Jak za starych, dobrych czasów, plus jeden
Re nawiedził tym razem tłum. Na zbiorowym spiskowaniu pojawiła się tym razem dawno nie widziana w jednym miejscu tak liczna grupa Romulan i istot im podobnych, a więc w kolejności pojawiania się: Pah Wraith (w wyróżniającej się szacie graficznej), Domko (nie ogarniający rzeczywistości dookoła), ja (skromnie nic o sobie nie napiszę

), Scimitar (znany również jako mistrz Yoda czyli zielony podgrzybiały goblin

), KOŚ (czujący już ducha świąt) oraz waterhouse (pozornie ostoja rozsądku, a faktycznie jeden z głównych siewców chaosu

). Większość spotkania była miła, spokojna i kulturalna (czyli jak zdewastować za jednym zamachem jedną z krakowskich uczelni i własną żuchwę, filmy przyrodnicze na Placu Wszystkich Świętych, ucieczka z zamkniętych budynków, magisterki, RPG, historia forum i inne całkiem normalne tematy, aż dziwne to było bo świeczkę w ramach eksperymentu na samym początku zapaliłam

). Dalsza część raportu specjalnie szczegółowa nie będzie, chyba głównie dlatego że się średnio na spotkaniu czułam- nawet mi reanimacją w wykonaniu Scimitara albo Paha Wraitha grozili (od razu mi się po tym poprawiło

tzn. po propozycji nie po realizacji

). Spora część spotkania poświęcona była ST XI i jego trailerowi i padła taka ilość komentarzy i spojlerów że już chyba oglądać nie będę musiała ani jednego ani drugiego

O dziwo sama dyskusja dość spokojna była mimo obecności jakiejś małpy grożącej komuś brzytwą

Zostałam tez oskarżona o robienie nie wiadomo czego pod stolikiem, tzn. wiem że o podkładanie bomby chodziło (mam nadzieję że o to bo było jednak na spotkaniu kilka momentów gdy bardzo nie chciałam rozumieć o czym mówią pozostali uczestnicy a gdy to się nie udawało to się cieszyłam że tak rzadko się czerwienię

) tylko nadal nie wiem czemu akurat stopą? Poznałam romulańskie metody dezinformacji („Wiesz, bo wątek o medycynie został zamknięty”

i szpiegowania (czyli jak szpiegować rozmowy przez skype za pomocą komórki) i alergię Domka na słowo raport

Gdy opuszczał nas Scimitar wypłynął wątek co można robić jedną albo drugą ręką jak się ich nie odróżnia a i tak robi się to ustami- oczywiście spieszę poinformować że chodziło o zamawianie piwa

Powróciła moja wizja inżynierki i kapitana ale tym razem doszedł do niej jeszcze jeden element czyli nie PW a KOŚ jako inżynierka. Domko średnio kontaktował co się wokół dzieje i do tego miał problemy ze słuchem (jeden z ciekawszych dialogów:
Ja:
„Stwierdziliście że jestem kancelistką w maszynowni”
Domko:
„Co??? Usłyszałem że kręcisz listka w maszynowni
” Lepiej nie wiedzieć co miał na myśli

)
Parę pikantnych historyjek opowiedział waterhouse, czyli jak podszywał się pod szatana albo jak groził ludziom że spotkają się w sądzie. Po tym wszystkim opowieść jak po tresksferze zobaczył w Wiśle potwora z loch ness już mnie niespecjalnie zaskoczyła

Dowiedziałam się też że często doprowadza kobiety do płaczu, sama nie wiem czemu

Po czym jak stwierdził, już zrobił dobre wrażenie i może iść

Jako ostatni opuścił nas PW, jego miękkiego romulańskiego serduszka nie wzruszył fakt że zostaję sama z Domkiem i KOŚem
(ja:
„Nie idź, wiesz co się będzie działo jak pójdziesz?”
PW:
„ Przeczytam w raporcie” Tylko mi się wydaje że specjalnie się nie przejął?

)
A działy się rzeczy tak straszne że nawet pisać o nich nie będę, bo jeszcze się ktoś wystraszy i znowu o jakieś wspomaganie przy pisaniu raportów będę podejrzewana

Powiem tylko że znów wypłynął watek Troi tym razem w kontekście wiaderka kisielu, duch świąt umarł (w sumie to i tak nie było wiadomo jakich świąt

) a z facetami konspirować się nie da

Nie było gróźb (no jedna była, ale mała

), jawności, przesłuchań i dręczenia ani tłuczenia szkła i w dodatku tym razem to nie była moja wina. Niestety pożegnać się musieliśmy dość wcześnie
