USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek XI / ST XI - Pierwsze wrażenia, opinie, itp
 Strona:  ««  1  2  ...  4  5  6  7  8  ...  128  129  »» 
Autor Wiadomość
Eviva
Użytkownik
#151 - Wysłana: 9 Maj 2009 17:22:04
galaktyczny kurczak

No to do frakcji Picarda biegiem marsz!
A tak poważnie, to dopiero teraz można naprawdę docenić to, co niósł ze soba Trek od TOS aż do ENT. Kochany TOS może i jest archaiczny, naiwny, teatralny, badziewiany i tandetny - ale był w nim duch, ktory ożywiał wszystko i rozbudzał głębokie emocje. Tu tego zabrakło. Cóż, podobno nie można mieć wszystkiego.
Madame Picard
Moderator
#152 - Wysłana: 9 Maj 2009 17:29:14
Vanja

A czy było powiedziane, w którym roku dzieje się akcja? Bo jeśli ok. 2263, to wszystko się zgadza: Kirk ma 30 lat, Spock 31, Chekov 18, Uhura 24.
Delta
Użytkownik
#153 - Wysłana: 9 Maj 2009 17:46:53
Madame Picard
A czy było powiedziane, w którym roku dzieje się akcja?

No właśnie o to się miałem też zapytać, bo jedyne co pamiętam to tylko to, że Spock mówi w tej lodowej jaskini, że pochodzi z przyszłości odległej o 129 lat. Nie mówi jednak, który to był rok. Na pewno musi być po Nemesis, bo tam Romulus jest jeszcze cały, a NEM to rok 2379.
Vanja
Użytkownik
#154 - Wysłana: 9 Maj 2009 17:50:09
Eviva

Dzięki Oczywiście, nie widzę przeszkód

Madame Picard

Tutaj jest mały zgrzyt- wg tego co było wiadomo do tej pory, USS Enterprise oddano do służby w 2245 r gdy np. Uhura miała 6 lat a Chekov dopiero był w planach
W nowym filmie było zdaje się powiedziane że od urodzenia Kirka (ataku na USS Kelvin) minęło 25 lat (czyli 2258 r). I mamy wtedy: Kirk 25, Spock 26, Uhura 19, Chekov 13.
Delta
Użytkownik
#155 - Wysłana: 9 Maj 2009 18:00:33
Vanja
W nowym filmie było zdaje się powiedziane że od urodzenia Kirka (ataku na USS Kelvin) minęło 25 lat (czyli 2258 r). I

Przy założeniu, że to ten rok. W filmie dorosły już Kirk widział budowę "Enterprise" tuż przed pójściem do Akademii. No i jest jeszcze Scotty i Archer ze swoim psem. Jeśli to Archer z ENT to musiałby mieć ze 150 lat. Zresztą Archer zmarł tuż po oddaniu "Enterprise" do służby. A skoro zmarł, to kiedy zesłał Scotta na wygnanie? No i sam Scotty nie wyglądał na mniej więcej 40-latka.
Eviva
Użytkownik
#156 - Wysłana: 9 Maj 2009 18:04:20
Vanja

Zrobione
Dragon
Użytkownik
#157 - Wysłana: 9 Maj 2009 18:13:09
Jutro coś tu napisze bo dziś w Rzeszowie jak dożyję to zobaczę ten film, nie mogę się doczekać.
Vanja
Użytkownik
#158 - Wysłana: 9 Maj 2009 18:14:28 - Edytowany przez: Vanja
Delta

Przy założeniu, że to ten rok.

Nero pyta dowódcę USS Kelvin o datę gwiezdną i słyszy w odpowiedzi że 2233.4. Data gwiezdna w TOSie (czyli w okresie późniejszym) jest rzędu 1500 wiec raczej miał na myśli rok, zresztą nie wiadomo czy wtedy już funkcjonował system dat gwiezdnych. Potem powiedziane jest że mija 25 lat, co daje 2258.
Wg danych kanonicznych Archer dożył startu Entka w 2245, a pies to nie koniecznie musiał być Porthos (poprawka, to jednak kanon- ENT, In a mirror, darkly part 2)
Eviva
Użytkownik
#159 - Wysłana: 9 Maj 2009 18:16:12 - Edytowany przez: Eviva
Dragon
i wszyscy inni

Ten film ma pewien pozytyw. Jesli jeszcze kiedykolwiek zacznę wybrzydzać na TNG lub DS9, możecie mi ogolić łepetyne i pomalować na niebiesko. Dopiero teraz widzę i doceniam wartość tego, co stworzono po moim ukochanym TOSie.
Delta
Użytkownik
#160 - Wysłana: 9 Maj 2009 18:39:37 - Edytowany przez: Delta
Vanja
Nero pyta dowódcę USS Kelvin o datę gwiezdną i słyszy w odpowiedzi że 2233.4.

To pamiętam. Ale nie wydaje mi się, że to rok, bo od kiedy po podaniu roku dodaje się przecinek i kolejną liczbę? To wygląda na stardate. A z tymi w TOS było różnie.

Wg danych kanonicznych Archer dożył startu Entka w 2245,

Właśnie. Zresztą M-A sugeruje, że to mógł być inny Archer.

a pies to nie koniecznie musiał być Porthos

Oj tyle to się domyślam.

A i znalazłem jeszcze jedną rzecz. M-A podaje, że Delta Vega to planetoida położona blisko Wolkana.
http://memory-alpha.org/en/wiki/Delta_Vega_(Vulcan _system)

To dalej nie tłumaczy czemu Spock mógł z niej obserwować zniszczenie Wolkana, za to ciekawe, że powstała czarna dziura nie zniszczyła też i tej planetoidy, skoro jest ona położna tak blisko.
Picard
Użytkownik
#161 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:02:38 - Edytowany przez: Picard
cezary

Star Trek i bedac fanem, chocby w celu podniesienia statystyk ogladalnosci w naszym kraju, warto wydac czesc pieniazkow zeby zobaczyc, zrozumiec i dopiero wowczas psioczyc nad aspektami filmu.


Wiesz jako fan czuje się zwyczajnie w obowiązku nie przykładać ręki do kasowego sukcesu tego gniota. Jaki jest ten nowy film potwierdzili chyba wszyscy - co przewidywałem na podstawie zwiastunów już dawno temu - nawet Ty. A nie raz pisałem już - i jest to szczera opinia -, że nie lubię tzw. superheromovies: efektownych, szybkich, kolorowych i pustych opowieści dla dzieciaków. Nie lubię też psucia Treka: nie podobały mi się ostatnie odsłon cyklu w tym ENT, do którego nowy film się nie zdystansował. Nie podoba mi się też odejście od kanonu. Co więcej kilka osób, których opinie sobie cenie wypowiedziało się w internecie o filmie negatywnie. Nawet sam Abrams ostrzegał podobno konserwatywnych - Trekkies takich jak ja - przed tym filmem. Tak więc szczerze nie widzę żadnego powodu, dla którego miał bym na niego iść, niczego - sam tytuł nic nie znaczy - co by mnie do niego przyciągało. Poza tym dochodzi do tego czynnik stresogenny bo wiem, że jeśli wydał bym swoje ,,latinum" na ów film to tylko po to by go zjechać - a do kina ostatecznie chodzę dla przyjemności a nie żeby się zmordować.
Zresztą pozwólcie, że zapytam się Was o jedno: czy Star Trek naprawdę jest dla Was pustym filmem akcji, czy wolicie takie podejście do tematu niż to jakie do tej pory obowiązywało? Czy chcecie aby w przyszłości powstawały następne filmy z cyklu: Zabili go i uciekł w kosmosie - na niczym Wam już więcej odnośnie tych filmów nie zależy? Zaraz powiecie pewnie bym się zastanowił nad swoim życiem - ale dla mnie Star Trek to coś więcej niż film - to hobby i nie podoba mi się to co studio robi z tym hobby...

a w sprawie, ze lepiej wydac 17zl na Tyskie - przed filmem, przynajmniej w Krakowie, jest piekna reklama antyalkoholowa

Przed filmem reklamującym budweiser'a?

galaktyczny kurczak

a tutaj... TRAWA.

Dobrze przynajmniej, że nie popcorn - czytając co napisałeś utwierdzam w przekonaniu, że dobrze zrobiłem nie wydając kasy na bilet. Uwierzcie mi: ja naprawdę nie jest nawet trochę ciekaw tego filmu.
Madame Picard
Moderator
#162 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:02:58
Może przyjmijmy litościwie, że Spockowi się w głowie skołowali od siedzenia w tym lodzie i że jest rok 2263 albo 2262? Nie znęcajmy się już nad tym filmem, bo to przypomina kopanie leżącego...
Eviva
Użytkownik
#163 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:05:26
Picard
Uwierzcie mi: ja naprawdę nie jest nawet trochę ciekaw tego filmu.

Kto jak kto, ja wierzę. Po tym, co tu przeczytałeś, już nie możesz być go być ciekaw, nie ma siły.
Zastanawiam, się, czy słynne Różowe Słonie nie miałyby swego zastosowania - po tym, co zobaczyłam, nie sądzę, by któregokolwiek widza zdziwiły bądź zbulwersowały.
kanna
Użytkownik
#164 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:13:35
Picard
Uwierzcie mi: ja naprawdę nie jest nawet trochę ciekaw tego filmu.

I ok, nikt Ci go nie każe ogladać.. ale czemu tyle o tym gadasz?
Picard
Użytkownik
#165 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:23:31
kanna

I ok, nikt Ci go nie każe ogladać.. ale czemu tyle o tym gadasz?

Bo jak pisałem: Star Trek to moje hobby i trudno się nim nie przejmować, szczególnie teraz gdy owo hobby schodzi na psy. Ale tak już zupełnie serio: chce wypowiedzieć swoje zdanie, ale przede wszystkim staram się zrozumieć ludzi, który uważają się za Trekkies a mimo to opowiadają się za tym filmem. Filmem, który jest płytki, ma czysto pretekcjonalna treśc- stanowiącą jedynie pretekst do pokazania jak największej ilości scen akcji, film, który pod wieloma względami neguje wizje przyszłości, która tak bardzo nam się wszystkim podobała: te wyzwiska pod adresem matki Spocka, te wulgarne uwagi pseudo-Uhury w barze na temat seksualności pseudo-Kirka, w końcu to, że czterech kadetów skuło mu facjatę i nie spotyka ich za to żadna kara... Po prostu wydaje mi się to niewiarygodne by ktoś lubił Star Trek'a, był jego fanem i powiedział: OK, ten film jest super, chce więcej takich!

I kilka komentarzy ludzi, którzy się ze mną zgadzają:

Densaku
Thank you Matthew 7 your pal. Thank you to telling things as they are. This movie is an insult not only for Trek fans but for all moviegoers.
It was the first time in my freaking life where i gone seeing a movie with the feeling i'm going to the dentist instead...... Guess what? My major canal treatment still hurts.
Abrams deserves to get his balls cut off....with a rusted bath'leth.



NewChannels
"Spoilers" ? Nothing to spoil. I knew this movie was going to suck. What a disappointment.
Delta
Użytkownik
#166 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:30:48 - Edytowany przez: Delta
Madame Picard
Nie znęcajmy się już nad tym filmem, bo to przypomina kopanie leżącego...

Rzeczywiście to przypomina kopanie leżącego. Żadna to satysfakcja. Tylko szkoda, że wydano na to kupę forsy, za którą mogli zrobić jakiś serial, niechby nawet był jak Voyager lub Enterprise. Przynajmniej od biedy byłoby co oglądnąć. A tak wydano 200 mln dolców na gniota niszczącego sagę chyba do reszty.

kanna
I ok, nikt Ci go nie każe ogladać.. ale czemu tyle o tym gadasz?

Bo go męczy to co zrobiono z jego ulubioną sagą. I wcale mu się nie dziwię. Każdy chyba ma jakieś ulubione rzeczy i źle się czuje gdy mu się je odbierze albo zniszczy. Zostają stare ST, ale i pewien rodzaj kaca, że była okazja na nowy dobry ST i ją zmarnowano.

Picard
Abrams deserves to get his balls cut off....with a rusted bath'leth.

Nie tylko my go chcemy na stosie spalić.
Madame Picard
Moderator
#167 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:35:52
Picard
Delta

Wiecie, w pewnym momencie fanostwo zaczyna stawać się niebezpiecznie chorobliwe. I obawiam się, że zaczynacie zbliżać się do tego poziomu. No offence, mówię to naprawdę bez złośliwości.
biter
Użytkownik
#168 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:40:17
No i zobaczyłem to... to... to coś.

Na recenzję postaram się zebrać jak już ochłonę.

Pokrótce.

Nie spodziewałem się dobrego treka i w tym wypadku się nie zawiodłem, to nie był dobry trek. Co więcej to w ogule nie był Trek.

Nie spodziewałem się dobrego twardego SciFi i tutaj również się nie zawiodłem. To nie było dobre twarde SciFi.

Spodziewałem się dobrego plastikowego SciFi dla amerykańskiej młodzieży i.. tutaj zaczyna się seria zawodów.

Już na pierwszy rzut oka widać iż twórcy filmu postawili sobie za cel nakręcenie dobrego filmu SciFi. Zaczęło się od mocnego uderzenia. Zniszczenie USS Kelvin. Pierwsze sekundy były niewątpliwie napawające optymizmem co do jakości filmu. Dobre efekty specjalne, ustrzeżono się w tym wypadku przerostu formy nad treścią (na tym etapie i forma i treść były dość interesujące.). Niestety po scenie ewakuacji rozpoczęła się seria tragicznych pomysłek i błędów JJ. Abramsa & Co. Niepotrzebna a przynajmniej nazbyt przeciągnięta scena zniszczenia Kelvina z podkładem muzycznym zamiast odgłosów wystrzałów. Owszem taki melodramatyczny podkład robi dobre wrażenie ale tylko i wyłącznie wtedy gdy zachowane są odpowiednie proporcje czasowe. Ten podkład był o wiele za długi, bardzo wiele.

Kolejne zawody odnośnie filmu będą miały równie niespójną formę jak i niespójność fabuły.

JJ dał nam pokaz tego co się dzieje kiedy kręci się przez 25 lat serial a następnie wyjmuje się po jednym odcinku z hmmm co piątego sezonu i skleja w jeden film kinowy.
Jeden film o życiu już mieliśmy nazywał sie "Truman Show", tyle że w wypadku Truman Show producent błysną inteligencją i pokazał nam kilka tygodni z życia Trumana wklejając sceny retrospektywne. Tutaj Mieliśmy skoki w czasie po różnych wedle JJa kluczowych momentach życia Jamesa T. Kirka.
1. Narodziny bohatera (to akurat istotny moment.)
2. Jakaś wycieczka samochodem po pustyni. Tego nie pojmuję.
3.Kolejna wycieczka po pustyni połączona z bójką w barze.
4.Rozmowa z kapitaniem Pikiem w chwilę po bójce. Namawia on J.T. do wstąpienia do akademii. Bynajmniej mu się to nie udaje,
5. Więc co J.T robi następnego dnia w stoczni by udać się do akademii.
6. I dlaczego do Jasnej ... taka zbiórka odbywa się w stoczni?!?

Ale cóż jesteśmy wreszcie po akademii i na Enterprise. Akcja może się wreszcie skleić rozkręcić i ruszyc do przodu. No i niby jest już spójna wszystko dzieje się chronologicznie lecz wciąż jakoś brak mi spoistości. Ciągle ten film jest dla mnie sklejką scen tym razem z jednego sezonu jakiegoś serialu, w dodatku odnoszę wrażenie że ten sezon gdyby był oglądany w 20 45minutowych odcinkach był by ciekawszy aniżeli jako 2 godzinny film...

Gra aktorów, no cóż to jest w większości wypadków plus tego filmu. Podkreślam w większości wypadków.

Chris Pine - Gra nierówno raz widzimy plastikową postać z filmu dla popcornożerców aby po chwili zobaczyć naprawdę ciekawie zagraną scenę. Uśredniając jego gra to przeciętność wzwyżkująca lub strefy górne stanów średnich. Jakim był Kirkiem, ciężko powiedzieć jakim był młodym J.T gdy dla porównania ma się Shatnera w serialu z czasów gdy każdy aktor każdego serialu grał tragicznie. Porównując do Shatnera z czasów kinowych. no cóż. Chłopak ma przebłyski, momentami widzi się w nim Kirka i są to właśnie jedyne momenty jego dobrej gry.

Karl Urban - O tak postać zagrana solidnie z dowcipem i zaangażowaniem. Jedna z dwóch najlepiej zagranch ról w filmie i z całą pewnością najciekawsza postać. numer 2. wyprzedził o dwie prędkości Warp. Początki miał fatalne scena z wsiadaniem do promu była fatalna, niemal postawiłem na nim krzyżyk w moim notesiku, naszczęście była to linia pozioma więc dało się przerobić na plus. Wróćmy do promu. Panika zagrana bezsensownie opowieść o krwi płynącej z oczu bezsensowna, zupełnie sztucznie zagrana paranoja ale... uwaga na temat żony i rozwodu jest jego nowym początkiem od tamtej chwili rozpoczyna się triumfalny marsz Karla Urbana na szczyt rankingu postaci. Wielki plus za dowcip. Nie jest to dowcip typowo McCoyowski ale to dobrze gdyby miał się trudzić na sarkazm ala DeForest Kelley wyszedł by sztucznie, dowcipkując po swojemu wyszedł ostro. Zakochałem się w tej postaci. ocena: Man on the Top.

Simon Pegg - Mało go więc i mało można powiedzieć. Postać całkiem ciekawie zagrana, bardziej szalony aniżeli oryginał. Lekko walnięty wypadł by lepiej gdyby pozwolić mu na kilka rozmów z Urbanem. Z drugiej strony scena na mostku, "Lubię ten statek..." No to jest straszny minus ale za pomysł na scenę nie grę więc minus idzie na kark JJa. Świetna interakcja z tym małym zielonym czymś... Ocena: Wysoka lub strefy dolne stanów wyższych. - lepiej od Kirka ale tylko i wyłącznie dzięki równej grze.

Walter Koenig - numer dwa rankingu. Pierwsza scena ustawiła go na cały film. Po pierwszej scenie naprawdę miał chłopak szanse na pierwszą lokatę lecz później gra była naprawdę dobra lecz zabrakło tego błysku. Słuchany po raz dziesiąty ten sam akcent nie męczył lecz lekko się przejadał. Nie to jednak odebrało mu zwycięstwo. Zwycięstwo odebrał mu scenariusz po dwóch naprawdę dobrych scenach przyszła kolej na powtarzaną do znudzenia scenę transportu ile można... gdyby przesłał ludzi tylko raz no cóż... miał by chłopak szansę na remis. Gra ciekawa. razem z Urbanem stanowili o jakości filmu.
John Cho - Mało go było ale polubiłem go bardziej aniżeli Takei. Pierwsza scena ustawiła mu moją opinię. Potem nie pozwolono mu się wychylić więc damy mu strefy górne stanów średnich jak Kirkowi.

Bruce Greenwood - w każdym filmie gra tak samo więc ciąży na nim moja opinia wsteczna. Mimo to jako Pike moralizator mentor dobry dowódca spisał się całkiem ciekawie. Nie ocenię gdyż jestem do Brucea uprzedzony lecz solidna część filmu.

Eric Bana - Kurcze facet ma oczy jak mąż mojej siostry wujecznej. Powiem tak nie podobali mi się Romulanie Abramsa ani trochę lecz do gry Bany zastrzeżeń nie mam. Uprzedzenia do Romulan mam kolosalne lecz Bana się broni. Strefy dolne stanów wyższych ale naprawdę naciągane.

Zoe Saldana - Niestety kiepska z niej Uchura ale i scenariusz wykazac się nie pozwolił ocena: Przeciętna lub strefy średnie stanów średnich. - Za dużo maślanych oczu do Quinto za mało pazuru.

Słowo się rzekło Zahary Quinto u płota - W mojej opinii najsłabiej zagrana postać. Najsłabsza gra aktorska, zupełne spłaszczenie postaci, brak analizy wewnętrznej miała być huśtawka od logiczności po szaleństwo wyszła tekturowa kukła która czy chodzi czy krzyczy budzi taką samą obojętność. Fabuła filmu dawała Quinto pierwszeństwo w odegraniu kluczowej postaci a skończyło się na ostatniej pozycji w rankingu. Nie przepadałem za Spockiem z TOS uwielbiałem Spocka kinowego Quinto nie grzeszy niedoścignięciem Nimoya, grzeszy brakiem czucia kamery. Jeśli brak mimiki był jego sposobem na bycie Volkanem to niestety sposób zawiódł. Czytając wcześniejsze wywiady o zaangażowaniu się w postać i podziw osób postronnych wierzyłem iż zagra przyzwoitą postać. Ocena: Under Popcornplastik lub subzero lub strefy dolne stanów dolnych. Może być gorzej ale rzadko się zdarza. Mam dylemat co było najsłabszym elementem filmu, pocięta fabuła czy Quinto.

Dekoracje:

No cóż... chyba się nie mogli biedacy zdecydować z jednej strony mamy bieganie białymi korytarzami ala okręt Alderański którym Organa zabrał małą Leę z drugiej wielką plątaninę rur i pomostów. Pierwsze moje odczucie brzmiało: Scenografia Obcy 3. Tylko gdzie są Obcy i gdzie ta seksowna Weaver. Odpowiedź NIE Ma i tu rozpoczyna się płacz. Scenografia w połączeniu z pierwszymi ujęciami filmu wskazywała na próbę tworzenia hard SciFi lecz fabuła filmu kreuje ni to Hard SciFi ni to popcorn, plastik, PowerRangers a szkoda potencjał był.

No własnie fabuła może była by dobra gdyby potrafiono ją atrakcyjnie przedstawić, czytaj spójnie. Atrakcyjna ale tylko jeśli zniszczenie Kelvina i spotkanie Enterprise z Nero oddzielał by okres kilku dni nie 25 lat. I powiedzcie mi proszę dlaczego nikt do ciężkiej anielki nie spotkał Nero przez 25 lat? Never Mind

Fabuła jako Star Trek: Przecież to nie był star trek.

Jak można podsumować film: Byłem, średnio się bawiłem, nie obejrzę więcej.

Jak mozna podsumować Star Trek XI: powtarzając za Doktorem_Who : Film StarTrek jest już w Polsce

Jak można by było poprawić ten film? No cóż ja bym wywalił całą fabułę zostawił mostek na który wpuścił Scottyego McKoya i Chekova. postawił im trzy krzesła zielony stolik, dał karty whisky ii niech rozmawiają. Sukces murowany a jak z takiej rozmowy zrobić ST? Proste jako tło dać ekran z przesuwającymi się Gwiazdkami.

Gwiazdki!! Właśnie byłem zapomniał. Nowe wejście i lot w Warp to całkowita pomyłka. Zero efektowności mignięcie i są w Warp lot w warp jakaś taka smuga za nimi. Tak wiem nie moge się spodziewać widowiska ala Start w nadświetlną w SW lub podróż w SG - film lecz dajcie mi czymkolwiek oczy nacieszyć.

Muzyka: totalnie niedobrana wstawiana w złych momentach, zamiast podkreślać chwilę psuje odbiór filmu.

Fizyka: Do diabła jaka fizyka? Zapomnijcie o jakichkolwiek nawet podstawach fizyki. W tym filmie nie dość że nie ma podstaw fizyki czarnej dziury to jeszcze nie ma czegoś takiego jak opór przy wejściu w atmosferę czy Krater po zderzeniu z ziemią dużego obiektu spadającego z ogromną prędkością.

Jak mi sie przypomni to coś dodam, jak poskładam mysli może jakaś recenzja będzie.
Delta
Użytkownik
#169 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:43:47
Madame Picard
Wiecie, w pewnym momencie fanostwo zaczyna stawać się niebezpiecznie chorobliwe.

Pewnie tak. Nie wiem jak Picard, ale ja jeszcze chyba potrafię odróżnić rzeczywistość od filmu (w końcu przecież nie powiesiłem się jak kibic Arsenalu po przegranym meczu ). Co nie zmienia faktu, że ST mi po prostu szkoda, bo go lubię. I rzeczywiście jest to jedno z zainteresowań.
The_D
Użytkownik
#170 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:50:07
1. Jeżeli jesteś zły, świrnięty i marzysz o zemście za śmierć żony, a masz możliwość przeniesienia się w czasie to nie bądź głupi, nie ratuj jej. Zemsta ważniejsza.

A jak miałby ją konkretnie uratować? Gdyby miał szczęście poznałby ją jako dziecko będąc sędziwym staruszkiem.

3. Szczytem wyrafinowania planu jest „Najpierw porosnę kurzem w tej mgławicy a potem zrobię wielkie BUM”
Bez czerwonej substancji mógłby co najwyżej ostrzelać powierzchnię, ew wywiercić kilka dziur. Przyznasz, że anihilacja całej planety daje lepszy efekt

9. Krew Wolkan ma niezwykłe właściwości- płynąc w naczyniach jest czerwona, w kontakcie z powietrzem nabiera charakterystycznej zielonej barwy, dzięki czemu Spock może prezentować z dumą światu zieloną posokę na czerwonych wargach.
Głupie, ale kanoniczne

15. Dziedziczenie to podstawa- aby narwany nastolatek dostał się do Akademii wystarczy, że jego ojciec kiedyś przez 12 minut dowodził statkiem.
Pike mówi, że miał dobre wyniki w testach.

18. Jeżeli do tego postanowią wydobyć coś w okolicach jednego z ważniejszych miast na Ziemi to tym bardziej nie spowodują żadnej reakcji sił obronnych. W końcu statki górnicze to nie wojenne, atakować ich nie wypada.


Przecież Pike wyjawił mu kody. Pewnie wyłączały wszystkie federacyjne statki w promieniu parseka.

20. Nie zapomnij dodać też składanego w harmonijkę wiertła, które ma jakieś 7 kilometrów długości i zajmuje tak mało miejsca, że we wnętrzu statku mieści się jeszcze urobek, silniki warp, kwatery załogi i to wszystko co pozwala statkowi utrzymać się w całości. Technika idzie w końcu do przodu.
Czepiasz się, na moje oko Narada była rozmiarowo porównywalna z sześcianem Borg. Zmieści się wszystko, nawet prywatne jeziorko kapitana

23. Pamiętaj, że przegryzienie gardła przez kilkucentymetrowego żuczka nie ma żadnych negatywnych efektów dla zdrowia.
24. Dodatkowo takie robale potrafią przegryzać podstawę czaszki, żeby zatruć pień mózgu, co oczywiście nadal nie wpłynie ujemnie na podstawowe czynności życiowe a jedynie spowoduje nagły przypływ szczerości.


Toż to Roddenberry's canon

32. Atmosfera lodowych planet działa jak dość silna lornetka, dzięki czemu można z jej powierzchni obserwować sąsiednią planetę w znacznym powiększeniu, aby dostrzec wszystkie szczegóły jej implozji.

Przy piwie po filmie doszliśmy do wniosku, że Spock senior widział zniszczenie Wolkana "oczyma duszy".

33. Sztuczne czarne dziury można stworzyć z obiektu o masie planety i kropli czerwonej farby, dzięki czemu znikną zaraz po tym jak powstaną.

Jak dla mnie dziura wcale nie zniknęła. Opadająca materia wytwarza dużo energii, stąd te rozbłyski podczas implozji planety. Gdy było po wszystkim dziury nie było po prostu widać (zresztą stąd nazwa "czarna dziura") To mi się bardzo w filmie podobało. Z resztą gdzieś czytałem, że czarna dziura o masie Ziemi miała by rozmiar piłeczki do tenisa. To są naprawdę gęste twory.

35. Wadą tego rozwiązania jest niestety konieczność zniszczenia czarnej dziury za pomocą rdzenia warp, bo sama zniknąć nie będzie chciała.

O ile dobrze zrozumiałem to Enterprise zdetonował rdzeń nie po to aby zniszczyć dziurę, ale aby wykorzystać falę uderzeniową eksplozji do odepchnięcia od dziury.

36. Czerwona materia (obiekt tak łatwo wchodzący w gwałtowne reakcje z klasyczną materią że trzeba go trzymać w specjalnych pojemnikach) może być pobierana z nich zwykłą, metalową igłą bez żadnego ryzyka.
Skąd wiesz, że igła nie była wykonana z jakiegoś supermateriału? Przezroczyste aluminium łudząco przypomina amorficzny tlenek krzemu
Spock
Użytkownik
#171 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:55:11
Picard

Wiesz jako fan czuje się zwyczajnie w obowiązku nie przykładać ręki do kasowego sukcesu tego gniota. Jaki jest ten nowy film

że nie lubię tzw. superheromovies: efektownych, szybkich, kolorowych i pustych opowieści dla dzieciaków

Mi się podobał ten film I nie jestem dzieciakiem

Czy chcecie aby w przyszłości powstawały następne filmy

Tak ja chce

dla mnie Star Trek to coś więcej niż film - to hobby

Dla mię też a może i nawet więcej niż hobby

staram się zrozumieć ludzi, który uważają się za Trekkies a mimo to opowiadają się za tym filmem

Uważam się za Trekkies i opowiadam się za tym filmem

niewiarygodne by ktoś lubił Star Trek'a, był jego fanem i powiedział: OK, ten film jest super, chce więcej takich!


Niewiarygodne ale prawdziwe lubię Star Trek'a i jestem jego fanem i powiem teraz

OK, ten film jest super, chce więcej takich!
Poklok
Użytkownik
#172 - Wysłana: 9 Maj 2009 19:59:35 - Edytowany przez: Poklok
No i niestety rozczarowanie.

Film ma kilka plusów - obsadę dobrano w sumie dobrze, żaden z aktorów nie zawalił. Najsłabiej wypadła chyba Uhura, ale i tak tragedii nie było. Do tego sporo nawiązań do serialu, miłych dla fana. Budżet zrobił swoje i efekty specjalne prezentują się dobrze, zwłaszcza na kinowym ekranie. No i frekwencja niezła, o 12.00 w sobotę na sali było koło czterdziestu osób.

Zdecydowanie największą wadą tego filmu jest scenariusz. Co większe bezsensy już wymieniono, nie ma się co znęcać. Dodam tylko, że całość była przyciężka, bez polotu, a chwilami nawet nudnawa. Biorąc pod uwagę to, że całość utrzymano w konwencji filmu przygodowego - porażka. No i nachalne wpychanie kadeta Kirka na kapitański fotel wywołuje tylko irytację, można to było lepiej rozegrać.

I jeszcze jedno. Trochę dziwne wydawały mi się sceny bitewne. Statek Nero najpierw kosi, kogo i jak chce, a po chwili widzimy, że Enterprise zestrzeliwuje całą jego salwę. Że co proszę...? Tak przy okazji, ciekawych rzeczy dowiedziałem się o okrętach Federacji. Nie dość, że mogą niszczyć torpedy wroga - jaka szkoda, że potem nikt z tego nie korzysta - to jeszcze najwyraźniej nie mają osłon, fotonówki wyglądają jak kwantówki, a fazery to już w ogóle są niepodobne do niczego, co miał na stanie Kirk. Chyba, że coś plączę.
Madame Picard
Moderator
#173 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:01:25
Hm, może to uroda Quinto mi mózg zamuliła, ale sądzę, że zagrał co najmniej przyzwoicie. W każdym razie o ile początkowo film wydawał mi się żenujący, o tyle kiedy Spocka zaczęło pojawiać się więcej, film zaczął budzić moje żywe pozytywne emocje . (Film, podkreślam, nie Quinto. Quinto budzi we mnie emocje innego rodzaju ).
Eviva
Użytkownik
#174 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:07:06
Spock
OK, ten film jest super, chce więcej takich!

Doczekasz sie, dzieciaku. Niestety,
biter
Użytkownik
#175 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:08:41
Spock
OK, ten film jest super, chce więcej takich!

A ty oglądałeś ten film co my czy coś innego?????
Vanja
Użytkownik
#176 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:19:00
Uch, nie spodziewałam się aż takiej analizy Przykazań Abramsa To przez takie kwiatuszki wyszłam z kina płacząc ze śmiechu, postanowiłam więc je spisać i się podzielić w nadziei że komuś poprawi się humor po filmie. Uznanie ich za prawdę objawioną jest tylko opcjonalne

Delta

Ale nie wydaje mi się, że to rok, bo od kiedy po podaniu roku dodaje się przecinek i kolejną liczbę?

Hmmm, nie wiem dzisiaj jest 2009.05.09 więc chyba można
M-A podaje że USS Kelvin został zniszczony w 2233 (URL ) co zgadzałoby się z datą podaną w filmie.

Zresztą M-A sugeruje, że to mógł być inny Archer.

McCoy odszedł na emeryturę w wieku 137 lat, 123 lata Archera w 2245 r to chyba nie tak dużo?

The_D

A jak miałby ją konkretnie uratować? Gdyby miał szczęście poznałby ją jako dziecko będąc sędziwym staruszkiem.

Zapobiegając przejściu gwiazdy Hobus w supernową chociażby (część historii Nero opisana w Countdown).

Przecież Pike wyjawił mu kody. Pewnie wyłączały wszystkie federacyjne statki w promieniu parseka.

Zwykły kapitan miałby znać takie kody? Chyba scenarzyści się za dużo Matrixa naoglądali

Czepiasz się, na moje oko Narada była rozmiarowo porównywalna z sześcianem Borg.

Ale większość stanowiły macki. I tak, czepiam się

Jak dla mnie dziura wcale nie zniknęła.

Sądzę, że zniknęła- po pierwsze nie było jej widać (tzn. nie było jej nie widać), po drugie gdyby była na miejscu oddziaływałaby jakoś na otaczającą przestrzeń, niezależnie od swojej wielkości.
I czy z obiektu tak małego jak planeta może w ogóle powstać czarna dziura? Nie ma chyba wtedy wystarczającej masy żeby spowodować zapadnięcie się pod wpływem własnej grawitacji. Jako czarne dziury kończą zazwyczaj gwiazdy o masie kilkadziesiąt razy większej niż Słońce.
Eviva
Użytkownik
#177 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:22:37
Vanja
Jako czarne dziury kończą zazwyczaj gwiazdy o masie kilkadziesiąt razy większej niż Słońce.

Mniejwięcej tak, jednak tu mamy czarną dziurę, powstająca z czerwonej materii jako przysłowiowy Deus ex machina. Mnie bardziej fascynuje zresztą ich znikanie niż pojawienie się, bo to jest już zupełnie wbrew jakiejkolwiek logice.
Poklok
Użytkownik
#178 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:28:52
Eviva

Ktoś już pisał tutaj odnośnie czarnych dziur - skąd wniosek, że znikają? Przecież z definicji ich nie widać. Kiedy w pobliżu nie ma żadnej materii, na ekranie powinniśmy widzieć pustkę, i to nam pokazano. A ta, która wessała Nero, wcale przecież nie rozpłynęła się w próżni, w końcu Enterprise musiał przed nią uciekać.

Mnie dziwi co innego. Planeta, na którą trafił stary Spock, była w pobliżu Wulkana. Dlaczego zatem nowa czarna dziura nie oddziaływała na nią?
kordian
Użytkownik
#179 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:32:02
Jak widać gusta bywają dramatycznie różne

Dla mnie bomba film. Dziś sobie obejrzałem ST3, 5 a teraz leci Generations. W każdym z nich podobna ilość głupot jak w tym nowym, a i tak są kapitalne.
Spock
Użytkownik
#180 - Wysłana: 9 Maj 2009 20:40:09
Eviva

Nie jestem dzieciakiem

biter

Oglądałem ten sam film co wy

Według mię ten film pokazywał dobre wartości
przyjaźń,poświecenie,odwaga

Pisze co checie
mi się podobało

Każdy moze mieć swoje zdanie
wam się nie podobał dobra nie czepiam się
mi się podobało wy się nie czepiajcie
 Strona:  ««  1  2  ...  4  5  6  7  8  ...  128  129  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek XI / ST XI - Pierwsze wrażenia, opinie, itp

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!