reydenreyden:
Na polu czysto siłowym - zdecydowanie wygrywa Cap
Na zdrowy rozum - tak, co zresztą sam Bruce niechętnie przyznał w "JLA/Avengers", mówiąc, że Cap jest w stanie go pokonać. Z drugiej strony pojawia się pytanie czy Gacek nie doprowadził treningiem swojego człowieczeństwa (czy to w zakresie fizycznym czy intelektualnym) do takiego ekstremum możliwości, że od nabytego nadczłowieczeństwa Steve'a dzieli je już tylko b. cienka linia, co tłumaczyłoby wyrównany poziom pojedynków obu panów zarówno w w/w
crossoverze, jak i w uroczej
elseworldowej historii "Batman & Captain America" Byrne'a.
Ba, idąc dalej tym tropem można się zastanawiać, czy przy tak niewielkiej różnicy potencjałów - teoretycznie słabszy - Batman nie mógłby, przy odrobinie szczęścia (pamiętajmy o przemożnym wpływie Przypadku na losy Wszechświata), zwyciężyć z silniejszym przeciwnikiem, co zresztą - z woli głosujących fanów - zobaczyliśmy w "DC vs Marvel".
(Tak, mam świadomość, że światy alternatywne i - bazujący na gustach, nie - merytoryce -
vox populi, to są argumenty dające dość łatwo się podważyć.
Choć z drugiej strony przegłosowane wyniki pojedynków są jednak kanonem. A przy zastosowaniu do Marvela i DC optyki jaką stosuje teraz Hasbro dane innowszechświatowe - również.)
Kolejna kwestia warta rozważenia to umiejętność gry w zespole obu panów, i tu Rogers - zdolny gładko zarówno przyjmować, jak i wydawać, rozkazy - stanowczo bije, owszem, też potrafiącego działać w grupie - miał w końcu tych
sidekicków, był też współzałożycielem, a w niektórych wersjach nawet założycielem i liderem Ligi - ale jednak samotnika i ponuraka Wayne'a*.
* Nawiasem: gdyby ich na dłużej umieścić w jednym
superteamie mieliby - jak się zdaje - podobną dynamikę, co Ken i Joe z Gatchaman

.
ps. A oto jak na w/w pytanie odpowiedział Stan Lee:
https://www.thewrap.com/stan-lee-batman-captain-am erica-fight/