Właściwie to nie miałam go dzisiaj pisać, ale tak mi się nie chce na seminarium przygotowywać że jednak napisałam

Smacznego
Na rogu planety
Pomysłodawcą i organizatorem wczorajszego spotkania był tym razem Scimitar. Na spotkanie przybyły tłumy: KOŚ, którego śledziłam w drodze na spotkanie aż od dworca, Domko, który obciął sobie kawałek palca przy goleniu, Scimitar z nowoodkrytym zapałem do bycia MG no i ja

Trochę później zgodnie z zapowiedzią niespodziankę swoim przybyciem zrobił nam waterhouse. Przed jego przyjściem udało nam się zanalizować niektóre aspekty sesji D&D, znaleźć drugiego ochotnika do gnojenia graczy i wysłuchać historii koniuszka palca Domka. Część ogródkowa zakończyła się gdy przybył niezwykle z czegoś zadowolony waterhouse, gdyż zagonił nas do piwnicy, gdzie znów okazało się że nasz ulubiony stolik jest zajęty. Tym razem rozmowa była wyjątkowo zorganizowana (jak to było? „To teraz porozmawiamy o Horizonie”

) dzięki czemu dowiedziałam się czemu ostatnie zdjęcia poszły tak sprawnie, kiedy są następne i co mi na nich grozi, jak powstawał scenariusz i czemu końcowego produktu nie powinno obejrzeć zbyt wiele osób. Nie obyło się bez dyskusji o zdjęciach z ST XI a przy okazji padła propozycja założenia na forum paru nowych wątków- np. Galaxy vs Galaxy i Defiant vs kapsuła ratunkowa. Potem temat zrobił się dla mnie zbyt abstrakcyjny (czy Galaxy ma punkt w który nie może strzelać i gdzie się on znajduje), więc zostałam uświadomiona że nie jestem porządną studentką. Znów padło troskliwe pytanie „Co Wy piliście?” i wyszły na jaw dwie straszliwe tajemnice- Domko zjadł swojego kota w postaci gulaszu a dostawcy pizzy boją się jeździć do domu waterhouse’a (tylko nie wiem co bardziej przerażające- płonące kartony czy faceci w mundurach

). Krótka analiza zachowań studentów po spożyciu czystej uświadomiła mi że rzucanie bitą śmietaną to mały pikuś, skoro można wrzucić butelkę z telefonami do Wisły we Wrocławiu

Spotkanie ogólnie było krótkie, bardzo szybko opuścił nas KOŚ, a potem Scimitar i waterhouse. Przesłuchania nie było (to miało tylko uśpić moją czujność

), szkła nikt nie rozbił, świeczki też nie było. Potem dowiedziałam się że w Horizonie fizyki nie będzie, więc gwiazdy widać zza rogu planety

i wcale nie przeszkadza w tym poświata, a do tego mrugają chociaż nie muszą bo jest atmosfera, czepiam się bardzo (ale nadal nie wiem czy bardziej) i usłyszałam tak mordercze pytanie że w połowie zapomniałam co było na początku

Oprócz tego poznałam metody szantażu w wykonaniu Romulan, więc nie mam wyjścia, będę nadal na spotkania przychodzić

Sprint na ostatni tramwaj do domu również zakończył się sukcesem
