć w logiczny sposób.

Z naciskiem na może.
Poklok
Użytkownik
#103 - Wysłana: 23 Lis 2011 00:17:51
Q__:
Kiedy, IMO, bije,

Ciebie bije, mnie nie, a przynajmniej nie bardzo, i kto na tym lepiej wychodzi, unikając dysonansu poznawczego?
A tak trochę bardziej serio, w porównaniu z niektórymi elementami TOS-a FF jest wzorem logiki i sensowności... ok, to było poniżej pasa.

Q__:
Z naciskiem na może.

Jak mnie najdzie, to poszukam linków, a może nawet sam się wysilę i coś skrobnę.
Q__
Moderator
#104 - Wysłana: 23 Lis 2011 14:19:28 - Edytowany przez: Q__
Poklok

Poklok:
A tak trochę bardziej serio, w porównaniu z niektórymi elementami TOS-a FF jest wzorem logiki i sensowności...

I tak, i nie... TOS w swoich założeniach był w sumie b. serio (komunistyczna utopia, zaginanie czasoprzestrzeni, misja eksploracyjna). Wątpliwości może budzić tylko łatwość nawiązywania Kontaktu i - mimo wszelkich wyjaśnień - konwergencja ewolucyjna, ale to znów służy za chwyt pozwalający na snucie społecznych przypowieści. Durne - często koszmarnie - bywają natomiast cuda pokazywane w poszczególnych odcinkach (jak to ktoś napisał TOS jest w założeniach close to hard SF, natomiast w wykonaniu wychodzi z tego często mushy soft SF).
"Firefly" to inna bajka, znaczy bajka od początku. Tu tak naprawdę nie chodzi o powiedzenie czegokolwiek o możliwościach kolonizacji Kosmosu, a o - całkiem fajną w sumie - opowieść. Zarówno elementy westernowe jak i te bliskie hard SF (realistyczne statki, prognozy społeczne nt. splatania się chińszczyzny z amerykańszczyzną ) służą tu za dekoracje mające oddzialywać głównie na płaszczyźnie estetycznej.
Choć jedno podobieństwo się znajdzie: Ff też ma wyraziste przesłanie społeczne, acz wyrażone znacznie bardziej alegorycznie, bo jako morał płynacy z baśni. Powód jest zresztą dość podstawowy i nie dotyczy zamysłów twórców, a realnego świata: gdy postawał TOS (czy nawet TNG) w przedstawioną w nim prognozę dawało się - z grubsza - uwierzyć; gdy powstawało Ff zawarta w nim wizja (nawet gdyby ją "odburaczyć") musiała wydawać się malo wiarygodna... Jest to kwestia tego o czym pisze Jacek Dukaj: zmiany naukowe (i nie tylko) w realnym świecie, powodują, że SF odwolująca się do pewnych zdezaktualizowanych konwencji w pewnym sensie bliższa jest fantasy czy komiksowi niż hard SF. Trek w wydaniu B&B czy JJ'a też zresztą przesunął się do tej kategorii, choć za Roddenberry'ego - mimo swych wszelkich lapsusów - należał do innej.
(Znajdzie się i drugie podobieństwo: wyraziści, dający się lubić, bohaterowie.)
Alucard87
Użytkownik
#105 - Wysłana: 23 Lis 2011 15:50:56
Q__:
wyraziści, dający się lubić, bohaterowie

Zgadzam się w stu procentach. Aż szkoda, że tak krótko mieliśmy z nimi do czynienia. Wszyscy mieli bardzo pokręconą przeszłość, nie byli czarno-biali. A w zespole była to wręcz tęcza
Queerbot
Użytkownik
#106 - Wysłana: 23 Lis 2011 16:31:14
Q__:
(realistyczne statki, prognozy społeczne nt. splatania się chińszczyzny z amerykańszczyzną )

Mam wrażenie, że wątek tej chińszczyzny nie został szerzej rozwinięty. Tzn wszędzie widać było chińskość, ale nie do końca wiadomo było dlaczego (chyba, że jakoś nieuważnie oglądałem). A szkoda, bo to bardzo ciekawa sprawa i pozostaje snuć domysły. Nie pamiętam innego serialu sf, który podważyłby przekonanie o dominacji zachodniej cywilizacji i jej kultury, to ewidentny plus Ff.

Co do samego serialu, to długo go omijałem z nie do końca jasnych powodów i z jednej strony był to błąd, a z drugiej było to działanie słuszne. Błąd, bo seria mi się spodobała, działanie słuszne, bo serial mnie wciągnął i z wiadomych powodów pozostawił po sobie smutek i pustkę.
Alucard87
Użytkownik
#107 - Wysłana: 23 Lis 2011 16:47:01
Queerbot
Ja na początku odbijałem się od pilota jak od ściany. Nie wiem czemu, coś mnie gryzło. Ale się przemogłem i pokochałem ten serial. A jak ko skonczyłem, łącznie z Serenity to miałem tak samo jak ty - pustkę, uczucie niespełnienia, trochę żalu.
The_D
Użytkownik
#108 - Wysłana: 23 Lis 2011 20:19:25
Queerbot:
ale nie do końca wiadomo było dlaczego (chyba, że jakoś nieuważnie oglądałem). A szkoda, bo to bardzo ciekawa sprawa i pozostaje snuć domysły.

Idea twórców była taka, że mieszkańcy owego układu gwiezgnego są potomkami chińskich i amerykańskich kolonistów, ale wiemy to tylko z wywiadów.
Poklok:
eśli o mnie chodzi, spoileruj śmiało. Film widziałem parę lat temu i niewiele szczegółów z niego pamiętam, prawdę mówiąc znudził mnie wtedy, Teraz przyszła mi ochota, by obejrzeć go jeszcze raz, już ze znajomością bohaterów, świata i fabuły serialu.

Generalnie w filmie pokazano jeszcze, że River została hipnotycznie uwarunkowana i te uwarunkowania powoli przesiąkały do świadomości i podświadomości. Co prawda nie tworzy to żadnej spójnej teorii z wyciętym kawałkiem mózgu, ale niejako uwiarygodnia przez zaciemnienie.

A sam film jest jednak sporo mroczniejszy niż serialowa przeciętna a także ma większy współczynnik akcja vsinterakcje między postaciami, ale to drugie to pewnie hollywoodzka specyfika i ukłon w stronę widzów, którzy poszli na film nie znając serialu.
Q__
Moderator
#109 - Wysłana: 23 Lis 2011 20:43:39 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
Nie pamiętam innego serialu sf, który podważyłby przekonanie o dominacji zachodniej cywilizacji i jej kultury, to ewidentny plus Ff.

Indeed.

Queerbot:
serial mnie wciągnął i z wiadomych powodów pozostawił po sobie smutek i pustkę.

Z drugiej strony lepiej, że skończył tak, niż gdyby miał skończyć jak "SeaQuest" czy... Trek za Bermana.


The_D

The_D:
sporo mroczniejszy niż serialowa przeciętna

Fakt, ale z tego mroku wiele w sumie nie wynikało, ginął w n/w akcji.

The_D:
większy współczynnik akcja vsinterakcje między postaciami

Niestety. Bo można było to lepiej - tzn. głębiej - rozegrać.


EDIT: John Kenneth Muir o całym tytułowym serialu:
http://reflectionsonfilmandtelevision.blogspot.com /2005/09/cult-tv-friday-flashback-11-joss.html
i jego odcinku zatytulowanym "Shindig":
http://reflectionsonfilmandtelevision.blogspot.com /2009/06/cult-tv-flashback-76-firefly-shindig.html
oraz o Serenity:
http://reflectionsonfilmandtelevision.blogspot.com /2005/10/movie-review-serenity-includes.html
i... reakcjach innych krytyków na ten film:
http://reflectionsonfilmandtelevision.blogspot.com /2005/09/serenity-reviews-are-in.html
http://reflectionsonfilmandtelevision.blogspot.com /2005/10/yinyang-of-serenity.html
Q__
Moderator
#110 - Wysłana: 27 Lis 2011 09:45:33 - Edytowany przez: Q__
Niedawno mówiłem o swoich skojarzeniach z nt. B5 i "Journey to Babel", Firefly znów kojarzyło mi się z DS9owskimi Maquis i proszę bardzo, nie tylko ja mam takie skojarzenia:
http://danielgreenfield.hubpages.com/hub/Star_Trek _and_Firefly_Insiders_and_Outsiders
(Swoją drogą: wiecie jak wypada Chakotay i jego banda na tle Mala i reszty załogi Serenity? )

Zatem Trek ojcem-i-matką wszystkich seriali "space SF" poza SAAB?


-------------------------------------------------- --------------------------------------

EDIT: wersja SF specjalnie dla Dukata:
Star Trek (i wszystkie pozostałe seriale siejące federacyjną propagandę: B5, AND) powstal(y) pod dyktando agentów temporalnych GF (wiemy, że w Treku podróże w czasie są możliwe, a jego bohaterowie wyprawiają sie podejrzanie często do XXw; pamiętamy też, że Bennett nakręcil Time Trax), którzy postanowili w ten sposób wzmocnić prawdopodobieństwo zaistnienia swojej wersji przyszłości.
W przeszłość dotarli jednak i agenci Maquis (schemat konfrontacji rodem z "Terminatora", ale mniej krwawy) i zdołali przemycić swoje ostrzeżenie w postaci Firefly, jednak pod naciskiem urękawiczonych na niebiesko agentów Sekcji 31, Ff spadło z anteny. Maquis zdołali jednak przemycić w przeszłość jeszcze więcej ponurej prawdy o UFP - zobaczmy co "wylazi" w Serenity (zwróćmy uwagę na jeszcze jedno: w Serenity mamy twardego, czarnoskórego funkcjonariusza UFP, który zwalcza Maquis, ale traci chęć walki w obliczu ujawnienia prawdy o praktykach swego rządu i to jest cała prawda o Sisko, opowiastki o tym, że ow - do czasu - bezwzględny człowiek doprowadził do zawalenia negocjacji z Bajoranami z pobudek innych niż zwątpienie w swoich mocodawców i idee Federacji, a potem doznłal wwormholewstąpienia w zamian za swe zasługi to nieudolna próba "przykrycia" jednej z największych afer w dziejach UFP), więc GF musiała kontratakować dlatego do kina weszła "jedenastka" Abramsa, nadal propagandowa, ale nie mogąca już ukryć morczniejszych stron Federacji (jako, że przyszłościowa opinia publiczna też śledzi te seriale i filmy, widząc ich "zadziwiajace podobieństwa" do czasów, w których żyje).
Powstanie filmu Abramsa było tym bardziej konieczne, że do gry weszli także agenci Borg - niby skąd wzięli się Conjoiners w powieściach A. Reynoldsa?


ps. a teraz serio: Whedon - w przeciwieństwie do JMS, może nauczony jego perypetiami? - nigdy nie próbował nakręcić Ff w realiach ST*, acz jego serial dość wcześnie zaczął być postrzegany jako komentarz do utopijnej star trekowej wizji i swoisty Anti-Trek (pewne smaczki wskazują, że takie skojarzenia zostały przez Whedona wpisane w Firefly/Serenity całkiem świadomie i celowo*); gdyby jednak dało się użyć osławionego trekowego temporalnego reset button i zmienić przeszłość na tyle, by Whedon uderzył jednak do Paramountu ze swym scenariuszem**, a Paramount (co jest chyba jeszcze mniej prawdopodobne niż powyższa "wersja SF") dałaby mu zielone światło to sądzę, że przywitałbym Treka-z-punktu-widzenia-Maquis z otwartymi ramionami (owszem sarkałem na DS9 i nadal sarkać będę, ale skoro już to DS9 zdążyło popsuć/odbrązowić trekową utopię to Firefly jest logiczną kontynuacją tego trendu); zabawne zresztą, że przyłapuję sie po raz kolejny na tym, że o ile w Treku kanonicznym każde odejście od wizji Roddenberry'ego mam za poważne nadużycie, o tyle w serialach bez ST w tytule przyjmuję stawianie na głowie roddenberry'owskich schematów znacznie cieplej (twórcom DS9 w sumie nie to miałem za złe, że obracają wymyśloną przez G.R. utopię na nice, a to, że podpieraja sie przy tym "Star Trek" w tytule, Wheedonowi nie mogę postawić takiego zarzutu); kolejna refleksja - przeklinam regularnie władze Paramountu, że odrzuciły tyle dobrych pomysłów na ST z drugiej strony jednak, choć Trek przez to słabszy, to oferta seriali SF bogatsza... (Treker zresztą i tak sobie poradzi - zauważy Treka nawet gdy ten zostanie zamaskowany )

* cytując wywiad jakiego udzielił z okazji premiery Serenity:
That's why there's a toilet [on Serenity]. That's why there are ladders. That’s why I'm obsessed with vertical space. I'm obsessed with the messiness of it.
As much as "Star Wars" and "Star Trek" are old, weird uncles of this movie -- and one of them may be the father, but we haven't gotten back the DNA test yet -- "Alien," particularly the first one, also has significance. Because it gave a real sense of, "We live here. And this is where we eat, and this is where we sleep, and we climb up from here to here, and the vents run here."

(sam wywiad jest zresztą b. ciekawy, gorąco polecam):
http://homepage.mac.com/merussell/iblog/B835531044 /C1592678312/E20050916182427/index.html

** oto żartobliwa próba wyobrażenia sobie scenariusza Treka-wg-J.W. (pochodzaca z oficjalnej strony Whedona):
http://www.whedon.info/Joss-Whedon-is-the-Top-5-St ar-Trek.html
Poklok
Użytkownik
#111 - Wysłana: 30 Lis 2011 15:41:42
Q__:
I tak, i nie... TOS w swoich założeniach był w sumie b. serio (komunistyczna utopia, zaginanie czasoprzestrzeni, misja eksploracyjna). Wątpliwości może budzić tylko łatwość nawiązywania Kontaktu i - mimo wszelkich wyjaśnień - konwergencja ewolucyjna, ale to znów służy za chwyt pozwalający na snucie społecznych przypowieści. Durne - często koszmarnie - bywają natomiast cuda pokazywane w poszczególnych odcinkach (jak to ktoś napisał TOS jest w założeniach close to hard SF, natomiast w wykonaniu wychodzi z tego często mushy soft SF).
"Firefly" to inna bajka, znaczy bajka od początku. Tu tak naprawdę nie chodzi o powiedzenie czegokolwiek o możliwościach kolonizacji Kosmosu, a o - całkiem fajną w sumie - opowieść. Zarówno elementy westernowe jak i te bliskie hard SF (realistyczne statki, prognozy społeczne nt. splatania się chińszczyzny z amerykańszczyzną ) służą tu za dekoracje mające oddzialywać głównie na płaszczyźnie estetycznej.

I teraz pytanie: czy wobec durnowatości, a już na pewno anaukowości wielu odcinków TOS-a te seriozne założenia treka też nie pełnią w sumie roli estetycznej dekoracji, dzięki której Roddenberry możne przedstawić swoje poglądy społeczne i filozoficzne? Oraz, nie oszukujmy się, opowiedzieć kilka historii stricte przygodowych, które bez żadnego zgrzytu możnaby przenieść w świat fantasy?

Q__:
Zatem Trek ojcem-i-matką wszystkich seriali "space SF" poza SAAB?

W pewnym stopniu na pewno. Może nie zawsze rodzicem, ale krewnym tak. Każdy z twórców widział treka, na każdego z nich miał on wpływ, od porównań z nim się nie ucieknie, zawsze znajdzie się jakieś elemnty spójne, a jak nie, to negacje trekowych treści. Nawet SAAB da się interpretować pod tym kątem.

Q__:
sam wywiad jest zresztą b. ciekawy, gorąco polecam

Ciekawy, fakt. Ale też trochę smutny, biorąc pod uwagę to, że Serenity okazało się finansowym niewypałem.
Dukat
Użytkownik
#112 - Wysłana: 30 Lis 2011 16:07:47
Q__:
ps. Zwróciliście uwagę, że właściwie to Ff mogłoby być Trekiem, tylko przedstawiającym sprawy z punktu widzenia Maquis? Bohaterowie dadzą się łatwo postrzegać jako niedobitki M., ich antagoniści jako UFP (tak czarna jak ją widzi Dukat )

Brzmi prawdopodobnie.

Q__:
EDIT: wersja SF specjalnie dla Dukata

...a zgodę z Centrali na ujawnianie tajnych informacji masz??
Dukat
Użytkownik
#113 - Wysłana: 2 Gru 2011 17:02:30
Q__:
acz jego serial dość wcześnie zaczął być postrzegany jako komentarz do utopijnej star trekowej wizji i swoisty Anti-Trek

Czy jak napisze anty-trekowe opowiadanie to mogę je wrzucić na forum bez banana?
Q__
Moderator
#114 - Wysłana: 3 Gru 2011 10:39:38
Poklok

Poklok:
I teraz pytanie: czy wobec durnowatości, a już na pewno anaukowości wielu odcinków TOS-a te seriozne założenia treka też nie pełnią w sumie roli estetycznej dekoracji, dzięki której Roddenberry możne przedstawić swoje poglądy społeczne i filozoficzne? Oraz, nie oszukujmy się, opowiedzieć kilka historii stricte przygodowych, które bez żadnego zgrzytu możnaby przenieść w świat fantasy?

Pytanie bardzo dobre, ale skoro w ST mamy i dekorację serio, i przesłanie serio (wpisane zresztą w kształt dekoracji również - lewicowe poglądy Roddenberry'ego mają odbicie w postaci zrealizowanej komunistycznej utopii, zaś jego scjentyzm, humanizm i racjonalizm mają odbicie w powstaniu technologii dzięki którym de facto Wszechświat zaczyna tańczyć dookoła bohaterów, nie na odwrót), to czy - wkurzające owszem - brednie w rodzaju kosmicznych ameb i atmosfery w temperaturze bliskiej zera bezwzględnego nie mają jednak trochę innego statusu niż umowność wpisana w podstawowe podstawy świata przedstawionego (co mamy w Ff/S)?

Poklok:
Nawet SAAB da się interpretować pod tym kątem.

Zgadza się, z tym, że SAAB najmniej akurat naśladuje (B5, AND) bądż ustawia się "anty" (tytułowy serial, w dużym stopniu i SW), SAAB ustawia się obok. (Acz w związku z tym można powiedzieć, że w SAAB Trek też jest paradoksalnie obecny - obecny przez nieobecność jak w jednej z "Bajek robotów". Tzn. jest widoczne że Wong i Morgan celowo wybrali zupelnie inną ścieżkę.)

Poklok:
Ciekawy, fakt. Ale też trochę smutny, biorąc pod uwagę to, że Serenity okazało się finansowym niewypałem.

Cóż.. Nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem Serenity, ale parę mocnych stron ten film ma. Mimo to powiem Ci na pociechę: z drugiej strony popatrz jak długo na uznanie krytyków czekał taki "Blade Runner" np. (a zarobki S to też rzecz względna - TMP przykladem, że film może okazać się finansowym sukcesem dłuugo po premierze).

Dukat

Dukat:
...a zgodę z Centrali na ujawnianie tajnych informacji masz??

Nie muszę mieć. Myślisz, że od kogo przyjmują rozkazy Dulmer, Lucsly, załoga USS Relativity i kapitan Lambert?

Dukat:
Czy jak napisze anty-trekowe opowiadanie to mogę je wrzucić na forum bez banana?

Jasne.
mozg_kl2
Użytkownik
#115 - Wysłana: 15 Gru 2011 11:31:22
"Firefly" ma szansę powrócić?

Nathan Fillion, który grał w serialu "Firefly" główną rolę na swoim Twitterze podał link do artykułu, który sugeruje duże szansę na kontynuacje przygód Malcolma Reynoldsa i spółki.

W artykule czytamy, że są szanse na to, że Netflix może zrobić dla "Firefly" to samo co niedawno zrobił dla "Arrested Development". Przypomnijmy, że słynny serial komediowy był anulowany wiele lat temu i niedawno zamówiono kolejne odcinki, które będą łączyć fabułę z nadchodzącym filmem.

Dziennikarz podkreśla, że nie opublikował artykułu tylko po to, aby dać nadzieje fanom - napisał to, gdyż jest redaktorem związanym z tą branżą i prywatnie także wielkim fanem serialu. Stwierdził, że gdy zobaczył zamówienie kultowego dla wielu serialu "Arrested Development", jego myśli od razu powędrowały do "Firefly".

Uważa, że szanse na to są bardzo duże, gdyż prawa do "Arrested Development" ma stacja FOX, tak samo jak do "Firefly". Współpraca stacji z Netflix może zaowocować zamówieniem kolejnego kultowego serialu. Czy tak się stanie? Musimy na to jeszcze poczekać.

za hatak.pl
Q__
Moderator
#116 - Wysłana: 24 Gru 2011 15:36:06
Ja może tylko ogłoszę, że otrzymałem (w końcu!) i przesłałem Piotrowi tylekroć obiecywany tekst o Firefly i, że zamieścimy tenże tekst w najnowszym "Pathfinderze".
Q__
Moderator
#117 - Wysłana: 19 Sty 2012 02:47:09 - Edytowany przez: Q__
Linkowałem tekst o nawiązaniach do Firefly/Serenity w ME, tymczasem (przypomniawszy sobie ostatnio także pilota tegoż serialu), zwróciłem uwagę, że samo F/S także jest pełne nawiązań.

O tym, że wojna Browncoats z Sojuszem przypomina wojnę secesyjną, że Sojusz jest jednocześnie anty-UFP, a Operative mroczniejszą wersją Sisko, że Mal przypomina Hana S., a wiadomy statek klasy Firefly - pod niektórymi względami - Nostromo... O tym wszystkim była mowa.

Tym razem chciałbym zwrócić uwagę na inne podobieństwa, przede wszystkim do AND.
W obu załogach kapitan jest ostatnim przedstawicielem strony, która przegrała kosmiczną wojnę, mimo to nadal wiernym jej ideałom. To analogia. Jest i inwersja - Dylan odbuduje Federację, Mal - solidnie wstrząśnie Sojuszem, jeśli (w myśl naiwnych amerykańskich założeń, podobnych do tych z "Fatherlandu") nie spowoduje wręcz jego upadku.
W obu załogach pierwszym oficerem jest twarda kobieta którą więź emocjonalna łączy z innym członkiem załogi.
W obu serialach mamy też w załodze egoistycznego, lubiącego przemoc twardziela, który potencjalnie jest kandydatem na "Boromira" (tu Jayne, tam Tyr).
I w F/S i w AND występuje także nerdowaty blondyn o infantylnych odruchach, będący jednak postacią znacznie mniej jednoznaczną, i znacznie bardziej tragiczną niż się początkowo wydaje ("Wash", Harper). Do obu wszyscy zwracają się po nazwisku.
Oboma statkami latają luźniej związani z załogą duchowni o nietypowej dla duchownych przeszłości (rev. Bem, shephard Book).
Z kolei Kaylee i River przypominają rodzieloną na dwie postacie Trance. Kaylee wzięła jej "słodki" styl bycia połączony z talentami (tu mechanika, tam lekarza-amatora), River - tajemniczą przeszłość, gigantyczny potencjał i nietypowe imię.
Obie załogi mają właściwego, politycznego, wroga (Sojusz, Nietzscheanie) i wroga spadającego znienacka w kanibalistycznych zamiarach (Reavers, Magogowie).
Wreszcie - choć to już drobiazg - pancerz w jakim występuje Operative przypomina pancerze High Guard.

Kolejny trop to Farscape: w obu wypadkach załogę stanowią, szlachetni w sumie, kryminaliści usilujący uciec przed reżimem w imię szczytnych haseł zaprowadzającym tyranię (Sojusz, Pacekeepers).

No i wreszcie, ironicznie tytułowana ambasadorem Inara, stanowi przytyk zarówno pod adresem podwożonych jednym, czy drugim Enterprise'm ambasadorów, jak i ukazanego w SW przekonania, że łajdakom o złotym sercu tak latwo zdobyć księżniczki, czy inne damy z wyższych sfer. (A znów napięcie erotyczne między nią, a Malem dziwnie przypomina to na linii Tyr-Beka w AND.)

A właśnie... Skoro o Tyrze i Bece mowa czy ich poświęcenie w ostatnim odcinku drugiego sezonu AND, nie przypomina poświęcenia Washa w Serenity?

I jeszcze ten drobiazg, całkiem subiektywny. Rzucone filozoficznym tonem "We're still flying." Mala z końcowej sceny pilotowego odcinka serialu, przypomniało mi jakoś "navigare necesse est, a ja lecę i lecę od lat..." zamykające "Podroż dwudziestą ósmą" z "Dzienników gwiazdowych" (wieńczącą wiele ich wydań), zwł, że kuchnia pokładowa Serenity równie dobrze mogłaby być tą, w której Ijon Tichy jajecznicę sobie smażył.

Z tym, że - zgodnie z powiedzeniem, że plagiat z tylu źródeł to już praca magisterska - mimo tak wielu podobieństw udało się Whedonowi stworzyć własnych, wyrazistych bohaterów i opowiedzieć oryginalną historię.

A sam pilot? Cóż... Niezgorsza, acz generująca pytania raczej, niż dużo wyjaśniająca, introdukcja bohaterów. Dyskusje tychże o pieniądzach, jak Dukat przykazał. Widoczne niekonsekwencje w budowie świata - tu istna IIwś (te XXwieczne hełmy na głowach bohaterów mnie rozwaliły) w której jednak statki kosmiczne z nieba spadają (sama scena zestrzelenie zresztą fajna), tam niby-cyberpunk (bez elementu cyber), jeszcze gdzie indziej klasyczny western, do tego klasyczna (prawie lemowata) hard SF (skafandry, podniszczony statek, ten ichni żółty pojazd), statek Sojuszu znów futurystyczny, a załoga umundurowana jak na XIXwiecznej kanonierce, ale przymyka się na to oko, bo i klimat świetny, i - libertariańskie, wręcz anarchizujące - przesłanie fajne (choć odwrotne do trekowego), do tego idealnie wpisująca się w konwencję piosenka z czołówki. (Aha: Reaversi powinny być pokazywani tak jak w pilocie: tajemniczy, groźni, atakujący w ciszy... im mniej szczegółów, tym lepiej. Tylko szkoda, że logika ich ataku była niepojęta i dali się zrobić, aż tak po frajersku, bo to mocno osłabia ich siłę jako straszaka na przyszłość.)
Aha: nie kupuję sposobu prezentacji Mala (choć go lubię), otóż jego cyniczno-bandyckie zagrania koegzystują z dowodami głębokiej dobroci i szlachetnymi gestami tegoż sierżanto-kapitana, na zasadzie zwykłej przeplatanki. Nie składają się w logiczną całość. (BTW. nie wiem, czy forumowi teiści odnotowali, że w czasie bitwy Reynolds niewąpliwie jest wierzący - scena gdy całuje krzyżyk; po przegranej zdaje się wpisywać w - znany choćby z "Domku na prerii", hehe - stereotyp obrażonego na Boga.)
Niemniej jednak, choć brak Problemów na miarę TNG, czy udatenej iluzji realizmu dzięki której tak błyszczy SAAB, ogląda się.

ps. nie tylko ja doszukiwałem się podobieństw na linii AND-F/S:
http://www.giantitp.com/forums/showthread.php?t=48 850
http://boardreader.com/thread/Firefly_vs_Andreomed a_Crew_battle_aseX82uv.html
i jeszcze coś o Firefly:
http://www.browncoats.com/index.php?ContentID=42e7 e8e464c8e
i coś o kuchni:
http://www.stillflying.net/forum/viewtopic.php?t=5 78&sid=96483f852711f2ba4448a07c02e8ce8d
i dwie fanowskie strony:
http://www.browncoats.com/
http://www.stillflying.net/
i cenne źródło informacji (skrypty, słownik):
http://firefly.shriftweb.org/
Q__
Moderator
#118 - Wysłana: 24 Sty 2012 06:32:03 - Edytowany przez: Q__
Kontynuowałem rekolekcje w kolejności chronologicznej, zatem "The Train Job" i "Bushwacked"

Pierwszy z nich zbudowany jest na typowym schemacie z Dzikiego Zachodu rodem - skok na pociąg, wiadomo. Pewne elementy wpisują się tradycyjnie w styl "cyberpunku bez cyberpunku" - urzędujący na stacji orbitalnej boss i jego wytatuowany w stylu maoryskim ochroniarz równie dobrze pasowaliby do utworu Gibsona, Morgana czy Reynoldsa; sama fabuła natomiast, po oczyszczeniu z paru elementów, do dowolnego westernu, jednak jak głębiej poskrobać wychodzi dziedzictwo Treka - tematyka moralna. Pytanie: ile godzi się zrobić, żeby przeżyć? Trudnić się bandytyzmem, przyjąć zlecenie od ewidentnego psychopaty i zabić paru żołnierzy nielubianego reżimu? Z tego autor serialu rozgrzesza - ustami starego szeryfa - swoich bohaterów. Doprowadzić osadników do zagrożenia śmiercią głodową, by sobie zapewnić przetrwanie? To cena za życie zbyt wysoka nawet jak na elastyczne sumienie kapitana Mala Reynoldsa, który zdaje się tu być wyznawcą wolkańskiego powiedzenia o needs of many...

Drugi to zasadniczo thriler, kręcący się wokół - że pojedziemy Lemem - kanibalizmu rakietowego. Statek-widmo w najlepszej tradycji Mary Celeste, zmasakrowane zwłoki a'la "Predator", psychopatyczny zabójca (w końcu pokazano nam Reavera w akcji), zagrożenie ze strony Sojuszu, kwestia przetrwania w niegościnnym kosmosie. Pozornie pure action (na wysokim zresztą poziomie), tylko pozornie, bo i tu wpleciona została refleksja (wystarczył do tego cyniczny dialog Jayne'a i Mala), a mianowicie pytanie czy lepszy jest człowiek kierujący się własnym sumieniem, robiący, by przeżyć, rzeczy niemoralne, ale nie tracący wewnętrznego kompasu niezależnie od tego jak bardzo chciałby to ukryć, czy cywilizowany, dumny ze swych zasad, oficer Sojuszu, który w imię przepisów i wysokiej moralności gotów jest skonfiskować - owszem, nielegalny, ale niezbędny to przeżycia - towar facetowi, który ledwo co uratował mu życie. Tym razem nie dostajemy prostej odpowiedzi...

Wnioski natury ogólnej... Cóż, obok klimatu, do podstawowych zalet serialu zaliczają się błyskotliwe, skrzące się od bon motów dialogi. Wyróżnia się w nich zwłaszcza Mal, który jeśli chodzi o częstotliwość wygłaszania ciętych ripost okazuje się postacią wręcz nierealistyczną. Mal zresztą ogólnie kradnie show, będąc tym kim miał być - Hanem Solo do kwadratu, dostosowanym do potrzeb dorosłej widowni, ale co tu gadać, popatrzcie sami:
http://www.youtube.com/watch?v=QcBSTt2irh0
http://www.youtube.com/watch?v=s4pCDDVQGXk

ps. Wracając jeszcze do kwestii nawiązań... Obecne w pilocie wątki schowków i ew. wyrzucenia towaru to uczywiście delikatny ukłon w kierunku SW i wspomnianego Hana S., natomiast wątek rządowego spisku to jawne nawiązanie do TXF (przy czym tajemniczego Cigarette Smoking Mana zastępują nie mniej enigmatyczni Hands in Blue)...

EDIT: piosenka będąca hołdem dla naszego uroczego kapitana:
http://www.youtube.com/watch?v=zYIS9BZjkEo
motywatory Firefly:
http://www.youtube.com/watch?v=zxpLC0ReoCA
film rekrutacyjny Browncoats:
http://www.youtube.com/watch?v=V5p4oaKTD0A
oraz dowód co fanom w głowie:
http://www.youtube.com/watch?v=yZs1yRHiU8k
mozg_kl2
Użytkownik
#119 - Wysłana: 13 Mar 2012 14:16:08
Joss Whedon chce powrócić do "Firefly"

Joss Whedon, twórca seriali "Dollhouse" czy "Buffy: Postrach wampirów" podczas panelu SXSW, gdzie promował "Avengers" odniósł się do swojej najsłynniejszej produkcji telewizyjnej "Firefly".

Whedon twierdzi, że "Firefly" wciąż jest ważne w jego sercu i nadal uważa, że kiedyś będzie mu dane zrobić kolejny film lub sezon kultowego serialu. Gdy tylko dostałby propozycję, zająłby się tym bez wahania.

- Wciąż myślę, że zadzwonią do mnie, rzucą libcami i powiedzą, że mogą na tym zarobić, ale tego nie robią. Nigdy nie skreślę "Firefly". Kocham tych ludzi, ale nie mogę wciąż czekać przy telefonie na propozycję - opowiadał.

Chociaż nadal nic z tego nie wynika, dobrze wiedzieć, że twórca wciąż myśli o kontynuacji przygód kapitana Mala Reynoldsa i spółki. Może na zbliżającą się 10-rocznicę "Firefly"?

za hatak.pl

Czegośnie rozumiem. Joss chce, target oddanych fanów jest, więc czemu nikt się nie skusi?
Picard
Użytkownik
#120 - Wysłana: 13 Mar 2012 14:43:12 - Edytowany przez: Picard
mozg_kl2:
Czegośnie rozumiem. Joss chce, target oddanych fanów jest, więc czemu nikt się nie skusi?

Bo ten facet to szczególny przypadek... Ma niby grono oddanych fanów, a jego seriale mają status kultowych, a mimo to niemal wszystko czego się tknie zostaje szybko zdjęte z anteny. Facet cierpi widać na kompleks TOS'a. W związku z tym dziwie się, że powierzono mu tak wielki projekt jakim jest Avengers. Swoją drogą niezła kaszana się z tego filmu szykuje. Lubię Whedona ale jego najnowszy film wygląda na skrzyżowanie Dnia Niepodległości z Bayformerami.
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  »» 
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Firefly - Serenity

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!