BorlogBorlog:
Szkoda bo lubiłem polskiego Torveca.....
Jego
"Ce-sarz nie bę-dzie kon-tent..." wymiatało

.
ps. była jeszcze produkcja "Jayce nad the Wheeled Warriors", do której powstania przyczynił się... Straczynski:
http://en.wikipedia.org/wiki/Jayce_and_the_Wheeled _Warriorshttp://www.youtube.com/watch?v=Eyttr8wI3lEhttp://www.imdb.com/title/tt0217941/http://www.tv.com/show/2134/summary.htmlhttp://www.wheelies.net/Edit: dopadłem kompletną playlistę i odświeżyłem sobie StarCom:
http://www.youtube.com/view_play_list?p=C51677F220 2C01A0Fabularnie (jak uprzedzałą Wikipedia

) space operka, wzorowana na "Flashach Gordonach" i "Buckach Rogersach", ale mająca nad nimi - oraz ST i SW

pewną przewagę - bohaterowie
nosili skafandry, i nawet dość często stykali się z realnymi kosmicznymi problemami: brakiem powietrza, nieważkością, grożbą spłonięcia w atmosferze, dekompresją itp; gdzieś w tle mignęli też niezbyt rozmowni Obcy

; zaś za tło akcji robi nasz stary, dobry, Układ Słoneczny (obcoplanetarne pejzarzyki robią spore wrażenie). Od strony technicznej rzecz (oczywiście) nierealistyczna, ale rysowana tak, by tenże realizm symulować (i to symulujaca go wcale udatnie; cóż, animacja dawała wtedy sporą przewagę nad tradycyjnymi F/X). Dzięki temu wszystkiemu trzyma klimat owych "kosmicznych staroci", do których mam bezrozumną słabość

. (No i mają tam napęd Warp, ale popsuty, bo korzysta z hiperprzestrzeni

. Za to radio podprzestrzenne jak trza.) Na tle dwu innych "reklamówek" NASA - "Armageddonu" i "Misji na Marsa" - "StarCom" wypada zdecydowanie lepiej

.
(Ciekawostką jest też, że wśród scenarzystów pojawiają się nazwiska autorów znanych - acz nie tylko - z pisania powieści osadzonych w świecie SW. Błysnęłi mi Steve Perry, Michael Reaves, Barbara Hambly. Pojawił się też Marv Wolfman - twórca marvelowskiego Blade'a. Natomiast głównymi twórcami serialu są Richard Raynis - współproducent "Futuramy", animowanej wersji "Facetów w Czerni" i "Simpsonów" i Andy Heyward - twórca "Silverhawks" i "Inspectora Gadgeta".)
And one more thing: najzabawniejsze były walki: "źli" zasadniczo atakowali tylko maszyny i bezludne kosmiczne instalacje (no dobra, głównych bohaterów też, acz b. nieskutecznie - żadnego nie zabili , ba - mieli nawet poważne kłopoty z trafieniem ich pojazdów z bliskiej odległości

), jeśli zaś atakowali ludzi, to brali tłumy jeńców z zaskoczenia, bez jednego wystrzału, natomiast "dobrzy" mogli do woli wykańczać żołnierzy "złych", bo ci byli robotami (acz upewniali się zawsze zanim zaczęli strzelać czy aby na pewno z maszynami idzie walka, bo żywych wrogów krzywdzić się nie godzi)... Jest to więc to wizja przyszłości tak bardzo idealistyczna (i optymistyczna), że Trek wysiada

. (Serio: wiem, wiem, że to przez to, że serial adresowany był do dzieci.)