USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Recenzje, eseje itp.
 Strona:  ««  1  2  ...  15  16  17  18  19  ...  23  24  »» 
Autor Wiadomość
Eviva
Użytkownik
#481 - Wysłana: 11 Cze 2013 07:21:13
Picard:
czyli ze strzelaniem do kosmitów z biodra.

E tam, z fazera strzela się efektywniej niż z biodra, nie uważasz ?
A poważnie, drętwieję na myśl, że Abrams albo jemu podobny mógłby zrobić nowy serial. To by już była tragedia.
Kor
Użytkownik
#482 - Wysłana: 11 Cze 2013 12:19:11
Mav:
Zwykłe gdybanie.

Nie Mav, to się nazywa educated guess tj. szacunek, hipoteza stawiane na bazie doświadczenia i wiedzy w jakiejś dziedzinie. W tym wypadku na podstawie zrozumienia procesów rządzących przemysłem filmowym oraz gustami widowni.

Chciałem też coś zauważyć w odniesieniu do geniuszu Khana - jakim by nie był geniuszem, jeśli nie posiada wiedzy i doświadczenia, to nie jest w stanie zrobić absolutnie nic.

Jak pewien człowiek, bodajże w XVIII wieku, zdołał w kilka lat ciągłej pracy dojść na poziom ówczesnej matematyki badawczej tj. zdobyć te podstawy, które umożliwiają już pracę badawczą w tej dziedzinie, to spotkał się z powszechnym podziwem środowiska (w tym osób jak najbardziej genialnych). Za genialnymi odkryciami stoją lata żmudnych przygotowań.
Mav
Użytkownik
#483 - Wysłana: 11 Cze 2013 13:08:16 - Edytowany przez: Mav
Kor:
Nie Mav, to się nazywa educated guess tj. szacunek, hipoteza stawiane na bazie doświadczenia i wiedzy w jakiejś dziedzinie. W tym wypadku na podstawie zrozumienia procesów rządzących przemysłem filmowym oraz gustami widowni.

To wytłumacz mi dlaczego po TNG, czyli serialu kompletnie nienastawionym na strzelaniny, akcje, bitwy powstał przygodowy Voyager i DS9 ze swoją starwarsowom wojenką?

Kor:
Jak pewien człowiek, bodajże w XVIII wieku, zdołał w kilka lat ciągłej pracy dojść na poziom ówczesnej matematyki badawczej tj. zdobyć te podstawy, które umożliwiają już pracę badawczą w tej dziedzinie, to spotkał się z powszechnym podziwem środowiska (w tym osób jak najbardziej genialnych). Za genialnymi odkryciami stoją lata żmudnych przygotowań.

Ja nie mama zamiaru bronić tego wątku Khana konstruktora, ale te wasze porównania (Twoje i Picarda) nie uwzględniają tego, iż Khan ma bardzo podrasowany mózg. Jeśli jest kilkukrotnie mądrzejszy od przeciętnego człowieka, to potencjał może mieć ogromny i bardzo łatwo, odpowiednio pokierowany, zauważać lepsze rozwiązania konstrukcyjne, chłonąc wiedzę. Do tego żył w czasach, gdzie była już zaawansowana technologia, czyli komputery czy staki kosmiczne, to nie jest dla niego coś absolutnie nowego i niezwykłego, a dla człowieka z 17 wieku to byłby szok.
Kor
Użytkownik
#484 - Wysłana: 11 Cze 2013 13:41:35 - Edytowany przez: Kor
Mav:
To wytłumacz mi dlaczego po TNG, czyli serialu kompletnie nienastawionym na strzelaniny, akcje, bitwy powstał przygodowy Voyager i DS9 ze swoją starwarsowom wojenką?

Nie porównuj nawet tych seriali do dzieła Abramsa. Miały znacznie więcej wspólnego z TNG.

Natomiast nowe koncepcje wynikały przede wszystkim z trzech względów. Próby czegoś odmiennego, bo przecież nie można bazować na dosłownym przeniesieniu formuły (szczególnie jak seriale lecą równolegle); pojawienia się nowych twórców i - szczególnie w sprawie wadliwych elementów - wypalenia dotychczasowych; wysokiej popularności TNG, która przyciągnęła także przygodnych widzów, niespecjalnie zainteresowanych science fiction jako takim.

Można powiedzieć jeszcze dwie rzeczy - znacznie częściej psuje się to, co dobre, a nie naprawia to, co zepsute. Łatwiej jest coś zepsuć i ma to zazwyczaj większy sens finansowy w przemyśle filmowym, w szczególności jeśli mamy do czynienia z dziełami niegdyś ambitnymi, wymagającymi ciekawego intelektualnie widza. A druga sprawa - wydaje się, z lektury internetu, że obecnie struktura widzów dzieł Abramsa jest tak mocno naznaczona widzem casualnym, że nie masz się nawet co spodziewać serialu na poziomie DS9, czy VOY'a. Będzie znacznie, znacznie gorzej. Chyba, ze jakimś cudem zatrudni się twórcę na takim poziomie, że będzie w stanie stworzyć serial ambitny, a jednocześnie zdolny przyciągnąć tych nowych widzów.
Mav
Użytkownik
#485 - Wysłana: 11 Cze 2013 14:59:18 - Edytowany przez: Mav
Kor

Przede wszystkim to, że ktoś lubi iść do kina na widowiskowy film, przy którym świetnie się bawi, nie oznacza, że jest idiotą, który nie chcę i nie zrozumie ambitnego serialu. Człowiek nie zawsze chcę się tarzać w jakichś ambitnych filmach, przywalonych filozofią i przekazem, czasem człowiek chcę się po prostu dobrze bawić, ponieść emocjom widowsika. Wielu ludzi świetnie spędziło czas na filmach Abramsa, a co za tym idzie, ST dobrze im się kojarzy, akceptują jego realia. Jeśli pojawiłby się nowy serial w tym świecie, będą na niego przygotowani i pozytywnie nastawieni, zapewne przyjrzeliby mu się. Jak będzie dobry, to będą oglądać, dadzą mu szanse. Zakładanie, że będą tylko oczekiwać czystej akcji i że nie przyjmą mądrzejszej formuły jest błędnym myśleniem. To po słabych filmach z załogą TNG i przeciętnych serialach jak ENT, ludzie zrazili się do ST.
Kor
Użytkownik
#486 - Wysłana: 11 Cze 2013 15:06:39
Mav

Moim zdaniem przeceniasz widownię Abramsa. To w dużym zakresie tego typu osoby, co będą twierdziły, że Prometeusz był dobrym filmem i wykłócać się, że w niczym nie był gorszy od Aliena.
Mav
Użytkownik
#487 - Wysłana: 11 Cze 2013 15:17:46
Kor:
Moim zdaniem przeceniasz widownię Abramsa. To w dużym zakresie tego typu osoby, co będą twierdziły, że Prometeusz był dobrym filmem i wykłócać się, że w niczym nie był gorszy od Aliena.

A moim zdaniem nie doceniasz i można się wykłócać, dlatego to jest zwykłe gdybanie.
Kor
Użytkownik
#488 - Wysłana: 11 Cze 2013 15:28:25 - Edytowany przez: Kor
Mav

Cóż, niekoniecznie. Ja np. trochę czytałem różnych opinii o filmach Abramsa, specjalnie nie tylko takich pisanych przez fanów Treka (bo część z nich ma skłonność inteligentnie wybielać głupotę tych filmów - jakby mieli dysonans poznawczy i koniecznie musli się łudzić), ale innych, np. w formie zwykłych, króciutkich wpisów na różnych ogólnych stronach filmowych, i nie są to zbyt zachęcające wypowiedzi.

Ogólnie - występuje skrajne niezrozumienie wśród takich osób, czym powinien być Trek, czym był, gdzie leżą jego wartości. Zdarza się, że w tym samym miejscu trafi się fan Treka i o tym przypomni, to się go wyśmiewa i powtarza pseudointelektualne zaklęcia o tym, że czasy się zmieniają, że jest haterem, że o gustach się nie dyskutuje i inne tego typu hokus pokus typowe dla niemyślącego pokemoństwa szukającego popcornowej rozrywki.

Więc jak nikt nie prowadził badań statystycznych i w związku z tym jest to do pewnego stopnia niepewne, tak można sobie wyrobić dość poinformowaną opinię w tym temacie. Tylko w tym celu trzeba sięgnąć nie do topowych recenzji (chociaż te pisane przez świeżych "odkrywców" Treka też są pouczające pod względem pomylenia pojęć), lecz do przygodnych wypowiedzi.
Mav
Użytkownik
#489 - Wysłana: 11 Cze 2013 22:53:42 - Edytowany przez: Mav
Kor

Doświadczenie, które zebrałem szukając opinii na temat różnych filmów, które miałem na celowniku nauczyło mnie jednego: wpisy ludzi na forach są praktycznie nic nie warte. Zawsze są trolle, hejterzy, tacy co chcą zabłysnąć, głupio-mądrzy itd. Zwykły bałagan, z którego każdy może wyłowić to, co chcę. Ktoś chce potwierdzenia, że film jest głupi, znajdzie takowe, ktoś, że fajny, też znajdzie.
Kor
Użytkownik
#490 - Wysłana: 12 Cze 2013 16:00:17 - Edytowany przez: Kor
Mav

Zakładasz, że ja nie wiem czego szukam. Akurat mi trudno zarzucić niezrozumienie statystycznych właściwości pewnych zjawisk. Inna sprawa, że komentarze pisuje drobny, w jakiś sposób szczególny, procent osób. I to rzeczywiście może skrajnie zaburzać widzenie. Więc ok, to w dużej mierze jest gdybanie, ale ja to wiem i staram się temu przeciwdziałać. Np. mam potwierdzenia wśród znajomych. Ludzie, którzy nie przełknęliby jednego epizodu TNG, fascynują się Abramsem (fascynaci SG-1 - które bardzo lubię, ale to co innego, niż Trek i właśnie to bardzo źle o Abramsie świadczy).

Abrams przyciąga element aintelektualny. Tzn. ludzi, którzy niekoniecznie są płytcy czy głupi, ale którzy w filmach szukają przede wszystkim rozrywki, a wręcz stronią od poważnych tematów w filmach. To ich nie interesuje, bądź wręcz męczy. Zarazem takie podejście jest wręcz całkowicie sprzeczne z duchem Treka.
I takich fanów Abrams wychowuje. Ktoś w SG-1 widział tylko dowcip, postacie i akcje (mimo, że tam jest mnóstwo innych rzeczy) i teraz to samo widzi w nowym Treku. Dlatego go lubi. Nie dlatego, że jest tępy, dlatego, że tego szuka w filmach, a reszta go nie obchodzi.

Element przygłupi oczywiście też występuje i to inna sprawa. Pisałem o tym wcześniej - pokemoństwa wśród widzów nowoczesnego Treka jest mnóstwo. I to również można widzieć nie tylko po komentarzach, ale i po ludziach u których ktoś w rodzinie ma dzieciarnię w wieku gimnazjalnym itp.

Widz ogólnie współcześnie głupieje i ludzie ogólnie współcześnie głupieją (chociaż są oznaki, że to może się zmienić za sprawą pewnych roczników). Uświadom to sobie, a nie żyjesz w swojej utopii, że to byłoby złe, a więc nie może się dziać. Nie ważne czy to złe, nie ważne, czy zawsze tak twierdzono - współcześnie tak po prostu jest! A jak w to nie wierzysz, to wybierz się za granicę i sobie sprawdź jaki to poziom osiągnęło w niektórych państwach (np. UK).

Albo pogadaj z młodymi pokoleniami, które dość masowo są przekonane, że atak na WTC to była ściema, szczepionki to spisek farmaceutyczny, USA to całe zło tego świata, AIDS zostało zaplanowane, a światowy rząd planuje wybicie ludności.
Mav
Użytkownik
#491 - Wysłana: 13 Cze 2013 12:03:22 - Edytowany przez: Mav
Kor:
Abrams przyciąga element aintelektualny. Tzn. ludzi, którzy niekoniecznie są płytcy czy głupi, ale którzy w filmach szukają przede wszystkim rozrywki, a wręcz stronią od poważnych tematów w filmach. To ich nie interesuje, bądź wręcz męczy. Zarazem takie podejście jest wręcz całkowicie sprzeczne z duchem Treka.
I takich fanów Abrams wychowuje.

Nigdy nie pójde do kina na przegadany film. Zawsze chodzę na kino akcji, żeby skorzystać z magii wielkiego ekranu i mocnego dźwięku. Ambitne kino to oglądam w domu. Mnóstwo ludzi robi tak samo. Do kina idą na widowiskowe filmy, a coś mądrego to mogą sobie w domu obejrzeć. Do kina idą się dobrze bawić, przeżywać film, cieszyć się akcją. Dlatego nadal uważam, że popularność Star Trek-a w takiej formule w kinie, a serial, to dwie różne rzeczy.

Kor:
Widz ogólnie współcześnie głupieje i ludzie ogólnie współcześnie głupieją

Tak, bo w latach 90, czy 80 to widz był mądry i ludzie też... Nie przesadzaj, Kor, wtedy też rządziły proste filmy sensacyjne, a to, że dzisiejsze mają mniej fabuły wynika z rozwoju efektów specjalnych. Dzisiaj można naładować film spektakularnymi scenami i w większej ilości, przez co mniej czasu zostaję na fabułę, ale to nie oznacza jakiegoś wygłupienia ludzi. Nadal tworzy się mnóstwo ambitnych, głębszych filmów.

Kor:
Albo pogadaj z młodymi pokoleniami, które dość masowo są przekonane, że atak na WTC to była ściema, szczepionki to spisek farmaceutyczny, USA to całe zło tego świata, AIDS zostało zaplanowane, a światowy rząd planuje wybicie ludności.

Standardowe narzekanie starego pokolenia na młode. Na moje też gadali, że wulgarne, że bez wartości itd. Na pokolenie moich rodziców starsze pokolenie też narzekało, taka tradycja. Zawsze te starsze uważa się za mądrzejsze, a młodsze uważa, że te starsze jest zacofane, standard, w który jak widać sie wpisujesz.
Kor
Użytkownik
#492 - Wysłana: 13 Cze 2013 19:37:31 - Edytowany przez: Kor
Mav:
Standardowe narzekanie starego pokolenia na młode. Na moje też gadali, że wulgarne, że bez wartości itd. Na pokolenie moich rodziców starsze pokolenie też narzekało, taka tradycja.

Ble, ble, ble. Mówiłem - nie tłumacz wszystkiego tym, że narzekało się zawsze. Bo to nielogiczne tłumaczenie. Sięgasz do wyników np. wtórnego analfabetyzmu, i widzisz, czy wzrósł, pozostał na tym samym poziomie, czy spadł. I podobnie sprawdzasz sobie inne sprawy. Np. zdawalność matur z rzutowaniem na fakt obniżanych stopniowo wymagań.

Skoro wykładowcy akademiccy dość powszechnie mówią, że z przygotowaniem kandydatów jest źle, a czasem wręcz tragicznie, to coś jest na rzeczy. Więc przestań czarować zaklęciami.

Mav:
Nadal tworzy się mnóstwo ambitnych, głębszych filmów.

Poproszę o tytuły z Hollywood z ostatnich np. 5 lat. I nie wmawiaj mi, że kiedyś w Hollywood też chodziło wyłącznie o rozrywkę (bez oglądania się na inne wartości), bo wszyscy doskonale wiemy jakie filmy potrafiła kręcić Fabryka Snów.
Mav
Użytkownik
#493 - Wysłana: 13 Cze 2013 20:38:28 - Edytowany przez: Mav
Kor:
oproszę o tytuły z Hollywood z ostatnich np. 5 lat. I nie wmawiaj mi, że kiedyś w Hollywood też chodziło wyłącznie o rozrywkę (bez oglądania się na inne wartości), bo wszyscy doskonale wiemy jakie filmy potrafiła kręcić Fabryka Snów.

Musiał bym sobie poprzypominać, a nie chcę mi się. Tak na szybko:
Hotel Ruanda, Michael Clayton, Syriana, Aż poleje się krew, Wojna Charliego Wilsona, Pan życia i śmierci, American Gangster, Babel. Za reżyserie taki Drive i End of Watch.

Nie są to może filmy typu Prorok, Miasto Boga, Posterunek graniczny, czy Tropa de Elite, ale na pewno nie są to pocornowe pustki.
Kor
Użytkownik
#494 - Wysłana: 13 Cze 2013 20:59:33 - Edytowany przez: Kor
Mav

Hotel Rwanda (2004), to jest 5 lat wstecz? poza tym to koprodukcja o wątpliwych powiązaniach z Hollywood

Pan życia i śmierci (2005), 5 lat wstecz?
Michael Clayton (2007), 5 lat wstecz?
Wojna Charliego... (2007) - jak wyżej
Aż poleje się krew (2007) - jak wyżej
American Gangster (2007) - jak wyżej
Syriana (2006) - jak wyżej

Babel (2006) - jak wyżej, poza tym jest to trzecia część trylogii zapoczątkowanej znacznie lepszym, w mojej opinii, Amores Perros produkcji... Meksykańskiej
Mav
Użytkownik
#495 - Wysłana: 13 Cze 2013 21:21:40 - Edytowany przez: Mav
Kor

O rok-dwa będziesz się czepiał? Nie jestem teraz tak na bieżąco z filmami, nie ryję tak tematu, dlatego podałem takie sprzed kilku lat. Django (2012) można dorzucić, bo na pewno nie jest to zwyczajny film. Natomiast z takich, co nie oglądałem to: Musimy porozmawiać o Kevinie, Inside Job, Prawdziwe męstwo, Zapaśnik, Spadkobiercy - wszystkie zapowiadają się na takie głębsze i powstały między 2009 a 2013.

O, właśnie mi się przypomniał kolejny dobry film: Gran Torino, z 2008, łapie się do 5 lat
Kor
Użytkownik
#496 - Wysłana: 13 Cze 2013 21:31:35
Mav

No więc Gran Torino. Raczej nie oglądałem, więc Ci to uznam na zasadzie, że wiesz o czym mówisz. Django natomiast widziałem i nie wiem co w tym takiego wspaniałego.

Dlaczego 5 lat? Bo tyle sobie wymyśliłem. I jak widać poskutkowało eliminacją większości cenionych przez Ciebie tytułów. Które i tak stanowią wyjątki w pierwszej połowie dekady. Gdybyś się cofnął do lat 90, miałbyś z każdego roku przynajmniej kilka naprawdę ciekawych tytułów. Wcale nie jakichś niszowych, wiele z nich było hitami. I o to chodzi, o proces.
Mav
Użytkownik
#497 - Wysłana: 13 Cze 2013 22:28:13
Kor

Za kilka lat ludzie mogą się zmęczyć adaptacjami komiksów, remakami, rebootami i wejdzie moda na coś innego. Nie ma co panikować.
Kor
Użytkownik
#498 - Wysłana: 13 Cze 2013 22:40:26 - Edytowany przez: Kor
Mav

To samo mówiono dobre parę lat temu. I co? I jest tylko gorzej. Ile mam czekać, aż ludziom się ta głupota znudzi? Zresztą - jesteś pewien, że młodym pokoleniom się to nudzi? Jesteś pewien, że - przynajmniej w części - nie odpowiada za to spadek jakości gustów oraz stawianie przez producentów na ogólnie coraz młodszego widza?
Toudi
Użytkownik
#499 - Wysłana: 13 Cze 2013 23:11:18
Mav:
Spadkobiercy

Borg, jaki nudny film, ale kurcze dawno nie spędziłem tak przyjemnie 1,5h czasu. To dopiero reklama filmu nie? 1,5h nudy, ale tak przyjemnej w odbiorze...
Picard
Użytkownik
#500 - Wysłana: 14 Cze 2013 14:47:13 - Edytowany przez: Picard
Kor:
Moim zdaniem przeceniasz widownię Abramsa. To w dużym zakresie tego typu osoby, co będą twierdziły, że Prometeusz był dobrym filmem i wykłócać się, że w niczym nie był gorszy od Aliena.

Co do geniusza pisarskiego pana Lindelofa, kumpla Abramsa i pisarza nowej części $tar Ćwieka - Ellen Ripley reviews Prometheus

Mav:
Teraz to mnie załamałeś... DS9, VOY i ENT to jeden śmietnik, drastyczny spadek poziomu, zwykła nieudolna podróba ST.

Postawiłeś tezę - tj. seriale post-TNG były płaskie i stawiające na efekciarstwo - to teraz ją udowodni. Ja ze swojej strony moge Ci bez trudu dowieść, że owe seriale miały wiele mądrych odcinków zwierających, bynajmniej nie banalne wątki filozoficzne, moralizatorskie oraz zawierały komentarz społeczny i odnosiły się do złożoności ludzkiej natury. Ale to Ty postawiłeś tezę, że tych wątków tam nie ma, więc to Ty musisz ową tezę udowodnić. Czekam więc, aż wysuniesz zasadne argumenty, wówczas wdam się z Tobą w polemikę.

Mav:
O prawdziwym, czyli o TOS-ie i filmach z jego załogą oraz TNG, bo ja się na te podróbki typu DS9 czy VOY nie nabrałem.

Twój problem. I na temat zagadnień poruszanych w tamtych serialach można prowadzić ciekawe dyskusje. A przede wszystkim są one znacznie bliższe wizji Roddenberrego niż anty-edukacyjna bajka pana Abramsa.

Mav:
Ty teraz żartujesz, tak? To taki żarcik? Czy mam rozumieć, że całą tą wiedzie o Picardzie, zgromadziłeś dzięki pilotowemu odcinkowi TNG: Encounter at Farpoint? Czy może te pozostałe ponad 170 odcinków i 4 filmy kiowe pozwoliły Ci poznać tak bogato tą postać? Jak tak mamy się bawić to porozmawiamy o Carol Marcus jak Abramas zrobi z nią 80 filmów. I nie wyjeżdzał mi tu, że dobry film zmieściłby w dwóch godzinach tyle informacji o jednej z wielu postaci, bo co takiego wielkiego się dowiedzieliśmy o oryginalnej Marcus w ST:2? No co? Tyle, że jest naukowcem pracującym przy projekcie Genesis i że ma syna, łał!

A co za problem zawrzeć takie informacje w dwugodzinnym filmie? Wpleść je w jakiś dialog odbywający się między bohaterami, zbudować charakterystykę postaci poprzez ukazanie tego jak owa postać się zachowuje, w różnych scenach pokazać jej poglądy, obawy, nadzieje itp. Nigdy nie widziałeś filmu, w którym taka - w końcu nie trudna sztuka- się udała? To ja dam Ci przykład takiej postaci: Picard w znienawidzonym przez Ciebie FC. Widać, że facet jest idealistą - mówi cały czas o tym, że ludzkość wyewoluowała, że zmieniła się na lepsze - oraz marzycielem - scena gdzie kapitan mówi Dacie, że jako dziecko chciał dotknąć Feniksa -, a jednocześnie widać, że cierpi on na PTSD. Z filmu dowiadujemy się czemu tak jest - widz poznaje całą historię Locutusa i nie jest do tego konieczne oglądanie serialu. I co można przedstawić bardziej złożoną charakterystykę postaci w dwugodzinnym filmie? Można, tylko trzeba chcieć.

Chcesz podyskutować o Carol Marcus z Gniewu Khana? Proszę bardzo: ta kobieta utożsamia typ naiwnego naukowca, który miał jak najlepsze intencje, ale który zwyczajnie nie chciał sobie zdawać sprawy z zagrożeń związanych z pracą naukową jaką prowadziła. Ignoruje przy tym uwagi swojego syna Davida, który świadom jest tych niebezpieczeństw. Ta osoba pokazuje, że czasami droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami. Poza tym uosabia ona przeszłość Kirka, pokazuje mu kim był im kim się stał. Wiemy też, że ona i Kirk mieli inne zapatrywania na świat - You had your world and I had mine - dlatego postanowili się rozstać i dlatego została matką samotnie wychowującą dziecko. To znacznie lepsza charakterystyka niż kosmiczna cizia w bieliźnie dłubiąca przy torpedach... Zresztą zgadnij co wyskoczyło mi pierwsze gdy w goggle gdy wpisałem hasło Carol Marcus:
http://i.huffpost.com/gen/1048778/thumbs/o-DR-CARO L-MARCUS-STAR-TREK-570.jpg?7 ?
Odrażające jest to, że Abrams swoją wulgaryzacją Treka, nadpisuje historie całego Star Trek'a, że obraz szacownej pani doktor zastępuje się wizerunkiem cizi w bieliźnie. W tym względzie Levar Burton ma racje - Abrams chce zastąpić Treka swoją zwulgaryzowaną wizją wszechświata Roddenberrego. Bardzo nie eleganckie posunięcie.

Ale wracając do zagadnienia charakterystyki postaci. Wiesz czemu Abrams nie może jej zawrzeć w dwugodzinnym filmie? Bo ten facet najwyraźniej cierpi na ADHD. U niego nie ma czasu na jakąkolwiek - poza wyjątkowo elementarną - charakterystykę postaci, bo jego film musi pędzić na złamanie karku, niczym kot z pęcherzem. To jak on ma mieć czas gdy skupia się on jedynie na akcji i humorze i tylko te dwie rzeczy go interesują?

Mav:
Kobieta w bieliżnie to dla Cibie jakaś trauma? Postać Carol nie jest zbędną, wnosi swoje do filmu. Jest córką Admirała Marcusa i jej obecność na Enterprise wzbudza podejrzenia u widza, co do jej intencji i Admirała Marcusa. Do tego na końcu dołącza na stałe do załogi, wiec jest wysoce prawdopodobne, że będzie w następnym filmie.

Wzbudza podejrzenia... I co to wnosi do fabuły filmu, skoro jak rozumiem te podejrzenia są nieuzasadnione? A pokazywanie baby w bieliźnie dobrze świadczy o tym, że ten film nie jest niczym innym jak zabawką zaadresowaną do niewyżytych trzynastolatków. Po prostu taka scena świadczy nie najlepiej o dojrzałości emocjonalnej pana reżysera.

Mav:
Zwykłe gdybanie.

Nie. Spekulacja podparta dowodami. Pomyśl: jeśli filmy akcji made by Abrams, się sprzedają to czy żądna zysku wytwórnia będzie chciała właśnie zarobić realizując serial akcji przeznaczony dla masowego widza? Logiczne. I ponawiam pytanie - co Abrams zrobił na uniwersum? Popatrz np. ile Trekowych gier wydawano w późnych latach dziewięćdziesiątych i na początku lat dwutysięcznych: Bridge commander, Birth of the Federation, Elite Force 1&2, DS9 the fallen, Armada 1&2, cala trylogia Starfleet command ... A co jest teraz? Star Trek online i jedna nieudolna i nieuczciwie reklamowana przez deweloperów gierka, której akcja dzieje się w Abramsverse? To gdzie jest ta twoja kolosalna popularność, której J.J rzekomo Trekowi przysporzył?

Mav:
o jak to jest, jak Khan kopie mężczyzn to jest dobrze, jak kopnie kobietę, no to już jest skandal? Wiesz kim Ty jesteś? Rasistą działającym po drugiej stronie. Ktoś coś powie nie tak o gejach, że np. przesadzają z tym narzucaniem się swoją seksualnością innym, tymi paradami itd. Ty od razu zrobisz z niego homofoba. Nie podoba mi się, że kobiety są faworyzowane w wojsku (mniejsze obciążenia przy testach fizycznych itd.) to od razu jestem seksista, z zacofanymi poglądami Coraz więcej jest niestety takich ludzi przeginających w drugą stronę. Fanatyzm zawsze będzie zły, nie ważne jakie poglądy za nim stoją.

Ponownie proszę byś nie nazywał mnie fanatykiem. Jest to pejoratywne określenie, które przystaje do ludzi pokroju Bin Ladena, a nie do kogoś kto głośno artykułuje swoje poglądy w internecie. O ile nie jesteś w stanie udowodnić, że chce komuś wyrządzić krzywdę w imię obrony swoich poglądów, to przestać. Inna sprawa, że Ty rzeczywiście sprawiasz wrażenie zakamuflowanego homofoba i seksisty, stosującego na dodatek podwójne standardy. Najpierw do upadłego bronisz sceny rozbieranej z filmu Abramsa, a później głośno protestujesz przeciw obnoszeniu się z seksualnością. Jaki inny ma sens ta scena jak tylko erotyczne pobudzenie części widowni? Ale, że scena ta jest adresowana do heteryków to już jest OK? Poza tym co to oznacza, obnoszenie się z? Pamiętaj Mav żebyś mi się z tą trekowościom nie obnosił, tak samo Żydzi mają się nie obnosić, ze swoją żydowskością, czarni z czarnością, a Polacy zagranicą mają nie afiszować się ze swoją polskością! Bo to strasznie razi większość jak mniejszość ma jakieś nieortodoksyjne zwyczaje, no nie? I masz wielką radochę, że pseudo-Khan złamał kobiecie nogę, bo taka kobieta śmiała domagać się równego traktowania jak mężczyźni... Czy ów czarny charakter złamał nogę jakiemuś mężczyźnie z załogi? Pewnie nie, ale Ty seksizmu w tym nie dostrzegasz.
Kor
Użytkownik
#501 - Wysłana: 14 Cze 2013 15:52:42 - Edytowany przez: Kor
Picard:
Bo to strasznie razi większość jak mniejszość ma jakieś nieortodoksyjne zwyczaje, no nie?

Naprawdę musisz poczytać trochę z innych źródeł, niż czytujesz zazwyczaj. Ja czytam nawet ludzi, których uważam za element niebezpieczny lub wrogi. Wydaje się, że nie spojrzałeś nawet przez chwilę poza zasłonę politycznej poprawności.

Np. żeby zbadać historię powiązań organizacji i aktywistów LGBT z ruchami pedofilskimi; żeby dowiedzieć się czegoś o nadreprezentacji takich osób w spektrum różnych parafilii, ale także przestępczości (pedofilia; mężczyźni); żeby dowiedzieć się czegoś o tym, jak działa multikulti z perspektywy osób, które w tym nowym środowisku bezpośrednio żyją (a nie jedynie czytać oderwanych od rzeczywistości idealistycznych publicystów i słuchać politpoprawnych polityków); żeby posłuchać co mają do powiedzenia na ten temat sami Muzułmanie europejscy, kiedy nie muszą pozorować (wychodzi szydło z worka); żeby zapoznać się z tym jakich to eksperymentów dokonywały różne ruchy skrajnie lewicowe (kulturowo) w takich latach 70, czy 80; zapoznać się z historią lewackich bojówek, łącznie z organizacjami terrorystycznymi, i dowiedzieć się czegoś o uwikłaniu rozmaitych guru lewicy w środowiska powiązane z takimi organizacjami; żeby sięgnąć do różnych doniesień z konferencji jakich nie uświadczysz w polskiej prasie, gdzie wprost się dyskutuje np. metody rozegrania polskiego społeczeństwa względem równouprawnienia homoseksualistów (co w przypadku adopcji dzieci, nie jest żadnym równouprawnieniem, lecz niemoralnym nadużyciem, wręcz przestępstwem), czy sposobach uzgodnienia jednej narracji historycznej Europie Środkowej, narracji zgodnej z zachodnią. Żeby sobie uzmysłowić, że antypolonizm części środowisk Żydowskich, w tym w USA, nie jest żadnym wymysłem, a dyskurs historyczny w tym względzie jest tam tak zakłamany, że od lat powinniśmy łożyć miliardy, żeby to odkręcać (dla własnego dobra); że w wielu miejscach świata, w tym w Stanach Zjednoczonych i licznych krajach europejskich, wylatuje się z uczelni za poglądy, a bywa, że za nazwanie po imieniu faktów naukowych.

Lewicowy marsz przez instytucje, zapowiadany przez ich ideologów, nie jest niczym wymyślonym, tylko dawno temu się odbył. Zresztą nie bez zainteresowania i pomocy (w tym finansowej) radzieckiej agentury, co nie jest żadną tajemnicą, o tym pisze się poważne historyczne książki.

Mav ma rację. Istnieje coś takiego jak epatowanie i mylisz się, jeśli sądzisz, że za tym nie stoi (nie w każdym przypadku, pożytecznych idiotów jest niepomiernie więcej, niż aktywistów) zorganizowana działalność pewnych środowisk (które doskonale rozumieją socjotechnikę).

Po aferze z PRISM nagle ludzie w szoku odkrywają, że internet jest kontrolowany. Taki jest poziom naiwności społecznej. W przypadku multikulti i tolerancji - jest jeszcze większy. Przede wszystkim, przypomnij sobie co oznacza słowo tolerancja, bo zdaje się - zagubiłeś już rozumienie tego słowa. Spróbuj też rozdzielać intelektualnie płaszczyznę osobistych stosunków z drugim człowiekiem, od tego co się dzieje na poziomie konfliktu ideowego (żeby nie powiedzieć - walki; bo zagrania lewicy są jawnie antydemokratyczne i wrogie).
Picard
Użytkownik
#502 - Wysłana: 14 Cze 2013 16:28:05 - Edytowany przez: Picard
Kor:
Naprawdę musisz poczytać trochę z innych źródeł, niż czytujesz zazwyczaj. Ja czytam nawet ludzi, których uważam za element niebezpieczny lub wrogi. Wydaje się, że nie spojrzałeś nawet przez chwilę poza zasłonę politycznej poprawności.

Na wstępie przypomnę Ci że głoszenie poglądów homofobicznych, szowinistycznych czy wogóle jakichkolwiek nawołujących do wrogości czy dyskryminacji względem jakieś grupy społecznej jest niezgodne z regulaminem forum. Więc jeśli chcesz sobie zapracować na bana, to pracuj dalej. Na dodatek, mylisz się - to nie są wnioski wysunięte przeze mnie po przeczytaniu jakieś prasy - której prawie wcale nie czytam - to moje włanne przemyślenia. Poza tym operujesz klasycznym językiem zwolennika teorii spisku, a nawet jeżykiem stosowanym przez władze PRL: element niebezpieczny/wrogi.

Poza tym ten wątek przeznaczony jest recenzją nie dyskutowaniu poglądów politycznych.

Kor:
Mav ma rację.

Nie, nie ma.

Kor:
LGBT z ruchami pedofilskimi

Równie dobrze mógł bym Ci udowadniać, że istnieje zwiększona statystycznie liczba pedofilii wśród księży katolickich, które to twierdzenie, w świetle różnych skandali pedofilskich, nie musi być wcale nie poprawne. Rodzi się więc zasadne pytanie: czy należy postawić znak pomiędzy księdzem a pedofilem i uważać, że istnieje spisek Watykanu dążący do deprawacji młodzieży poprzez kontakt ze spaczonymi kapłanami? taka teoria brzmi to jak rojenia szaleńca? Skoro, tak to tak samo brzmi to co piszesz o środowiskach homoseksualnych i częstszym występowaniu tam takich a nie innych skłonności.

Kor:
żeby posłuchać co mają do powiedzenia na ten temat sami Muzułmanie europejscy, kiedy nie muszą pozorować

Ciekawe, słowa nie powiedziałem o Muzułmanach. Skąd oni Ci przyszli do głowy?

Kor:
żeby zapoznać się z tym jakich to eksperymentów dokonywały różne ruchy skrajnie lewicowe (kulturowo) w takich latach 70, czy 80;

Skrajności zawsze się znajdą. Do każdej dziedziny myśli ludzkiej da się przyporządkować jakiś opłakany w skutkach, niegodziwy eksperyment społeczny, co samo w sobie nic jeszcze nie znaczy. W przypadku prawicy eksperymenty nazywał się Trzecia Rzesza, w przypadku KK swoisty eksperyment dążący do stworzenia tzw. Państwa bożego owocował koszmarem wieków średnich: krucjatami, inkwizycją, prześladowaniem i wygnaniem Żydów oraz innych innowierców. Czy w związku z tym uważasz prawicę i KK za coś z gruntu złego?

Kor:
zapoznać się z historią lewackich bojówek, łącznie z organizacjami terrorystycznymi,

Niektórzy ekstremiści z Amerykańskiej prawicy wysadzali w powietrze kliniki aborcyjne i dokonywali zamachów na polityków z przeciwnego obozu. Czy w związku z tym takie czyny przypisujesz całej prawicy?

Kor:
(co w przypadku adopcji dzieci, nie jest żadnym równouprawnieniem, lecz niemoralnym nadużyciem, wręcz przestępstwem).

Bzdura. Czy w związku z tym para hetero, która nie może mieć dzieci, nie powinna móc starać się o adopcje bo jest to rzekomo niemoralne nadużycie, a wręcz przestępstwo?

Widzę, że tylko co do pseudo-Treka Abramsa i co do współczesnego kina amerykańskiego się zgadzamy, co do wszystkiego innego, stoimy po przeciwnych stronach barykady.


Kor:
Istnieje coś takiego jak epatowanie i mylisz się, jeśli sądzisz, że za tym nie stoi (nie w każdym przypadku, pożytecznych idiotów jest niepomiernie więcej, niż aktywistów) zorganizowana działalność pewnych środowisk (które doskonale rozumieją socjotechnikę).

Epatowanie różnego rodzaju erotyzmem jest faktem. Ale czemu ma być to tylko hetero erotyzm - patrz np. sceny rozbierane z filmów Abramsa? Czemu uprawiać podwójne standardy? Albo wszyscy mają możliwość epatowania takim erotyzmem, albo nie powinien jej mieć nikt. Ja opowiadam się za tym drugim rozwiązaniem, ale w naszym opętanym seksem świecie to niestety nie przejdzie.
Kor
Użytkownik
#503 - Wysłana: 14 Cze 2013 16:49:51 - Edytowany przez: Kor
Picard:
Równie dobrze mógł bym Ci udowadniać, że istnieje zwiększona statystycznie liczba pedofilii wśród księży katolickich, które to twierdzenie, w świetle różnych skandali pedofilskich, nie musi być wcale nie poprawne.

Słyszałeś o czymś takim jak statystyka? Może warto poznać przynajmniej podstawy tej pięknej dziedziny wiedzy? Całe tłumaczenie, ze nie istnieje nadreprezentacja (i to skrajna) homoseksualistów (lub biseksualistów - kwestia do wyjaśnienia) płci męskiej wśród pedofilów polega na tym, że się sobie uznało, że pedofil inaczej patrzy na dziecko, a inaczej na dorosłych. Jak więc Pan sobie molestuje wyłącznie chłopców (chociaż miał dostęp do dziewczynek), to nie jest gejem, jest pedofilem. Ciekawe, nie? Poszukaj - znajdziesz wiele tekstów posługujących się postmodernistyczną, literacką analizą zastosowaną do przestępców, żeby takie widzenie tych spraw kreować. Bardzo to naukowe.

Raporty policyjne, jakie czasami jeszcze udaje się znaleźć, z czasów kiedy nie istniała polityczna poprawność w tym względzie, nie pozostawiają żadnych złudzeń.

Poza tym organizacje LGBT (oczywiście nie wszystkie) miały jawne, formalne powiązania z ruchami pedofilskimi swego czasu. Przecież w Stanach, gdy modny stał się temat pedofilii, wybuchły z tego powodu afery. Nastąpiło formalne odcięcie i przykładne, medialne potępienie.

Innymi słowy: odwracasz kota ogonem, bo niczego nie chcesz zrozumieć. Ty już z góry wiesz jaka jest prawda. Przypomnę Ci, że kiedyś głosiłem równie idealistyczne tezy, jak Ty. Niestety dorosłem - tj. zacząłem sprawdzać fakty.

Picard:
W przypadku prawicy eksperymenty nazywał się Trzecia Rzesza

Trzecia Rzesza to prawica? Tobie widać naprawdę już głęboko udało się pewne rzeczy wmówić. To dziwne, że sami hitlerowcy doskonale zdawali sobie sprawę, że więcej mają wspólnego z bolszewizmem, niż czymkolwiek innym. Zwalczali bolszewików jako przeciwników do władzy. Trzeciej Rzeszy jako prawicy nie da się bronić w żaden sposób.

Chyba, że uznasz, że lewica nie może być nacjonalistyczna, co jest absurdalnym założeniem. Jest anachronizmem, ponieważ lewica historycznie wcale nie musiała być kosmopolityczna, bywała mocno patriotyczna, a w związku z tym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby była nacjonalistyczna. Kiedyś też nie miała nic wspólnego z popieraniem gejów itp. Więc uznawanie, że nazizm nie mógł być lewicowy, bo np. zwalczał gejów, to jest czysty anachronizm. Błąd rozumowania. Nazizm to w najlepszym razie (najlepszym dla lewicy) ideologiczny potworek, zlepek. W jego obrębie nie istniała też jednolitość poglądów.

Była cała grupa takich, co jawnie nawoływała do społeczeństwa bezklasowego i jedności robotniczej, sam Hitler uważał, że kapitalizm to dzieło żydowskie i podziwiał w wielu względach Stalina, wygrała jednak pragmatyka - elementy kapitalizmu zachowano, przekształcając go jednak w system etatystyczny działający na zamówienie państwa. Nacjonalizm, jeśli uznać go za prawicowy (bo i w istocie podzielany z rzeczywistą prawicą niemiecką tamtych czasów), można skontrować np. antyreligijnym nastawieniem Hitlera oraz całkowicie antykonserwatywną ideą jaką jest zaprowadzanie w kraju siłowej rewolucji. Można też pokazać, że wielu ideologów później III Rzeszy wprost czerpało z marksizmu.

Jak się przyjrzyj historii różnych ruchów wolnościowych, to także zauważysz, że to co czasem współcześnie głoszą, jest wręcz całkowitym zaprzeczeniem tego, co głosiły w swoich początkach (np. feminizm, który od wyniesienia pierwiastka kobiecego na równouprawnienie, znalezienia mu równego miejsca w społeczeństwie, doszedł z czasem do albo zaprzeczenia różnic między kobietą, a mężczyzną; albo do uznania, że mężczyźni są gorsi; zaczął od obrony macierzyństwa i wynoszenia jego wartości, skończył na atakowaniu kobiet, które nie pracują bo chcą wychowywać dzieci).

Ekstremizm prawicowy w kontekście tego co robiła skrajna lewica (w tym komuniści) w XX wieku właściwie nie istnieje, można go uznać za pomijalny. Mimo, iż istnieją przypadki skrajnego prawicowego ekstremizmu, także masowych ludobójstw.

Picard:
Niektórzy ekstremiści z Amerykańskiej prawicy wysadzali w powietrze kliniki aborcyjne i dokonywali zamachów na polityków z przeciwnego obozu. Czy w związku z tym takie czyny przypisujesz całej prawicy?

Znowu - Ty nie masz za grosz wiedzy o skali zjawisk, lub nawet zrozumienia, że jest to konieczny element diagnozowania rzeczywistości.

Picard:
Czy w związku z tym para hetero, która nie może mieć dzieci, nie powinna móc starać się o adopcje bo jest to rzekomo niemoralne nadużycie, a wręcz przestępstwo?

Kolejny bzdury. A gdzie Ci zniknęło dziecko? Dziecko nie ma prawa mieć mamy i taty (naturalnych tożsamości w gatunku ludzkim - tożsamości! o których homoseksualiści tyle zawodzą!), bo gej chce mieć sobie dzieciaka? Stawiasz sprawę na głowie. To jest właśnie amoralne i aintelektualne.

Picard:
Ale czemu ma być to tylko hetero erotyzm - patrz np. sceny rozbierane z filmów Abramsa? Czemu uprawiać podwójne standardy? A

Przeczytaj sobie definicję słowa "epatować". Zawiera moment statystyczny. Gejów jest tylko kilka procent w społeczeństwie, a sztuka współczesna rodzi wrażenie, ze jest ich znacznie więcej. To jest właśnie epatowanie, które ma pewne cele. Zaburzania proporcji.

Jeśli tak Ci zależy na rozumie, to zacznij myśleć. Żeby myśleć, trzeba mieć bazę. Żeby mieć bazę, trzeba sięgać do źródłowych faktów, a nie przerobionych przez maszynkę medialną. Żeby to robić trzeba się obyć w pewnych kwestiach, jak np. choćby pojęciowym rozumieniu statystyki oraz sięgać do tekstów z którymi może Ci nie po drodze, ale mimo to musisz je czytać z otwartym umysłem, by racjonalnie oddzielać bzdury i kłamstwa, od rzeczywistych racji.

Co natomiast robisz? Odrzucasz z góry cały zakres tekstów czy danych, bo one nie mogą być prawdziwe, gdyż to byłoby niezgodne z Twoją uczuciowością. To jest racjonalne? Jak Ty możesz mieć jakkolwiek wyrobione zdanie w jakimś temacie, jak powtarzasz jak papuga. Empirii - zero.

******

Picard, Ty mnie nie strasz moderacją. Kij Ci potrzebny, żeby nadal móc wierzyć w swoje tezy? Ja nie jestem homofobiczny w tym sensie, że mam osobiste problemy z gejami, że czułbym się źle w ich towarzystwie, lub traktował ich jak ludzi gorszego sortu.

Jak na WPolityce cytuje się jakiś niewytrzymujący krytyki naukowy raport, jak to dzieci wychowywane w rodzinach homoseksualnych są zaburzone (a okazuje się, że rodzina homoseksualna jest zdefiniowana w ten sposób, że osoba badana stwierdziła, że mogła mieć podejrzenie w okresie w jakim mieszkała w domu, iż któryś z rodziców miał romans homoseksualny), to o tym pisze, stwierdzam, że nie sprawdzają danych jakie przytaczają, kłamią i manipulują. Ale to nie oznacza, że tylko jedna strona tego sporu manipuluje. Nie oznacza, że zwolennicy LGBT przedstawiają Ci nagie fakty, mówią prawdę i nie dokonują nadużyć. W tym manipulacji pojęciowych.

Nie wiem jak trzeba dać się zmanipulować i podupaść na rozumie, żeby nie rozumieć, że w przypadku adopcji to prawo dziecka (tak jest w ogóle w prawie adopcyjnym) stawia się na pierwszym miejscu. A dziecko ma prawo do naturalnych, a nie skonstruowanych sztucznie (społecznie), tożsamości. Na tyle na ile w przypadku adopcji jest to możliwe. Ma prawo mieć mamę, tak jak ma ją jego kolega, czy koleżanka. Ty chcesz mu odebrać to prawo. W imię czego? W imię dobrego samopoczucia dorosłej osoby o orientacji homoseksualnej. Naprawdę, upadek rozumu przeraża w tym myśleniu.

Niektórzy już tak intelektualnie upadli od tej całej politycznej poprawności, że mówiąc o adopcji uciekają się do stwierdzeń o prawach człowieka. Dobrze tylko jeszcze wiedzieć, co to są prawa człowieka. Gdyby adopcja była takim prawem, osoba skazana za mord na dzieciach powinna mieć prawo adopcji. Bo to prawa niezbywalne, podstawowe. Ich zakres jest ograniczony z pewnych w pełni racjonalnych i moralnych przyczyn.
Mav
Użytkownik
#504 - Wysłana: 14 Cze 2013 17:30:49 - Edytowany przez: Mav
Kor:
Co natomiast robisz? Odrzucasz z góry cały zakres tekstów czy danych, bo one nie mogą być prawdziwe, gdyż to byłoby niezgodne z Twoją uczuciowością. To jest racjonalne? Jak Ty możesz mieć jakkolwiek wyrobione zdanie w jakimś temacie, jak powtarzasz jak papuga. Empirii - zero.

W sumie, Kor, Picard twierdzi, że świat w TNG to wspaniałe, sprawiedliwe, sczęśliwe miejsce, raj, w którym każdy chciałby żyć, żyć w tych czasach... Tak, całe zgładzone kolonie - miliony ofiar, dopiero co zakończona wojna z Klingonami, a już następna wisząca w powietrzy z Romulanami, kosmos pełen szumowin, łowców niewolników, wojen, strachu, terroru... trup ściele się gęsto. Niesprawiedliwości i nieszczęścia tam jest mnóstwo, ale forumowy Picard, rozgościł się w przytulnym Enteprise i zapomniał o całym złu świata, jemu jest dobrze, więc krzywdy innych nie zauważa.

Jak ktoś, kto nie potrafi okiełznać prawdy świata przedstawionego w TNG, ma pojąć w pełni problemy świata realnego?
Kor
Użytkownik
#505 - Wysłana: 16 Cze 2013 18:05:33 - Edytowany przez: Kor
Kurrde, Mav - ale co się z tymi, skądinąd inteligentnymi ludźmi dzieje? Jak można z założenia w pewnych względach całkowicie nie myśleć? Nie dociekać prawdy, tylko ją zakładać na podstawie własnych emocji? Tego jak chciałoby się by działał świat, a nie tego jak działa?

W przypadku adopcji dzieci przez pary homoseksualne pisałem o tożsamościach, bo sami homoseksualiści tyle o nich piszą. Można zaprzeczyć logice ich oczekiwań na ich własnych warunkach. O ile nie stawia się sprawy na głowie i rozumie, że adopcja jest instytucją dla dobra dzieci, a nie dla dobra dorosłych. To dziecko ma otrzymać dom, a nie para dostać sobie dziecko. Jest oczywiste czyje prawo i dobro liczy się tu pierwsze.

Ale gdyby Picard'a takie oczywistości nie zadowalały, to może sobie sięgnąć do masowej - i naukowej - literatury na temat tego, jak często dzieci pozbawione jednego z rodziców (nawet jeśli w ogóle go nie pamiętają, tutaj nie chodzi o świadomość straty znanej uprzednio osoby, tylko ogólną świadomość nie posiadania rodzica i brak wzorca płciowego) mają rozmaite problemy rozwojowe, które naznaczają ich psychikę na całe życie. Od braku pewności siebie po całkowitą niezaradność w nawiązywaniu relacji z inną płcią. Jest to szeroko opisane, łącznie z tym jak w różnym wieku dzieci różnych płci czerpią różne wzorce rozwojowe od różnych płciowo (i pod względem roli), z dwojga, rodziców.

Ale po co to czytać? Jeszcze można się czegoś dowiedzieć. Np. tego jakiej manipulacji intelektualnej dokonują aktywiści ruchów LGBT.

Rzecz jasna takich aspektów nie można też wyolbrzymiać, można być wychowywanym przez jednego rodzica i wyrosnąć na spełnionego człowieka. Można też dyskutować, czy tłumaczenia (interpretacje) takich zjawisk są prawidłowe (np. czy rzeczywiście o chodzi o przejmowanie ról, czy po prostu np. osoba ma w pewnym wieku problemy z tym, że nie może ustalić swojego źródła, że odczuwa pewną sztuczność, wyjątkowość sytuacji w jakiej się znajduje; w końcu dlaczego adoptowane dzieci poszukują czasem biologicznych rodziców?). Ale jeśli jest jakieś prawdopodobieństwo, że dziecko będzie miało z tytułu wychowania w rodzinie homoseksualnej jakieś problemy, albo jakieś poczucie braku (typowe dla dzieci adoptowanych lub poczętych za pośrednictwem banków spermy; a tutaj dokładamy nowe problemy z tożsamością i identyfikacją), to jakie mamy prawo świadomie i z wyboru na coś takiego dziecko narażać?

******

Do poczytania i pooglądania, oczywiście z krytycyzmem:

http://www.thepublicdiscourse.com/2012/08/6065/
http://englishmanif.blogspot.com/2013/04/gender-th eory-tool-of-totalitarianism.html
http://www.youtube.com/watch?v=KQ2xrnyH2wQ
Picard
Użytkownik
#506 - Wysłana: 23 Cze 2013 21:27:24
Wiecie co cieszy mnie jeszcze bardziej niż sprzeciw wobec homofobicznych poglądów pewnych prawusów z tego forum? Otóż cieszy mnie każda negatywna recenzja filmów Abramsa:
Half in the Bag Episode 53: Star Trek Into Darkness
Toudi
Użytkownik
#507 - Wysłana: 24 Cze 2013 00:21:52
Picard:
Otóż cieszy mnie każda negatywna recenzja filmów Abramsa

Weź go wreszcie zobacz. ;) potem zrób polską wersję błędów filmu :P

Picard:
Half in the Bag Episode 53: Star Trek Into Darkness

Sporo fajnych uwag mają. No i mimo wycięcia ponad godziny dialogu, to starali się uchwycić to czego większość już nie wytykała, jak krew Tribbla. Unikali też oczywistości jak odległości czy golizna.

No i podobało mi się podsumowanie wstępu do filmu i naruszenia pierwszej dyrektywy.
Mav
Użytkownik
#508 - Wysłana: 24 Cze 2013 00:58:51 - Edytowany przez: Mav
Picard:
Wiecie co cieszy mnie jeszcze bardziej niż sprzeciw wobec homofobicznych poglądów pewnych prawusów z tego forum? Otóż cieszy mnie każda negatywna recenzja filmów Abramsa:

A mnie zastanawia, dlaczego osoba, ktora niby tak lubi Treka, tak latwo i wrecz z przyjemnoscia szufladkuje ludzi, nazywa ich homofobami, seksistami itd. Kor nie pluje jadem, probuje normalnej merytorycznej dyskusji, ale z Toba sie nie da. Ty chyba Picard nie rozumiesz Star Treka, nie tego on uczyl. Twoj serialowy imiennik z forum - Jean Luc, nigdy by Kora homofobem nie nazwal, byl daleki od blahego osadzania ludzi, szufladkowania.
Przede wszytkim jednak w odroznieniu od Ciebie nie byl naiwny.
Picard
Użytkownik
#509 - Wysłana: 24 Cze 2013 01:18:40
Mav:
A mnie zastanawia, dlaczego osoba, ktora niby tak lubi Treka, tak latwo i wrecz z przyjemnoscia szufladkuje ludzi, nazywa ich homofobami, seksistami itd. Kor nie pluje jadem, probuje normalnej merytorycznej dyskusji, ale z Toba sie nie da. Ty chyba Picard nie rozumiesz Star Treka, nie tego on uczyl. Twoj serialowy imiennik z forum - Jean Luc, nigdy by Kora homofobem nie nazwal, byl daleki od blahego osadzania ludzi, szufladkowania.
Przede wszytkim jednak w odroznieniu od Ciebie nie byl naiwny.

Powiem Ci jedno - serialowy Picard nigdy by się z Tobą ani z Korem nie zgodził, co do waszego podejścia do mniejszości seksualnych. Trek także zawsze był bardziej lewicowy, ateistyczny i anty konserwatywny, niż wynikało by to z postów prawusów takich jak Kor. I tyle mam do powiedzenia w tym temacie.

Toudi:
Weź go wreszcie zobacz. ;) potem zrób polską wersję błędów filmu :P

Nie. Bo zwyczajnie nie mam motywacji. Poprzedni film przynajmniej darzyłem nienawiścią, ten jest mi absolutnie jest mi obojętny, chodź miło się słucha recenzji, które go miażdżą.
Elaan
Użytkownik
#510 - Wysłana: 2 Lip 2013 15:22:33
Picard:
Otóż cieszy mnie każda negatywna recenzja filmów Abramsa:

No to kolejna do kolekcji.

http://film.interia.pl/recenzje/news/w-ciemnosc-st ar-trek-szybciej-niz-swiatlo,1922584,6290
 Strona:  ««  1  2  ...  15  16  17  18  19  ...  23  24  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Recenzje, eseje itp.

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!